Jakieś czas temu pisałam recenzję książki "To, co zostawiła" (o TU), która ukazała się nakładem Wydawnictwa Kobiecego. Książka była wyjątkowa, więc skusiłam się na nowość tego wydawnictwa. Tym razem sięgnęłam po "Ostatni raz, gdy rozmawialiśmy" Fiony Sussman. Książkę pokazywałam już na Instagramie i pytaliście o nią, więc pomyślałam, że podzielę się z Wami swoją opinią.
Myślę, że swoją recenzję książki mogłabym streścić w jednym zdaniu: "to jedna z lepszych i mocniejszych książek, które udało mi się w ostatnim czasie przeczytać". To książka, która niesie ze sobą pewien przekaz, zmusza do zastanowienia się, do głębszej refleksji. To ciężka, przejmująca emocjonalna przeprawa, traktująca o zbrodni, karze i przebaczeniu, na które czasem ciężko się zdobyć.
Fiona Sussman w swojej powieści opowiedziała historię jaka dotknęła rodzinę Carli. Rodzinę, która wiedzie spokojne, poukładane życie na farmie. W dniu rocznicy ślubu, Carla wraz z mężem i synem, świętują w domu to wspaniałe wydarzenie. Cieszą się swoim towarzystwem i wspólnie snują plany na przyszłość. Plany Jacka jednak nieco odbiegają od planów jego rodziców, pada więc jedno słowo za dużo. Słowo, które Carla nie chciała powiedzieć i nie zdążyła już za nie przeprosić, bo ich idealny wieczór zamienił się w koszmar.
Do dramatu rodziny przyczynił się Ben, chłopak z patologicznej rodziny, który wraz z kumplem napada na dom Carli. Skutki tego napadu są tragiczne. Giną niewinni ludzie, a Ben trafia do więzienia.
Książka ma ciekawą fabułę, doskonale nakreślony rys psychologiczny poszczególnych bohaterów, świetnie pokazane przemiany jakie w nich zachodzą, podczas długiej i ciężkiej drogi, gdzie nie raz mają chwile zwątpienia i załamania.