Ostatnio dużo chorowaliśmy, więc szukałam domowych sposobów na wzmocnienie. Tak trafiłam na informacje o budującym odporność oleju z czarnuszki. To z kolei spowodowało, że zaczęłam zgłębiać temat olei, które warto włączyć do codziennej diety.
Wybór olei jest dziś ogromny – wystarczy spojrzeć na sklepowe
regały, by doznać zawrotu głowy. Warto jednak wybierać te zdrowe dla ludzkiego organizmu i posiadające własności odżywcze, dzięki którym będziemy mieć piękną skórę, bystry umysł, witalność, zwiększoną odporność, energię i dobry humor. Takie właściwości posiadają oleje tłoczone metodą na zimno, bo kryją w sobie skarbnicę naturalnych składników odżywczych, witamin, minerałów, niezbędnych kwasów tłuszczowych oraz składników antyoksydacyjnych, które są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. Oleje te są w 100% naturalne, nie zawierają dodatków chemicznych ani konserwantów, a walory smakowe i zapachowe są w pełni zachowane.
Kupując olej warto wziąć pod uwagę to, do czego chcemy go wykorzystać i pamiętać, by koniecznie sprawdzić datę przydatności do spożycia, warunki jego przechowywania oraz pochodzenie. A oto moje olejowe hity!
Olej z czarnuszki, o którym wspomniałam na samym początku, to u nas nowość. Od kilku tygodni regularnie spożywamy go całą rodziną przed jedzeniem. My z mężem po łyżeczce, a Alex otrzymuje 1/4 łyżeczki dwa razy dziennie. Olej z czarnuszki to naturalny antybiotyk, środek przeciwzapalny, przeciwgrzybiczny, antybakteryjny, uodparniający i odtruwający. Posiada także właściwości antynowotworowe. Jego spożywanie łagodzi objawy schorzeń alergicznych, wspomaga procesy trawienia, obniża ciśnienie krwi, reguluje poziom cukru i cholesterolu. Olej z czarnuszki korzystnie wpływa na wygląd skóry i poprawia stan jej zdrowia oraz wspomaga eliminację zmian skórnych wszelkiego rodzaju. Stosowany zewnętrznie pomaga leczyć łuszczycę, trądzik czy egzemy.
Olej z wiesiołka również wzmacnia odporność, bo charakteryzuje się dużą zawartością nienasyconych kwasów tłuszczowych. Spożywany w okresie jesienno-zimowym zwiększa ochronę organizmu przed chorobami płuc, oskrzeli czy gardła. Olej ten usprawnia pracę mózgu, powoduje polepszenie nastroju, zwiększa zdolność zapamiętywania. W ogóle pozytywnie wpływa na funkcjonowanie systemu nerwowego. Ja stosuję go także zewnętrznie, ponieważ olej z wiesiołka rewelacyjnie sprawdza się w kosmetyce. Pomaga w leczeniu problemów skórnych, ułatwia gojenie wyprysków, wzmacnia włosy hamując ich wypadanie, działa regenerująco i odmładzająco na skórę, poprawia jej elastyczność.
Z olejem lnianym zaprzyjaźniłam się dość dawno z racji moich problemów z żołądkiem i wrzodami. Olej ten wpływa doskonale na trawienie, działa osłonowo na przewód pokarmowy i regeneruje błony śluzowe układu pokarmowego oraz wydalniczego. To oczywiście nie wszystkie jego właściwości, bo olej lniany uznawany jest za jeden z najzdrowszych tłuszczy na ziemi ze względu na to, że jest bogatym źródłem kwasów tłuszczowych Omega-3, które są odpowiedzialne za prawidłowe funkcjonowanie całego organizmu. Jego spożywanie wpływa zbawiennie również na nasz układ sercowo-naczyniowy, nerwowy, na nasze zdrowie psychiczne, oczy, skórę, włosy, paznokcie i rozprawia się z wszelkimi alergiami.
Olej rzepakowy to jedyny z wszystkich wymienionych, który może być spożywany na zimno, np. do sałatek czy jako baza sosu winegret, ale też na ciepło, kiedy smażymy, ale raczej w niskich temperaturach. Nie bez powodu nazywany jest "oliwą północy", jego biochemiczny skład oraz walory smakowe zbliżone są bowiem do oliwy z oliwek. Jest cennym źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych, w tym ważnego dla naszego organizmu kwasu oleinowego, naturalnej witaminy E, także witamin A, K i tych z grupy D. Olej rzepakowy ma zbawienny wpływ na nasze zdrowie, ponieważ przeciwdziała miażdżycy i chorobom serca, chroni przed cukrzycą, pozytywnie wpływa na pracę mózgu, funkcjonowanie wzroku oraz układu immunologicznego i, szczególnie ważne dla nas kobiet, spowalnia pojawianie się zmarszczek.
Ja oleje zamawiam w sprawdzonej olejarni, bo wówczas mam pewność, że są to oleje najwyższej jakości, w 100% naturalne, pozbawione wszelkich dodatków w postaci ulepszaczy czy konserwantów. Oleje są nieoczyszczone i nierafinowane, dzięki czemu zachowują wszelkie znajdujące się w ziarnach składniki odżywcze, decydujące o ich unikalnych i cennych właściwościach zdrowotnych i pielęgnacyjnych. Ważne jest to, że takie oleje nie czekają na półkach, a są bezpośrednio tłoczone na zamówienie, dzięki temu są świeże i smaczne. Oleje są dostarczane w butelkach z ciemnego szkła, które chronią je przed działaniem światła słonecznego, w styropianowych opakowaniach zapewniających bezpieczeństwo i
odpowiednią temperaturę podczas transportu. Oleje zimnotłoczone mają krótki termin przydatności, więc bardzo mnie ucieszyło to, że można wybrać pojemności w jakiej do nas przyjadą. Pamiętajcie jednak o tym, by przechowywać je w lodówce.
Zajrzyjcie koniecznie na stronę Olejarni Gaja nie tylko po naturalne i świeże oleje, ale także po ziarna. Ja jeszcze nie wypróbowałam innych olei dostępnych na stronie, ale wszystko przede mną, bo wiadomo nie od dziś, że „jesteśmy tym, co jemy”, więc warto odżywiać się świadomie i
włączyć do swojej diety najwyższej jakości, naturalne i zdrowe oleje
tłoczone na zimno.
olej to tłuszcz, jest wyjątkowo zdrowy, bo roślinny.
Sporo czasu upłynęło od ostatniego wpisu o książkach dla dzieci. Ja oczywiście nieustannie śledzę wydawnictwa w poszukiwaniu ciekawych książek dla Synka, zwłaszcza teraz, kiedy okres świąteczny tuż tuż. Dlatego pomyślałam, że podzielę się z Wami swoim zestawieniem, zwłaszcza że sporo osób mnie o to prosiło.
1. Sekrety maszyn. Podróż do wnętrza maszyn - nowa książka z Wydawnictwa Polarny Lis, z której dowiemy się np. jak skonstruowany był statek, ile metrów
ma drabina w wozie strażackim. Książka odkrywa wnętrza szesnastu niezwykłych pojazdów i pokazuje ich
najbardziej niedostępne miejsca. Opowiada o warunkach, w jakich pracują
ludzie obsługujący te maszyny. Bardzo jestem jej ciekawa.
2. Opowiem ci mamo, co robią dinozaury - książka obowiązkowo ląduje na mojej liście do kupienia, bo obok niej nie da się przejść obojętnie. Alex lubi dinozaury, a książka przenosi nas właśnie do krainy dinozaurów, gdzie poznać możemy te niezwykłe zwierzęta:
olbrzymiego Riochazaura, Trematozaura, który zgubił jajo, roślinożernego
Diplodoka, żyjącego w wodzie Plejozaura, Tyranozaura Rexa kłócącego się
z Ankylozaurem, latające Archaeopteryxy i wiele, wiele innych. W świetnej cenie znalazłam ją w księgarni internetowej LIVRO.
3. W tej bajce nie ma smoka - to opowieść o smoku, który uciekł z bajki o królewnie i wędruje przez
inne bajki, pragnąc zostać ich bohaterem i znaleźć swoje miejsce.
Niestety, nikt go nie chce: ani Ciastek, ani Złotowłosa, ani Trzy
świnki, ani Czerwony Kapturek, ani Jaś (od fasoli). Odpowiedź jest
zawsze taka sama: w tej bajce nie ma smoka. Czyżby? A co jeśli zły
olbrzym z bajki o Jasiu i łodydze fasoli zdmuchnie słońce i tylko smok
będzie umiał na nowo je rozpalić?
4. Nela i polarne zwierzęta - tym razem Nela wybiera się na poszukiwanie zwierząt polarnych, czyli takich, które występują w zimnych rejonach świata i lubią chłód, a więc dziewczynka będzie obserwować orki, sprawdzi, co foki robią pod wodą, poszuka niedźwiedzia polarnego i popływa z rekinem olbrzymim.
5. W lesie - gdy otworzysz tę książkę, wyrośnie przed tobą las. Las, w którym
wszystko jest zielone i wszystko tętni życiem. Pełen dzikich zwierząt,
kolorowych ptaków i wielkich tropikalnych drzew. Las, w którym pewnego
dnia rozlega się metaliczny hałas…
6. Złota Biblioteczka. Masza i Niedźwiedź - uwielbiamy całą rodziną, a w tej książce kryje się pięć przepięknych książeczek o przygodach Maszy i Niedźwiedzia. Tym razem nasza bohaterka wybierze się z Niedźwiedziem na małą wycieczkę,
wspólnie otworzą domowy salon piękności, a także urządzą polowanie na uporczywego
mola. Ale to nie wszystko..... Co jeszcze skrywa książka, tego dowiecie się sięgając po nią.
7. Przygody Nieumiałka i jego przyjaciół - to klasyka literatury dziecięcej, zabawna, mądra i ponadczasowa opowieść o przyjaźni i potrzebie mówienia prawdy. W zamieszkanej przez małe ludki dolinie żyje paczka zgranych i
pomysłowych przyjaciół, a każdy z nich ma wyjątkowe zdolności. Tylko
Nieumiałek nie potrafi nic szczególnego – zna się jedynie na żartach i
psotach. Jednak nie chce się do tego przyznać i wszystkim opowiada
wymyślne historie ze sobą w roli głównej. Ale kłamstwo ma krótkie nogi i prędzej czy później wyjdzie na jaw...
8. Skrzaty - tę książkę ma moja przyjaciółka i teraz, kiedy nastąpiło jej wznowienie myślę o zakupie. To taki album, z którego możemy się
dowiedzieć wszystkiego o historii skrzatów, ich budowie, rytuałach,
sadybach, o ślubie i małżeństwie, polowaniach, kuchni. Poznajemy
skrzacich przyjaciół i wrogów.
10. Tupcio Chrupcio. Mama idzie do pracy - Tupcio Chrupcio jest już dużą myszką i bardzo lubi, gdy mama jest z nim w domu, ale mama wraca do pracy.... Jak poradzi sobie z tym główny bohater?
11. To nie jest książka - propozycja w sam raz dla najmłodszych. Warto zajrzeć do środka, bo tam można znaleźć dwie dłonie, które mogą zaklaskać,
klawisze pianina, na których możesz zagrać, skrzynkę z narzędziami, a
nawet paszczę potwora!
12. Na tropie angielskich słówek - koniecznie muszę ją kupić Alexowi, bo jak pisze Wydawca "to wyjątkowa, wielkoformatowa książka do nauki angielskich słówek podczas wciągających zabaw obserwacyjnych. Zachwycające, niebanalne ilustracje znakomitych polskich ilustratorów zabiorą małych tropicieli w intrygującą podróż w poszukiwaniu angielskich słów".
13. Hura, są Święta - to nowość od Wydawnictwa Zakamarki. Zabawna, filozofująca opowieść w 24 rozdziałach do czytania w każdy grudniowy wieczór aż do Wigilii.
14. Wszystkie przygody Żabka i Ropucha - to zbiór opowieści o rezolutnym Żabku i wrażliwcu
Ropuchu, a każda z
nich rozgrywa się w innej scenerii, wszystkie wywołują uśmiech i uczą
spoglądania na świat z różnych punktów widzenia.
15. Hedwiga - to opowieść o rezolutnej dziewczynce i jej pierwszym roku w szkole. Myślę, że coś w sam raz dla nas.
16. Plac zabaw - to kolejna książka z serii 1001 drobiazgów. Tym razem autor zabiera nas na plac zabaw, a wiadomo, że to jedno z najulubieńszych miejsc!
17. Cudowna podróż - książka opowiada historię małego niesfornego Nilsa, który lubi dokuczać innym. Spotyka go za to kara, bo zostanie zamieniony w malutkiego człowieczka i wyruszy w podróż do Laponii. Czy uda mu się jednak bezpiecznie wrócić do domu?
18. Wielki powrót detektywa Pozytywki - to postać stworzona przez Grzegorza Kasdepke. Detektyw Pozytywka zaginął, ale czy uda mu się wrócić i udaremnić knowania Martwiaka?
19. Mamo nie mogę zasnąć - pozycja i dla dzieci i dla rodziców. Zawiera opisy różnych technik oddechowych i lekkich ćwiczeń fizycznych sprzyjających uspokojeniu.
20. Wanda Chotomska dzieciom - myślę, że twórczość Chotomskiej zna każdy z nas, więc czas aby i nasz dzieci się z nią zapoznały. To zbiór najlepszych utworów wybranych z bogatej twórczości poetki.
21. Rok w Krainie Czarów - to musi być coś wspaniałego. Uwielbiamy te rozkładówki, a tym razem możemy przenieść się do Krainy Czarów, gdzie zapewne mieszkają czarodzieje, wilki, krasnoludki, smoki czy księżniczki.
22. Już umiem ..... skakać! - kolejna propozycja skierowana do najmłodszych od Wydawnictwa Smartbooks. To książeczka kartonikowa w której na pięknych
ilustracjach przedstawione są różne czynności, które potrafi wykonywać
dziecko.
→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→
Jeżeli spodobał Ci się ten post i sądzisz, że może komuś się przydać, kliknij proszę Lubię to na moim profilu na FB lub udostępnij go u siebie.
*niektóre opisy książek pochodzą bezpośrednio od Wydawcy
Kilka dni temu na blogu napisałam, że nie lubię kupować butów, ale nie napisałam, że torebki mogłabym kupować nieustannie. Do tego, kiedy są to jeszcze produkty genialnych polskich marek, bez wahania wydałabym każdą "wolną" gotówkę. Mam oczywiście swoich faworytów, do których nieustannie wzdycham. Jednym z nich jest marka PotPot, której produkty wykonane są z ...... papieru. Nie jest to jednak byle jaki papier, a washpapa czyli impregnowany papier, który nie rozpuszcza się w wodzie, więc nie ma problemu z wypraniem np. torebki czy innych produktów. Dziś w ramach cyklu #wspierampolskibiznes zadałam Pomysłodawczyniom kilka pytań, by bliżej przyjrzeć się marce, bo to co produkują jest naprawdę wyjątkowe i zdecydowanie warte uwagi.
1. Dzień dobry. "Dobrze jest mieć swojego potpota" brzmi na Państwa
stronie. Skąd pomysł na taką nazwę i kto tworzy owe potpoty?
To
efekt burzy mózgów - nazwa miała być prosta, wpadająca w ucho,
anglojęzyczna, przez co europejska i najlepiej, aby stała się nazwą
własną - właśnie takim potpotem. Wymyśliłam ją wspólnie z koleżanką, z
którą zakładałyśmy ten biznes.
2. Myślę, że efekt został osiągnięty. A kiedy zaczęła się
przygoda z designem?
Otóż tak, koleżanka znalazła kiedyś bardzo ciekawy papier, który ogromnie ją zachwycił. Był to papier, z którego można szyć i który nie rozpuszcza się w wodzie, ale wtedy jeszcze kompletnie nikt o nim nie słyszał. Długo szukałyśmy producenta i w końcu się
udało. Z czasem pojawiły się pomysły na wykorzystanie papieru - a tych jest mnóstwo w głowie. Ważne, aby rzeczy szyte
z tego papieru były proste. Ciężar designu przesunięty jest na materiał,
a nie na formę.
3. Dlaczego
akurat wahspapa?
Ten papier jest fascynujący i daje ogromne możliwości. Aż trudno uwierzyć, że celuloza nie rozpuszcza się w wodzie. Washpapa jest też dość sztywna, a fakturą
przypomina skórę. Stąd też nazywana jest przez niektórych skórą dla
wegan. Można ją laminować i
farbować. Idealnie nadaje się na torebki, bo jest niezwykle wytrzymała. A do
tego nie jest jeszcze popularna na rynku, więc stanowi atrakcję.
4. Proszę mi coś więcej opowiedzieć o tym, jak wygląda proces powstawania toreb, kopertówek oraz koszyków z wahpapy właśnie?
Są one szyte ręcznie w malutkim zakładzie. Każda torba jest ręcznie
krojona, do każdej dokupuję skórę, zdarza się, że trudno jest ją
powtórzyć. Do szycia potrzebna jest maszyna przemysłowa, a papier
wywijamy na mokro - wilgotny papier jest bardziej wytrzymały, elastyczny
i nie rwie się.
5. Czy te produkty są naprawdę wytrzymałe?
Tak, dość wytrzymałe, chociaż złe użytkowanie oczywiście możne je zniszczyć. Są pewnie bardziej podatne
na przetarcia niż skóra, stąd też piszemy o ich krótszej trwałości.
6. A wracając do samego biznesu, to jak Panie dzielą się pracą, kto projektuje, kto szyje, a kto ogarnia media społecznościowe? Czy może wszystko robicie wspólnie?
W chwili obecnej bardziej skupiamy się na naszych markach wapa paper i
Washpapa. Wapa to marka dedykowana dla firm i agencji reklamowych - tam
powstają akcesoria z washpapy dedykowane dla większych odbiorców.
Washpapa to sprzedaż papieru. Ja zajmuję się projektowaniem, prototypami
i mediami społecznościowymi, ale nie ma przy tym dużo pracy - nasza
firma jest maleńka ;-)
7. Jestem przekonana, że się rozrośnie. Czego sobie Panie życzą?
Wielu zadowolonych
klientów oraz mnóstwa pomysłów i inspiracji ;-)
8. Trzymam więc mocno
kciuki za PotPot, Wapa paper i Washpapa. Powodzenia i dziękuję za rozmowę.
Ostatnio pisałam o naprawdę dobrym thrillerze z Wydawnictwa HarperCollins Polska (o TU), a dziś chciałam napisać o kolejnej, równie dobrej książce z tego wydawnictwa. "Nieobecna", bo taki tytuł nosi wspomniana książka, to także niebywale wciągający thriller.
Książka Sheeny Kamal porusza bardzo ważne kwestie współczesnego świata, bo dotyka problemu samotności, nałogu, bezdomności. Historia bohaterów z jednej strony przestrzega przed zgubnymi wyborami, ale też daje nadzieję na lepsze jutro.
Główną bohaterką "Nieobecnej" jest Nora Watts, która pracuje w biurze detektywistycznym i zajmuje się odnajdywaniem osób zaginionych. Kobieta izoluje się od społeczeństwa, żyje na uboczu z dala od ludzkich oczu. Spotkało ją bowiem wiele złego w życiu. Ma jednego wiernego przyjaciela - suczkę Sapkę.
Jeden telefon zmienia jednak całe jej życie, bo przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Kobieta wychodzi z ukrycia i rozpoczyna poszukiwanie zaginionej piętnastolatki, którą po narodzinach oddała do adopcji. Prowadząc śledztwo wpada na ślad spisku i jednocześnie odkrywa, że
ten, kto bardzo ją skrzywdził w przeszłości, to niezwykle wpływowy
człowiek, który stoi ponad prawem. Nora musi zmierzyć się z bolesnymi wspomnieniami i brakiem poczucia bezpieczeństwa Czy Nora ma szansę wygrać tę nierówną walkę i ocalić córkę?
Wcześnie zapadający zmrok zdecydowanie sprzyja czytaniu. Ciepła herbata, jeszcze cieplejszy koc lub termofor, dobra książka to jest to, o czym marzę każdego dnia. Ostatnio miałam okazję przeczytać kilka ciekawych książek. Znów wróciłam do thrillerów, a książka ze zdjęcia wyżej jest właśnie z tej kategorii i to dzisiaj właśnie o niej chcę napisać.
Nigdy wcześniej nie sięgałam po ksiażki Karin Slaughtern i po przeczytaniu "Dobrej córki" stwierdzam, że to błąd, bo już dawno, żadna książka nie wciągnęła mnie, tak jak ta. Ciekawa, pełna intryg historia, wartka akcja i charakterni bohaterowie to niewątpliwie atuty tej ksiażki.
Cała historia zaczyna się w 1989 roku, kiedy w Pikevill w stanie Georgia rodzina Quinnów w wyniku podpalenia traci dom i cały majątek. Tymczasowo przenoszą się do domu, w którym kiedyś mieszkał przyjaciel rodziny. Niestety i tu nie nie zaznają spokoju, ponieważ dwóch bezwzględnych oprawców na oczach Samanthy i Charlotty zabija
ich matkę, a dziewczynkom przychodzi walczyć o życie. Obu jednak udaje się przeżyć.
Blisko 30 lat później w tej samej miejscowości w lokalnej szkole dochodzi do strzelaniny, w wyniku której ginie dyrektor i ośmioletnia dziewczynka, a naocznym świadkiem strzelaniny jest Charlotta. Sprawczynią okazuje się szesnastoletnia Kelly Wilson, uczennica gimnazjum. Jej obrony podejmuje się Rasty, głowa rodziny Quinnów. Rasty Quinn to adwokat potępionych, bo podejmował się obrony handlarzy narkotyków, gwałcicieli, morderców,
włamywaczy, złodziei aut, pedofilów czy porywaczy. Niestety zostaje brutalnie napadnięty i cudem uchodzi z życiem. W konsekwencji do miasta przyjeżdża Samantha, która nie była w rodzinnej miejscowości od wielu lat. Nie kontaktowała się też ani z siostrą, ani z ojcem. Na prośbę ojca decyduje się bronić Kelly Wilson. W czasie dochodzenia wychodzi na jaw wiele niewiadomych dotyczących tragedii sprzed 28 lat. Gdzie więc kończy się prawda, a zaczyna kłamstwo? Czy siostrom uda się ponownie nawiązać utraconą więź?
Odpowiedzi na te pytanie znajdziecie czytając książkę, do czego Was zachęcam. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa HarperCollins Polska i można ją kupić TU.
Pod wpisem na Facebooku z hitami września pojawiło się ostatnio pytanie: kiedy hity października? Otóż donoszę, że właśnie wjechał na bloga post, z tym co spodobało mi się w październiku. I chociaż trudno w to uwierzyć, ale dziesiąty miesiąc roku już za nami. Tym razem będzie trochę modowo, ale nie zabraknie też innych propozycji. Zaparzajcie kawę, herbatę i czytajcie!
1. MODA
Przyznam się, że z modą jestem raczej na bakier, więc dlatego nie pojawiają się na blogu wpisy z tej właśnie kategorii. W październiku jednak zakochałam się bez pamięci w czterech rzeczach, które właściwie mogłabym nosić na okrągło. Po wielu latach przeprosiłam się ze sklepem Reserved, bo przez ten czas było mi z nim zwyczajnie nie po drodze. Kupowałam raczej wyłącznie ubrania dla Alexa. Ostatnio jednak dwie z czterech rzeczy pochodzą właśnie stamtąd.
Uwielbiam nosić sukienki, więc zakup tej właśnie okazał się dobrym wyborem. Motyw kwiatowy, plisowany dół, długość idealna (na mnie jest dłuższa niż na modelce rzecz jasna :) czyli dokładnie to, czego szukałam.
Mam szary płaszcz z Zary, ale chciało mi się kolorowej odmiany, więc kiedy po wejściu do sklepu zobaczyłam to cudo, wiedziałam że musi być mój. Płaszcz jest lekko oversize’owy z dużymi klapami kołnierza. Wykonany z dzianiny z domieszką wełny. Według mnie świetny.
Pewnie wiele z Was zdziwi fakt, że nie lubię kupować butów. Dzieje się tak, bo zawsze nowe buty sprawiają, że chodzę przez kilka dni w poobklejanych plastrami stopach. Nawet Annielki obtarły mi nogę. Niemożliwe? A jednak! Natomiast zakup tych butów odmienił moje życie i zmienił trochę moje nastawienie :) To Glamoursy - jazzówki o klasycznym wyglądzie, nawiązujące do miejskiego stylu. Najwygodniejsze, mięciutkie, skórzane buty ever. Są zaprojektowane według anatomii stopy i idealnie się do niej dopasowują. Uszyte w Polsce. Śledzę ich stronę na Instagramie i widzę, że pojawiła się też ich ocieplana wersja oraz sztyblety. Są rewelacyjne!!!!!
Kolejny hit, który wprawdzie odkryłam chyba jeszcze w sierpniu, to sklep z mnóstwem materiałów i oryginalnymi guzikami Popcouture. Ja ostatnio kupiłam materiał double gazue w kolorze grafitowym oraz szarym i dziś cieszymy się świetnymi chustami, bo te nasze Wayda były już nieźle zużyte. Muszę koniecznie zamówić jeszcze dla męża. Myślę, że zrobiłam interes życia, bo trzy chusty to nie jedna :) Mocno polecam ten sklep!
2. KSIĄŻKA
Make Photography Easierczyli książkę Kasi Tusk kupiłam zachęcona zdjęciami na Instagramie. Wprawdzie niespecjalnie czytam jej bloga, ale po książkę sięgnęłam z przyjemnością, bo interesuję się fotografię, ostatnio zwłaszcza tą flat lay. Według mnie to jedna z najbardziej przystępnych książek o fotografii. Znaleźć w niej można sporo informacji czysto technicznych, jak np. ustawić ISO, przysłonę czy czas naświetlania, ale to także kopalnia pomysłów na udane zdjęcie, w tym chociażby te robione telefonem komórkowym. Książkę w dobrej cenie znalazłam w mojej ulubionej księgarni internetowej LIVRO.
3. SERIAL
Serial "Telefonistki" to kolejna, ciekawa produkcja Netflixa, która bardzo nas wciągnęła. Rzecz dzieje się Madrycie w latach 20. Cztery kobiety z krajowej centrali telefonicznej
uczą się pracy w nowoczesnym miejscu, szukając przy tym miłości oraz
przyjaźni i jednocześnie chcą walczyć o prawa kobiet. Za tym wszystkim kryje się jednak bardziej skomplikowana historia. To taka trochę telenowela, ale powiem Wam, że dużą robotę robi tu....... język hiszpański :)
4. KOSMETYKI
Świeczka balsam z masłem shea, pomarańczą i wanilią od Nacomi. Coś fantastycznego! U mnie ten
balsam jest w ostatnim czasie absolutnym numerem 1! Zapalam sobie świeczkę, która pięknie
pachnie, a potem nacieram się takim niby-woskiem, zupełnie jak balsamem.
Skóra jest po tym fenomenalna, miękka i delikatna, wręcz jedwabista! Produkt bardzo ładnie się wchłania i pozostawia na całym ciele obłędny zapach. Jestem mocno na tak!
5. APLIKACJA
W październiku zainstalowałam sobie też genialną aplikację „zdrowe zakupy”, która pomaga mi sprawdzać składy produktów, które kupuję. Skanuję telefonem kod, a aplikacja rozpoznaje produkty
i wyświetla ich skład. Dla ułatwienia do każdego ze
składników chemicznych dodaje wyjaśnienie i emotikonę, dzięki
której już na pierwszy rzut oka można się zorientować, jaki jest
poziom jego szkodliwości.
Często szukam inspiracji na dobry obiad, zwłaszcza wegetariański czy wegański. Wprawdzie nie jesteśmy zagorzałymi wegetarianinami, ale u nas w domu mięso pojawia się naprawdę rzadko. Ja go praktycznie w ogóle nie jem, a moje chłopaki sporadycznie. W ten właśnie sposób trafiłam na fantastyczną stronę Misa Mocy, którą prowadzi Ewa Ługowska. Znajdziecie tam mnóstwo świetnych przepisów (np. wege pizza, tabboulah), inspiracji, porad. Zaczęłam też obserwować jej profil na Instagramie i niezmiennie zachwycam się każdym zdjęciem. Ostrzegam, nie wchodźcie tam głodni, bo wszystko zjecie oczami :)