Mam wrażenie, że dopiero publikowałam post o hitach maja, a już piszę o hitach czerwca. Czas tak szybko płynie, że nawet nie zdążę rozgościć się na dobre w jednym miesiącu, a już witam kolejny. Im jestem starsza, tym mam wrażenie, że dzieje się to ze zdwojoną prędkością. Szkoda, że nie można tego czasu jakoś zatrzymać. Pisanie postu o hitach miesiąca pozwala mi jednak na swój sposób przeżyć dany miesiąc jeszcze raz. Przeżyjcie go ze mną. Zapraszam!
1. TRUSKAWKI
Czerwiec był totalnie truskawkowy. Jadłam je na śniadanie, obiad i deser w postaci lodów. Kocham te owoce tak bardzo, że przez większość czerwcowych dni kupowałam minimum koszyk codziennie. Do tego połowa zamrażarki zapakowana truskawkami właśnie. Nie zraziło mnie nawet to, że pierwszy raz w życiu dostałam po nich uczulenia. Hitem stały się u nas lody truskawkowe z TEGO przepisu. Śmiałam się po publikacji wpisu, bo wiele osób do mnie pisało, że byli zaciekawieni jak robię niebieskie lody, a to były jedynie pojemnik na lody. Takiego psikusa zrobiłam niektórym :)
2. KWIATY
Zwłaszcza te polne, od Synka, zbierane Jego małymi rączkami. Mamy obczajone wszystkie łąki w okolicy w drodze na plac zabaw, więc dość regularnie obdarowuje mnie bukiecikami. Sama też lubię sobie nazbierać kwiatów i chabazi wszelkich. Mam w tym dobrą towarzyszkę, przyjaciółkę zza ściany, która podrzuca mi też dość regularnie piękne bukiety ze swojej działki. W czerwcu królowały dzięki Niej w naszym domu piwonie.
3. SERIAL
"Marcella" - serial, który obejrzeliśmy praktycznie w ciągu trzech wieczorów. Mam ostatnio zdecydowanie słabość do kryminałów i thrillerów, zarówno jeśli chodzi o seriale, jak i książki. Rzecz dzieje się w Londynie, który jest tu bardzo mrocznyiniebezpieczny, pełen morderstw korupcji, wielkich biznesów, miłości,
zdrad, zazdrości. Główna bohaterka Marcella Backland wraca do pracy w wydziale zabójstw londyńskiej policji po rozstaniu z mężem i zostaje przydzielona do pracy nad sprawą seryjnych morderstw, które przypominają te sprzed ponad dziesięciu lat. Metodyczna, spokojna i skoncentrowana na celu detektyw w jednej chwili
potrafi się przemienić w rozhisteryzowaną i rozchwianą emocjonalnie kobietę. Już nie mogę się doczekać kolejnego sezonu.
4. HERBATA
Lubię herbatę, piję ją przez okrągły rok i dosłownie nie wyobrażam sobie dnia bez kubka tego gorącego napoju. Jedne mają moc kojącą, inne uspokajającą, a jeszcze inne odświeżającą czy rozgrzewającą. Tyle właściwości, ile rodzajów herbat. Ostatnio bardzo polubiłam aromatyczne herbaty ziołowe PUKKA z certyfikowanych upraw ekologicznych. Tyle dobrego o nich słyszałam, więc postanowiłam sama spróbować. Wybrałam sobie na początek rumianek dosłodzony pyszną wanilią i miodem manuka. Jak dla mnie bomba! Kupiłam je przy okazji zakupów w sklepie ecoMaluch.
5. BRANSOLETKI
Kiedy pierwszy raz je zobaczyłam oczy miałam jak 5 zł. Totalnie w moim guście! Są przepiękne, delikatne, gustowne. Pasują idealnie do letniej, zwiewnej sukienki i do grubego, ciepłego swetra. Mowa tu o bransoletkach od Tamilove. Obecnie można je kupić w promocyjnych cenach. Ja mam swoje trzy, ale już wiem, że na tym się nie skończy.
6. KOSMETYKI NATURALNE
Naturalny antyperspirant w kremie o zapachu trawy cytrynowej od Natu Handmade. Robiony ręcznie i w 100% z naturalnych olejów i bez aluminium w składzie. To mój pierwszy całkowicie naturalny antyperspirant i od razu strzał w 10! Pokochałam go za ten świeży, rześki zapach, który towarzyszy mi cały dzień od kilkunastu dni. Nie mam jakoś specjalnie problemów z poceniem się, więc u mnie zdaje egzamin. Jest bardzo delikatny, nie wysusza skóry, pielęgnuje ją. Zapobiega wydzielaniu się potu i nieprzyjemnego zapachu, więc czuję się komfortowo. Uwielbiam wynajdować takie kosmetyczne perełki. Mam od Natu Handmade też boski krem, ale o tym innym razem. Polecam z całego serca!
Używam w domu tylko naturalnych mydeł. Jestem taką mydłomaniaczką. Niedawno otrzymałam do wypróbowania mydła z manufaktury MIDO domowe mydła, które zachwyciły mnie na tyle, że chciałam się z Wami podzielić tą informacją. Mydła są 100% naturalne, ręcznie wyrabiane w sprawdzonym, certyfikowanym laboratorium, oparte na unikalnych recepturach, bez żadnych SLS, utwardzaczy, parabenów syntetycznych aromatów, olei mineralnych, pochodnych ropy naftowej czy sztucznych konserwantów i barwników. Idealne do pielęgnacji dla całej rodziny, ale też dla osób wymagających i z problemami skórnymi. Myślę, że każdy bez problemu znajdzie coś dla siebie, zajrzyjcie TU.
Nasz ulubiony ekologiczny, mineralny filtr w sprayu Alphanova Bebe o wysokim faktorze SPF 50. Bardzo się z nim polubiliśmy, jest przyjemny w użytkowaniu, dość dobrze się rozprowadza, raczej lekko, z poślizgiem, nie tępo, jak większość filtrów, których używaliśmy do tej pory. Owszem bieli skórę, ale dobrze ją chroni i nawilża. Zdecydowane must have tego lata. Do kupienia np. w ecoMaluch, gdzie spory wybór naturalnych kosmetyków. Ja zawsze się tam zaopatruję w dobre kosmetyki dla Alexa.