Ostatni weekend pogodowo nie zachęcał nas do wyjść i długich spacerów, zwłaszcza że Alex był lekko przeziębiony, więc spędziliśmy ten czas w domu. Zrezygnowaliśmy nawet z basenu, co nam rzadko się zdarza. Nie znaczy to jednak, że spędziliśmy ten czas na 'nicnierobieniu', nie było nudno, a wręcz przeciwnie. Nasz dom zamienił się w pracownię plastyczną, laboratorium doświadczalne, tor przeszkód.... Mój mąż w wymyślaniu tego typu zajęć bije mnie na głowę.
Myślę, że Alex cudownie spędził czas, bo kiedy wieczorem w niedzielę zapytałam czy woli rysować czy obejrzeć swoją ulubioną bajkę, odpowiedział bez zastanowienia: rysować. Dla nas to największa nagroda!
Kiedy zostaje się mamą, zwłaszcza po raz pierwszy, wydaje się, że naszemu dziecku potrzeba tony ubrań
i kosmetyków. Sięgamy wówczas po produkty najdroższe i najbardziej znane, których reklamy ogłupiają nas z każdej strony, bo takie niby są the best i cool, a dziecku przecież żałować nie będziemy.
Ja właśnie taką mamą byłam na początku. Na szczęście w porę się ocknęłam i teraz stosuję zasadę "less is more". Ekspertem od kosmetyków wprawdzie nie jestem, ale uczę się od najlepszych i zawsze czytam skład, kiedy zaopatruję moją rodzinę w kosmetyki. Przekonałam się również o tym, że niekoniecznie cena idzie w parze z jakością. 
Poniżej przedstawiam kosmetyki, które stosuję do pielęgnacji mojego synka. 


Kiedy w maju w nowościach na arosie zobaczyłam książeczkę "Małpka jest głodna", wiedziałam że musi się ona natychmiast znaleźć w naszych książkowych zbiorach. Od tego czasu sięgamy po nią niemal co wieczór. Sama bajka składa się zaledwie z kilku stron, więc w czym tkwi jej sekret?
Obsługiwane przez usługę Blogger.