Od jakiegoś czasu królują u nas gry planszowe. Wieczorami lub wówczas, gdy pada deszcz, wspólnie zasiadamy do gier. Ostatnio namiętnie gramy w chińczyka. Pamiętam, że kiedy byłam małą dziewczynką, bardzo chętnie grałam w tę grę. O zaletach gier tego typu chyba nikogo nie muszę przekonywać.
Za nami już połowa maja, więc ostatni dzwonek, żeby zamieścić post o tym co mnie inspirowało w kwietniu, o moich odkryciach, fascynacjach, fajnych książkach, które udało mi się przeczytać. Kwiecień minął mi tak szybko, że nawet nie zdążyłam się zorientować kiedy minął i przywitał mnie kolejny miesiąc pachnący bzami. A co takiego odkryłam w poprzednim miesiącu?
Alexander jest dzieckiem bardzo ruchliwym, ciekawym świata, wszędzie go pełno, co oczywiście niezmiernie mnie cieszy. Niestety przy tym jest dość nerwowy, a poziom cierpliwości u niego jest wprost zerowy. Zawsze chce być pierwszy, chce tu, teraz i już! Ostatnio zastanawiałam się, jak "nauczyć" Go cierpliwości, pokazać Synkowi, że warto inaczej podejść do sprawy, bo tłumaczenia nie zawsze przynoszą zamierzony efekt.
Lubię tą swoją 30. Ta trójka z przodu jest całkiem ok. Martwi mnie tylko jedno, że ta druga cyfra po trójce tak płynnie i błyskawicznie się zmienia, co powoduje, że czasem mam stand-by, kiedy ktoś pyta mnie o wiek. Zastanawiam się czy to 32, 33, a może już 34? Kiedy przyzwyczaiłam się już do tych moich 33 lat, to one w mgnieniu oka zmieniły się na 33+1. Wprawdzie nie metryka jest ważna, ale to na ile czujemy się my sami. Ze mną też tak jest. Są jednak pewne sprawy, które usilnie mi przypominają, że jednak jestem już Panią po trzydziestce.