Znów przerażona obudziłam się zeszłej nocy. Śniło mi się, że dobijam sześćdziesiątki. I wcale nie ten wiek tak mnie przeraził, ile fakt że moje dziecko urosło i odleciało do innego, własnego gniazda. Został mi pusty, wysprzątany dom bez gwaru, śmiechu, rozmów i wołania "mamooooo". Kiedy był mały myślałam podrośnie, będzie sam spał, zajmie się sobą, to będzie mi łatwiej i odpocznę. A teraz jedyne o czym marzę, to żeby mi jednak wcale nie było łatwiej. Bo On kiedyś nie będzie mnie potrzebował i takie właśnie to łatwiej będzie.
Owszem bywają dni, kiedy brak mi sił i dosłownie padam na twarz, a jedyne czego pragnę, to by Syn usnął o dwudziestej, by chociaż chwilkę pobyć w totalnej ciszy, poprzytulać się do męża czy wypić spokojnie herbatę czytając książkę.
Ale teraz chcę się cieszyć i chłonąć każdą chwilę, bo właśnie teraz jest najpiękniej. Doceniam to co mam i po stokroć jestem wdzięczna...
Za te salwy śmiechu mojego małego chłopca, piękniejsze niż ta cisza, której czasem tak uparcie pragnę. Za to, że ciągle wypada mi skakać po kałużach i budować babki z piasku. Za tą wszelką mądrość, którą uczy mnie każdego dnia moje dziecko, że można żyć bardziej, śmiać się częściej i cieszyć z najmniejszych, niematerialnych rzeczy. Za to, że dla kogoś jestem najmądrzejsza, najpiękniejsza i najważniejsza. Nie śmiem nawet prosić o więcej.
Żyję dziś więc mocniej niż kiedykolwiek wcześniej, bo wiem że nic nie jest na zawsze. Już nie odkładam życia na później, bo czas nie mija powoli, on biegnie jak
szalony. Godziny galopują, dni znikają jeden za drugim przynosząc nowe,
które mam wrażenie płyną jeszcze szybciej. Nie czekam już z założonymi rękami na to bliżej nieokreślone coś, bo mam to najlepsze coś. Te nasze mikro i makro momenty szczęścia, te chwile, kiedy czuję się potrzebna, niezbędna wręcz, bo daje mi to poczucie spełnienia i nie zamieniłabym tego na nic innego. Już nie tupię ze złością nogami, że chcę "jakiś bajkowych różanych ogrodów gdzieś za horyzontem"*, ale po prostu "cieszę się różami, które zakwitły właśnie pod moim oknem".
Owszem marzę, bo marzenia są potrzebne, owszem pozwalam sobie na smutek i płacz, ale potrafię i rzeczywiście się cieszę obecną chwilą, bo pewnie za kilka lat oddałabym wszystko by się powtórzyła, bo przecież teraz jest najpiękniej.
Pięknie to napisałaś. Czesto zdarzają mi się chwile słabosci. Obecnie jestem w domu z synkiem. Czasami bywa naprawdę ciężko. Zauważylam że od kiedy jestem mamą, koleżanki z którymi byłam zżyta, przestały się odzywać, nie mają czasu dla mnie gdy zaproponuję im spotkanie lub chce zaprosić do siebie.One również przestały mnie zapraszać. Są bezdzietne ale mimo wszystko jest mi przykro. Jednak mimo wielu przeciwności cieszę się z tego co mam. To jest najważniejsze.
W pełni rozumiem Twój smutek. Na pocieszenie Ci powiem (wiem z własnego doświadczenia), że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Ja poznałam mnóstwo wartościowych ludzi (np. na placach zabaw, mam kolegów Synka) właśnie od czasu, kiedy zostałam mamą. Głowa do góry, będzie tylko lepiej!
Dokładnie ta sama myśl, którą podsumowałaś swój wpis, przyświeca mi, kiedy jest ciężko. Zawsze kiedy jestem zmęczona, zła (nawet na dziecko) to myślę sobie, że czas tak pędzi i wszystko zmienia się niesamowicie szybko, że nawet się nie obejrzę a nie będzie po tych uczuciach śladu. A co najdziwniejsze - nawet do takich chwil będę tęsknić więc biorę je na klatę ;)
Wspaniale napisane . Czas faktycznie pędzi jak szalony, a życie często przecieka nam przez palce. Trzeba robić wszystko, by jak najwięcej pięknych chwil uchwycić - zachować we wspomnieniach i niespiesznie się nimi cieszyć.
tego nam chyba wszystkim brakuje, tej umiejętności cieszenia się chwilą, tym co jest teraz... ciągle gnamy, do czegoś dążymy, marzymy i te marzenia realizujemy, ale ciągle zapominamy o tu i teraz, a w życiu piękne są chwile
W zestawienie Twoich myśli idealnie wpisał mi się wszystkim dobrze znany cytat: "Szczęście to jedyna rzecz,która się mnoży, jeśli się ją dzieli."I to jest piękne - odkrywanie małych i wielkich radości dnia codziennego - po rodzicielsku, po matczynemu, indywidualne i każdego z osobna... :)
Uwielbiam takie wpisy. Ja kocham swoje dzieciaki i przy nich zaczęłam żyć pełnią życia. To co teraz robię to kosmos. Nigdy bym nie pomyslała ze w wieku 30 lat nauczę się jeździć na desce
Czasem mam ochotę wyjść i nie wracać... takie są uroki macierzyństwa. Ale gdy spojrzę na roześmianą buźkę mojego Bąbelka wszystko się zmienia. Kocham patrzeć na nią gdy jesst taka radosna.
Takie wpisy zawsze napawają mnie optymizmem, że niezależnie od tego jak jest ciężko, warto pokonywać wszystkie przeciwności. :) zwłaszcza, jeśli mamy kogoś, kto na nas liczy :D
Wzruszyłam się czytając. Bardzo mądra z Ciebie kobieta. Tak, pielęgnuj to TERAZ. Pamiętam to zmęczenie i marzenie, żeby syn już zasnął. Dzisiaj ma 185 cm wzrostu, właśnie poszedł pierwszy dzień do wakacyjnej pracy, opowiada mi albo o dziewczynach, albo o zombie - bo takie filmy i gry lubi. Nie popieram, ale słucham i dziękuję Bogu, że chce mi o tym opowiadać. Najcenniejsze co mamy to TERAZ.
Piękny tekst. Nie mam dzieci, ale również uważam że teraz jest najpiękniej. Zawsze TERAZ jest najpiękniej, bo to jedyna przestrzeń, która istnieje. I żadna chwila się nie powtórzy. Warto cieszyć się z małych rzeczy i z tego, co przynosi chwila obecna <3 Dla mnie ta prawda stała się rzeczywista odkąd poznałam gorzki smak choroby. Dzisiaj wiem, że wszystko jest piękne i wartościowe jeśli sobie na to pozwolimy i skoncentrujemy na wdzięczności.
Piękny i mądry wpis :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPięknie to napisałaś. Czesto zdarzają mi się chwile słabosci. Obecnie jestem w domu z synkiem. Czasami bywa naprawdę ciężko. Zauważylam że od kiedy jestem mamą, koleżanki z którymi byłam zżyta, przestały się odzywać, nie mają czasu dla mnie gdy zaproponuję im spotkanie lub chce zaprosić do siebie.One również przestały mnie zapraszać. Są bezdzietne ale mimo wszystko jest mi przykro. Jednak mimo wielu przeciwności cieszę się z tego co mam. To jest najważniejsze.
OdpowiedzUsuńW pełni rozumiem Twój smutek. Na pocieszenie Ci powiem (wiem z własnego doświadczenia), że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Ja poznałam mnóstwo wartościowych ludzi (np. na placach zabaw, mam kolegów Synka) właśnie od czasu, kiedy zostałam mamą. Głowa do góry, będzie tylko lepiej!
UsuńSzczęście jest ukryte w tych drobnych chwilach życia.
OdpowiedzUsuńDokładnie ta sama myśl, którą podsumowałaś swój wpis, przyświeca mi, kiedy jest ciężko. Zawsze kiedy jestem zmęczona, zła (nawet na dziecko) to myślę sobie, że czas tak pędzi i wszystko zmienia się niesamowicie szybko, że nawet się nie obejrzę a nie będzie po tych uczuciach śladu. A co najdziwniejsze - nawet do takich chwil będę tęsknić więc biorę je na klatę ;)
OdpowiedzUsuńWspaniale napisane . Czas faktycznie pędzi jak szalony, a życie często przecieka nam przez palce. Trzeba robić wszystko, by jak najwięcej pięknych chwil uchwycić - zachować we wspomnieniach i niespiesznie się nimi cieszyć.
OdpowiedzUsuńtego nam chyba wszystkim brakuje, tej umiejętności cieszenia się chwilą, tym co jest teraz... ciągle gnamy, do czegoś dążymy, marzymy i te marzenia realizujemy, ale ciągle zapominamy o tu i teraz, a w życiu piękne są chwile
OdpowiedzUsuńNa szczęście córka od początku chodzi wcześnie spać :)
OdpowiedzUsuńCieszenie sie chwilą...nie zawsze mi to wychodzi, zdecydowanie za rzadko!!!
W zestawienie Twoich myśli idealnie wpisał mi się wszystkim dobrze znany cytat: "Szczęście to jedyna rzecz,która się mnoży, jeśli się ją dzieli."I to jest piękne - odkrywanie małych i wielkich radości dnia codziennego - po rodzicielsku, po matczynemu, indywidualne i każdego z osobna... :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie wpisy. Ja kocham swoje dzieciaki i przy nich zaczęłam żyć pełnią życia. To co teraz robię to kosmos. Nigdy bym nie pomyslała ze w wieku 30 lat nauczę się jeździć na desce
OdpowiedzUsuńCzasem mam ochotę wyjść i nie wracać... takie są uroki macierzyństwa. Ale gdy spojrzę na roześmianą buźkę mojego Bąbelka wszystko się zmienia. Kocham patrzeć na nią gdy jesst taka radosna.
OdpowiedzUsuńTakie wpisy zawsze napawają mnie optymizmem, że niezależnie od tego jak jest ciężko, warto pokonywać wszystkie przeciwności. :) zwłaszcza, jeśli mamy kogoś, kto na nas liczy :D
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się czytając. Bardzo mądra z Ciebie kobieta. Tak, pielęgnuj to TERAZ. Pamiętam to zmęczenie i marzenie, żeby syn już zasnął. Dzisiaj ma 185 cm wzrostu, właśnie poszedł pierwszy dzień do wakacyjnej pracy, opowiada mi albo o dziewczynach, albo o zombie - bo takie filmy i gry lubi. Nie popieram, ale słucham i dziękuję Bogu, że chce mi o tym opowiadać. Najcenniejsze co mamy to TERAZ.
OdpowiedzUsuńPiękny tekst. Nie mam dzieci, ale również uważam że teraz jest najpiękniej. Zawsze TERAZ jest najpiękniej, bo to jedyna przestrzeń, która istnieje. I żadna chwila się nie powtórzy. Warto cieszyć się z małych rzeczy i z tego, co przynosi chwila obecna <3 Dla mnie ta prawda stała się rzeczywista odkąd poznałam gorzki smak choroby. Dzisiaj wiem, że wszystko jest piękne i wartościowe jeśli sobie na to pozwolimy i skoncentrujemy na wdzięczności.
OdpowiedzUsuńmarzenia to ważna rzecz
OdpowiedzUsuńJak ja cię doskonale rozumiem, teraz czuje ze jest mój najlepszy czas, z małymi dziećmi, które najlepiej uczą cieszyć się tym tu i teraz
OdpowiedzUsuń