Budzę się w środku nocy cała zlana potem i z policzkami mokrymi od łez. Sen, straszny sen. Próbuję usnąć ponownie, ale sen nie przychodzi. Obrazy ze snu siedzą w mojej głowie. Głęboko. Wcinają się w każdy zakamarek mojego umysłu i trawią mnie od środka. Uspokajają mnie tylko miarowe oddechy męża i synka. Patrzę na ich spokojne, pogrążone we śnie twarze.