Uwielbiam marzec. Może dlatego, że to zazwyczaj pierwszy miesiąc, w którym już zaczyna być czuć prawdziwą wiosnę, a może po części dlatego, że w połowie tego miesiąca mam urodziny. Chociaż na urodziny nie czekam już z utęsknieniem, tak jak to było wcześniej, zwłaszcza kiedy cztery lata temu nastąpiła zmiana kodu na trzy z przodu :) W tym miesiącu, kilka lat temu, poznałam mojego męża i przydarzyło mi się także mnóstwo innych fajnych spraw. Zatem zdecydowanie uwielbiam marzec. W tym roku przyniósł mi on mnóstwo inspiracji. Poniżej napiszę o kilku moich marcowych odkryciach. No to jedziemy!
Zacznę może od książek. Pierwszą z nich, kucharską, zakupiłam już dość dawno temu i dopiero, tak naprawdę, w marcu odkryłam jaka jest wspaniała. Do tego czasu służyła jedynie do zbierania kurzu na półce.
Jadłonomia to 150 zdrowych, wegańskich przepisów na 280 stronach. Ja sama weganką, ba zresztą nawet wegetarianką, nie jestem, co nie znaczy że z takich przepisów nie korzystam. Czasem odrzuca mnie od mięsa i mam ochotę na takie przysmaki, jakie proponuje w swojej książce (na blogu również) Marta Dymek. Przepisy się sprawdzają, są na tyle smaczne, że nie pogardzi nimi nawet taki mięsożerca, jak mój mąż. Książka jest pięknie wydana, opatrzona cudownymi, kolorowymi zdjęciami, w większości samej autorki. Oprócz przepisów w książce można znaleźć również takie informacje, jak np. wskazówki co przydaje się w kuchni weganina czy gdzie najlepiej kupić zdrową żywność.
Moim kolejnym, książkowym odkryciem marca jest książka Samolot bez niej.
Autorem książki jest Francuz - Michel Bussi. To drugi francuski pisarz, w którego książkach się zakochałam. Wcześniej polecałam Wam powieść Musso. Uwielbiam go, a wszystkie jego książki przeczytałam jednym tchem. Myślę jednak, że Bussi jest jeszcze fajniejszy. Rzadko trafiają się takie ksiażki, dla których jestem w stanie zarwać noc. Tej zdecydowanie się udało. Wartka akcja, która trzyma w napięciu do samego końca, powoduje że tej książki nie można odłożyć. Faux pas popełnił tylko sam Wydawca. Kto przeczyta książkę, zorientuje się na bank. Jestem pewna, że sięgnę po kolejną powieść tego autora. W marcu odkryłam również dwa świetne kanały na youtube. Nie wiem, jak to się stało, ze wpadłam na nie dopiero teraz. Pewnie większość z Was już zna te dwie świetne dziewczyny, a kto nie, to polecam. Piszę tu o Karolinie Gołębiewskiej ze STYLIZACJE i Ani z TheKretka1. Ania ma jeszcze drugi, mamuśkowy kanał: Mama na obcasach. Znajdziecie tam setki ciekawych informacji o kosmetykach, urodzie, modzie, a nawet życiu w Stanach. Przede wszystkim jednak całe mnóstwo inspiracji. Jeżeli Wy polecacie jakieś kanały, dajcie znać w komentarzach.
Ten krem do rak, a właściwie balsam, odkryłam, kiedy przeszukiwałam internet w poszukiwaniu jakiegoś dobrego produktu do rąk, który da mi szybkie i długotrwałe nawilżenie. Codzienny kontakt z detergentami, papierem, a do tego zima, spowodowały, że ciągle czułam dyskomfort. Dłonie były przesuszone, szorstkie niczym papier ścierny. Odkąd używam tego balsamu skóra moich dłoni zdecydowanie się poprawiła. Dużym plusem kremu jest to, że mimo treściwej konsystencji, szybciutko się wchłania i nie pozostawia lepkiej warstwy na skórze. I jest mega wydajny.
Kolejny świetny kosmetyk, bez którego ostatnio nie ruszam się z domu, to pomadka Maybelline Baby Lips Dr Rescue. W ogóle jestem fanką wszelkich pomadek, kremów, balsamów, maseł bezbarwnych do ust. Używam ich przez cały rok. Namiętnie. Pomadkę Baby Lips Dr Rescue kupiłam zupełnie przypadkiem robiąc zakupy w osiedlowej drogerii. Mam ją akurat w wersji Too Cool. Pomadka jest neutralna i ma największą zawartość mentolu. Dzięki formule z zawartością mentolu i ekstraktowi z eukaliptusa delikatnie chłodzi i koi usta. Daje uczucie odświeżenia i nawilżenia.
W marcu odkryłam też świetny serial, który większość z Was pewnie już oglądała. A jeżeli ktoś jeszcze nie widział, albo się wzbrania, to zachęcam do obejrzenia:
Rewelacyjna kreacja Kevina Spacey'ego, jako bezwzględnego polityka, próbującego zemścić się na prezydencie, który pominął go przy obsadzeniu stanowiska sekretarza stanu.
Na samym końcu podzielę się z Wami jeszcze pewnym trikiem. Jest jak najbardziej na czasie, bo zbliżają się Święta, a więc czas sprzątania. Ostatnio przeczytałam jak poradzić sobie z osadem z kabiny prysznicowej i armatury. Otóż żaden osad nie ma szans w starciu z płynem do nabłyszczania naczyń w
zmywarce. Ja wypróbowałam i faktycznie działa.
Książka "Jadłonomia" czeka w kolejce na swój zakup, poczeka pewnie do wakacji, boję się, że jak ją zakupię to wszystko inne pójdzie w odstawkę, a teraz ostatni rok moich studiów, więc powinnam skupić się na nich. Też lubię marzec ;). Pozdrawiam!
Chętnie sięgnę po zachwalane przez Ciebie książki :-). A patentu z płynem do zmywarki też spróbuję :-).
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem nie pożałujesz :)
UsuńJadłonomia chodzi za mną od jakiegoś czasu!! Krem gdzie można dostać? Obie z siostrą mam problem suchych rąk;/
OdpowiedzUsuńHaniu krem kupiłam w jakiejś aptece internetowej. A Jadłonomia jest super!
UsuńWszystkie te pozycje to dla mnie nowości, zainteresowałaś mnie tą książką, ja ostatnio przeczytałam " Czarne skrzydła " które również polecam :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecenie :)
UsuńTeraz po zdanych egzaminach będe miałą chwilę na książki to z chęcią sięgnę po coś sprawdzonego :D
OdpowiedzUsuńPolecam raz jeszcze :)
UsuńKsiążka "Jadłonomia" czeka w kolejce na swój zakup, poczeka pewnie do wakacji, boję się, że jak ją zakupię to wszystko inne pójdzie w odstawkę, a teraz ostatni rok moich studiów, więc powinnam skupić się na nich.
OdpowiedzUsuńTeż lubię marzec ;). Pozdrawiam!
Marcowe dziewczyny
Usuń