Kolejna odsłona moich ulubieńców miesiąca. Tym razem udało mi się wstawić post wcześniej niż zazwyczaj, więc serdecznie Was zapraszam. Luty nie był dla nas specjalnie łaskawy, ale z całą pewnością trzeci miesiąc roku będzie lepszy. Czuję to :)
1. KOSMETYKI
Luty zdecydowanie obfitował w świetne wybory kosmetyczne. Na samym początku chcę się z Wami podzielić informacją o moim odkryciu (myślę, że chyba tego roku, bo obstawiam, że nic ich nie przebije!) - fantastycznych kosmetykach marki Kahina Giving Beauty, które kupiłam w sklepie Colima.pl Spory czas nosiłam się z ich zakupem, ale dziś wiem, że było warto. Pokazywałam te produkty już na moim Instagramie, dostałam sporo zapytań, ale ja jestem z tych, co raczej potrzebują trochę czasu, by dokładnie przetestować produkt i wówczas mogę się podzielić opinią, dlatego dopiero teraz o nich piszę. Zainwestowałam w zestaw startowy, by w ogóle się przekonać czy kosmetyki spełnią moje oczekiwania i ...... cóż mogę napisać? Są cudowne! W skład zestawu wchodzi: mleczna emulsja do demakijażu, olej arganowy i emulsja do stosowania zarówno na dzień, jak i na noc. Nie będę się rozpisywała o poszczególnych produktach, bo bezpośrednio znajdziecie te informacje TU, ale warto wiedzieć, że kosmetyki oparte są na składnikach, takich jak: minimalnie przetworzony olej arganowy, nawilżający olej z
opuncji figowej, oczyszczającej glinki rhassoul, tonizującej zielonej
herbaty, kojącego aloesu i róży oraz antybakteryjnego rozmarynu. Dzięki nim skóra jest naprawdę odżywiona, zregenerowana, zbilansowana i mega rozświetlona. Oprócz tego, że rewelacyjnie działają, to bardzo podoba mi się to, że producent wspiera kobiety, które pozyskują olej arganowy. Jestem zdecydowanie na tak! Wielkie WOW!
Markę Yope kocham od samego początku, od pierwszych produktów. W domu mam zawsze ich mydło, balsam do rąk i ciała, krem do rąk, a teraz do tego zacnego grona dołączyło również mydełko w płynie dla dzieci. Ten jest o zapachu kokos i mięta, bo akurat taki był dostępny stacjonarnie w drogerii obok mojego domu. Kolejny z całą pewnością będzie ten nagietkowy, bo widziałam, że jest dostępny w Eco and well, więc zamówię na bank. Opakowania tych mydełek mnie urzekły, ale środek jest równie wspaniały. Mydła mają delikatny skład, bajecznie pachną, dobrze się spłukują, nie wysuszają dłoni. Alexander zdecydowanie poczuł miętę do tego kokosa :) Polecam, nie będziecie żałować zakupu.
Maseczka de la mer od Chic chiq - no kocham! Mega nawilżająca, nawadniająca i odżywcza! Zawiera algi Spirulina i trawę cytrynową, które mają za zadanie orzeźwić i pobudzić zmęczoną skórę. Ta zielona maseczka robi naprawdę dobrze mojej cerze. Teraz czaję się na ich nowość - czekoladową maseczkę. Znając te produkty jestem pewna, że to będzie kolejna bomba!!! Jestem mocno na tak!
W lutym kupiłam sobie też szminkę z nowej kolekcji Sephora. Stały przy kasie, więc pomyślałam że wypróbuję. Mają lekką formułę, więc komfortowo się je nakłada, nie wysuszają ust, sporo ciekawych kolorów i świetne opakowania. Zerknijcie TU.
2. FILM
W lutym niespecjalnie miałam czas na oglądanie filmów i seriali, bo więcej czytałam, ale obejrzałam Pogorzelisko, które pokazuje konflikty wewnątrzpaństwowe, wojnę domową w Libanie. Na tym tle rozgrywa się rodzinny dramat. Zgodnie z ostatnią wolą matki bliźnięta Simon i Jeanne wyruszają na
poszukiwanie swojego ojca i brata, by dostarczyć im zapieczętowane listy. Film jest mocny, czasem aż okropny. Telepnęło mną. Chciałoby się zapytać, jak ludzie ludziom mogą zgotować taki los? Warto obejrzeć!
3. SERIAL
Ten serial Netflix wyświetlił mi kilka razy, więc skorzystałam z podpowiedzi. To generalnie zapis rozmowy irlandzkiej pokojówki, która została oskarżona o zabójstwo swoich pracodawców z psychologiem. W trakcie tych rozmów kobieta wspomina swoje życie, a my odkrywamy prawdę o tym czy Grace rzeczywiście maczała palce w zabójstwie, czy była jedynie nieświadomym pomocnikiem prawdziwego mordercy.
To mydełko Yope wygląda obłędnie, a zapach jest bardzo obiecujący - ma dwie nuty, które bardzo lubię :) Muszę go sobie poszukać gdzieś stacjonarnie! Serial zapowiada się ciekawie, mnie teraz pochłonął Marco Polo.
Maseczkę chętnie bym spróbowała, po sezonie zimowym byłaby idealna:)
OdpowiedzUsuńMuszę zapamiętać, bo nie znam żadnej z tych rzeczy! :)
OdpowiedzUsuńSerialu jestem bardzo ciekawa :D
OdpowiedzUsuńSerial muszę obejrzeć
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie tymi kosmetykami, tym bardziej, że o większości zupełnie nie słyszałam, a moja przesuszona cera woła o pomoc.
OdpowiedzUsuńYope - również uwielbiam! A w kolorze pomadki się zakochałam - piękna!
OdpowiedzUsuńśliczny kolor pomadki
OdpowiedzUsuńSuper, chętnie skorzystam z Twojego polecenia serialu. O tym jeszcze nie słyszałam, a zapowiada się bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńTo mydełko Yope wygląda obłędnie, a zapach jest bardzo obiecujący - ma dwie nuty, które bardzo lubię :) Muszę go sobie poszukać gdzieś stacjonarnie! Serial zapowiada się ciekawie, mnie teraz pochłonął Marco Polo.
OdpowiedzUsuńTa maseczka to coś idealnego dla mnie. Sezon grzewczy dał mojej skórze mocno popalić.
OdpowiedzUsuńNajbardziej w tych podsumowaniach u Ciebie cieszę na nowinki kosmetyczne
OdpowiedzUsuńpiekne te Twoje zdjęcia!
OdpowiedzUsuńNie znam tych kosmetyków ale wyglądają na bardzo dobre. :) ,,Alias Grace" widnieje na mojej liście seriali do obejrzenia. :)
OdpowiedzUsuń