Z utęsknieniem czekałam na kolejną powieść Guillaume Musso - mojego ulubionego francuskiego autora. Jego twórczość odkryłam, zupełnie przypadkiem, kilka lat temu i do dziś czytam każdą jego książkę. Mam absolutnie wszystkie na półce. Najnowsza powieść to "Dziewczyna z Brooklynu", która skradła moje serce od pierwszych stron. Chcecie dowiedzieć się więcej? Zapraszam do przeczytania recenzji.
"Dziewczyna z Brooklynu" to thriller, który zapewni każdemu intensywne zaczytanie i wbije w fotel na kilka dobrych godzin. Historia opowiedziana w książce autentycznie wciąga czytelnika, intryguje, budzi niepokój i ekscytuje. Z każdą kolejną stroną odkrywamy
mroczne zagadki, zawiłości losu głównych bohaterów, których dni
wypełnione są po brzegi strachem, smutkiem, niepewnością. Czytając książkę ma się wrażenie, że wszystko jest poplątane, ale w finale poszczególne elementy układają się w przemyślaną, spójną i logiczną całość.
Jedno zdjęcie nieodwracalnie wywraca do góry nogami całe poukładane i sielskie życie autora poczytnych powieści - Raphaela Barthelemy i jego pięknej narzeczonej. Anna dzieląc się swoim sekretem otwiera przysłowiową puszkę Pandory, która na zawsze zmieni losy głównych bohaterów i ich najbliższych, bo "nic bardziej nas nie szarpie niż wspomnienie przegapionych okazji i zapach szczęścia, któremu pozwoliliśmy umknąć". Niechciana przeszłość rozpychając się łokciami powraca, a rzeczywistość wcale nie jest taka, jak nam się wydawało. Ujawnienie prawdy, a tym samym uwolnienie się spod ciężaru wspomnień może czasem mieć wysoką cenę. Kłamstwo bowiem, ma to do siebie, że "zawsze jak oliwa na wierzch wypływa".
Nie zdradzę nic więcej, ale zachęcam by każdy z Was sam odkrył skrzętnie skrywaną tajemnicę dziewczyny o trzech nazwiskach, dziewczyny z Brooklynu.
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Albatros i można ją kupić TU.