Istnieją bezsprzecznie dwie grupy ludzi: ci, którzy uwielbiają zakupy i ci, którzy ich nienawidzą. W większości przypadków do grupy drugiej zaliczają się mężczyźni. Nie mam tu na myśli oczywiście zakupu samochodu czy sprzętu AGD lub RTV, ale zwykłe, codzienne zakupy spożywcze i kosmetyczno-ubraniowe. W ramach tej grupy mężczyźni dzielą się jeszcze, idąc za podziałem dostrzeżonym przez Roberta Korólczyka, na grupę pantofelków, drepczących dzielnie z siatami w rękach za swoją kobietą, szepcących "tak, kochanie", "ładnie wyglądasz", choleryków, również podążających za swoją panią, ale obrażonych, mamroczących pod nosem niebyt cenzuralne słowa i grupę piesków. Ostatnia grupa to ci, którzy stoją w holu przy barierkach. A jak już facet zdecyduje się na ten lot w kosmos, bo dla nich tym są właśnie zakupy (idą, ale nie wiedzą kiedy wrócą) to wyglądają one zupełnie inaczej, niż w przypadku kobiet. Przyglądając się bacznie temu zjawisku, znalazłam trzy zasadnicze różnice.
Lista zakupów
Nie spotkałam się ze żmudnym przygotowywaniem listy zakupów przez naszych panów. Czynią to za nich kobiety lub zwyczajnie idą na żywioł. Ale kiedy już posiadają taką kartę w ręku, to konsekwentnie trzymają się przygotowanego planu zakupów, idą po sklepie "zgodnie z listą". Tylko warto robić dokładną listę, bo dla mnie pomidory 3-4, znaczy 3-4 sztuki, a dla mojego męża kilo :) Natomiast my, kobiety, podczas zakupów widzimy przeważnie wiele
okazji. Kończy się to często tak, że mimo przygotowanej listy zakupów, sprawdzamy również inne możliwości, a te okazują się na tyle
kuszące, że wydajemy na nie pieniądze, których nie było w planie. Znacie to? Ja owszem, nigdy nie wyszłam ze sklepu tylko z tym, po co przyszłam. Niedawno jednak odkryłam świetną aplikację przygotowaną bez sklep Lidl, dostępną zarówno na system iOS, jak i na android, dzięki której można przygotować własną listę zakupów, a ta w telefonie nigdy się nie zgubi. I wiecie Panie, wyczułam to nosem, mężczyźni sami dzięki tej aplikacji zaczną przygotowywać takie listy!
Promocje
Mój mąż na słowa: promocja i wyprzedaż, dostaje gorączki. No mówię Wam, serio. Myślę, że to dlatego, że zakupy dla mężczyzn są zadaniem do wykonania, a z kolei dla kobiet to przyjemny rytuał, połączony z nagrodą,
dlatego częściej od mężczyzn zwracają uwagę na specjalne zniżki. Mężczyźni dokonują zakupu po znalezieniu pierwszego produktu, który spełnia ich oczekiwania. Facet znajdując produkt, po który przyszedł, nie będzie szukał dalej, a kobieta jak najbardziej, bo ona bierze pod uwagę bardzo wiele czynników, a zwykle, w
miarę jak rozwija się proces decyzyjny, dodaje kolejne. Rozważa różne
opcje i szuka rozwiązania idealnego. Jak to
wygląda w praktyce? Mężczyzna planujący zakup butów wie, że mają być czarne, do garnituru i kosztować określoną kwotę. Idzie do sklepu, kieruje się do
półki z takimi właśnie butami, znajduje odpowiednią parę i zwykle od razu ją kupuje.
Kobieta natomiast myśli kontekstowo – nie określa celu przez cechy
produktu, ale jego zastosowanie. Czy owe buty będą pasowały do torebki, którą kupiła tydzień temu? Czy będą na tyle
uniwersalne, żeby pasowały nie tylko do biura, ale i na mniej oficjalne
okazje? Czy na pewno nie znajdzie już nigdzie taniej? Ja z biegiem lat stałam się bardziej oszczędna i pragmatyczna. Nie
lubię przepłacać, dlatego często korzystam z aplikacji, o której pisałam
wyżej, bo dzięki niej zaznajamiam się z gazetkami, z aktualnymi
promocjami. Np. obecnie w Lidlu trwa świetna promocja na artykuły szkolne, dzięki której można wyczarować zarówno dla chłopca, jak i dziewczynki wspaniałą wyprawkę szkolną. Osobiście uważam, że managerowie Lidla wpadli na świetny pomysł rozkładając zakupy artykułów szkolnych w czasie. Dla wielu polskich rodziców zakup wyprawki szkolnej jest nie lada
wyzwaniem, szczególnie ze względów finansowych. Największy problem mają
ci, którzy starają się zrobić zakupy na raz, tuż przed rozpoczęciem
roku. Kupienie wszystkiego za jednym razem to spory wydatek, ale jak rozłoży się ja na 2, a nawet 3 miesiące to portfel aż tak bardzo tego nie odczuje. Śpieszcie się więc, bo czekają na Was w LIDLu lekkie, odpowiednio wyprofilowane, z mnóstwem przydatnych kieszeni plecaki z bajkowymi bohaterami,pojemne, w pełni wyposażone piórniki czy praktyczne worki na obuwie lub strój na wychowanie fizyczne, a także zeszyty, teczki i bloki.
Czytanie etykiet
Ja osobiście jestem z tych, co czytają etykiety. Lubię wiedzieć co jem i czym smaruję swoją skórę. Myślę że z roku na rok rośnie liczba świadomych konsumentów. Częściej jednak w sklepie spożywczym czy drogerii widzę kobiety, które analizują skład konkretnych produktów. Facet najczęściej podchodzi do półki i bierze np. masło pierwsze z brzegu, a potem już w domu okazuje się że to jakiś mix tłuszczowy. Hmmm czyżby chciał mieć zakupy już "z głowy"? Radzę, Wam mężczyźni, lepiej czytać etykiety i spędzić 5 min dłużej w sklepie, niż toczyć batalię z własną żoną o ten mix tłuszczowy. Przemyślcie, co się Wam bardziej kalkuluje :) Ale słuchajcie, słuchajcie chcecie się przypodobać żonom i wynagrodzić wcześniejsze zakupowe wpadki, to biegnijcie do Lidla, bo tam od 8 lipca tydzień 100x natura. Wszyscy, nawet Ci najbardziej zafiksowani na punkcie różnych dietetycznych nowinek typu „quinoa", nasiona konopi czy chia znajdą dla siebie ogromny wybór produktów.
Ps. Zdradzę Wam jeszcze co kupujemy nałogowo w Lidlu: żel pod prysznic maki Cien, koniecznie pomarańczowy. Żaden inny produkt zmieszany z wodą nie robi takich baniek mydlanych, jak ten właśnie.
Wiele w tym prawdy :) Mój facet nie czyta etykiet, ale np. listy zakupów robi. Tylko jak ma taką listę, to trzyma się jej a ja wolę szukać okazji - wtedy on się denerwuje, że po co mi to :P Pozdrawiamy
Musze ten żel na bańki wypróbować :) Moj maż dzielnie mi towarzyszy w zakupach :) Bez niego często nie kupiłabym sobie ciucha, bo nie umiem się zdecydować :) Podoba mi się określenie faceta-pieska stojącego przy barierkach :)
U nas jest tak, że mój M. najczęściej nie potrafi odróżnić takiej prawdziwej, konkretnej promocji - od ściemy i zwyczajnego chwytu marketingowego. To ja muszę go zawsze naprowadzać na właściwe tory i odpowiedni tok rozumowania w tej kwestii ;)
A w Lidlu też często kupujemy - zwłaszcza ubranka dla dzieci z Lupilu :)
Mój mąż też czyta etykiety na produktach co czasami mnie denerwuje bo stoi przy jednym produkcie dłuższą chwilę gdzie ja bym już obleciała kilka innych stoisk w sklepie. Pozdrawiam
Lidla uwielbiam, robię tam zakupy:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLidl jeden z moich ulubionych sklepów :)
OdpowiedzUsuńLidl jest moim sklepem numer 1!!!!
OdpowiedzUsuńA mój mąż, sam na zakupach, zawsze kupuje za dużo, albo niepotrzebne rzeczy! Tak, tak, właśnie facet! ;)
OdpowiedzUsuńTo mój mąż jest chyba wyjątkiem:) Jeśli juz zdarzy mu się iść na zakupy (a zdarza się nieczęsti :) )sam robi listę zakupów i czyta etykiety:)
OdpowiedzUsuńWiele w tym prawdy :) Mój facet nie czyta etykiet, ale np. listy zakupów robi. Tylko jak ma taką listę, to trzyma się jej a ja wolę szukać okazji - wtedy on się denerwuje, że po co mi to :P Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńMusze ten żel na bańki wypróbować :) Moj maż dzielnie mi towarzyszy w zakupach :) Bez niego często nie kupiłabym sobie ciucha, bo nie umiem się zdecydować :) Podoba mi się określenie faceta-pieska stojącego przy barierkach :)
OdpowiedzUsuńA ja tam uwielbiam na zakupy chodzić sama, bez Tatki. Wtedy mam pełen luz :) Za to co do listy zakupów, czytania etykiet- obydwoje się stosujemy :)
OdpowiedzUsuńMój z tych co listę robi i etykiety czyta, a nawet z promocji korzysta. No tomista zakupy ubraniowe dla Niego to hmmm... piekło, męczarnia straszna.
OdpowiedzUsuńU nas jest tak, że mój M. najczęściej nie potrafi odróżnić takiej prawdziwej, konkretnej promocji - od ściemy i zwyczajnego chwytu marketingowego. To ja muszę go zawsze naprowadzać na właściwe tory i odpowiedni tok rozumowania w tej kwestii ;)
OdpowiedzUsuńA w Lidlu też często kupujemy - zwłaszcza ubranka dla dzieci z Lupilu :)
Mój mąż też czyta etykiety na produktach co czasami mnie denerwuje bo stoi przy jednym produkcie dłuższą chwilę gdzie ja bym już obleciała kilka innych stoisk w sklepie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Też czytam etykiety, mój partner nie. Za to listę robimy oboje.
OdpowiedzUsuń