Jesteśmy z Synkiem od 2 lat stałymi bywalcami placów zabaw. Na naszym osiedlu jest ich całkiem sporo, więc kiedy pogoda sprzyja wyruszamy się bawić. Bywa, że wychodzimy codziennie. Alex ma tak dużo energii, a to dobre miejsce, żeby ją rozładować. Czasem udajemy się, głównie rowerem, na inne place zabaw, na których Alex jeszcze nie był. Wiadomo, coś nowego, znaczy coś fajnego. Wychodząc na plac zabaw jestem słowem objuczona jak wielbłąd. Zawsze mam ze sobą jedzenie, picie, no i dużo zabawek. Kiedyś wychodziłam z wózkiem i zawsze dodatkowo miałam pełne ręce rzeczy. Teraz częściej Syn jedzie rowerkiem, bądź idzie za rączkę i ciągnie za sobą dużą koparkę.
Na placach zabaw znamy już chyba wszystkich stałych bywalców, mam zaprzyjaźnione mamy, babcie, z którymi można bez końca dyskutować, debatować i radzić się na temat dzieci. Zawsze można też czegoś ciekawego się dowiedzieć. Wiem już które dziecko dużo je, które mało śpi itd., ale zadziwia mnie ciągle jedno. Dziwne zachowania niektórych rodziców. I o tym właśnie chcę dziś napisać.