Ostatnio wydaje mi się, że los nagminnie robi mi psikusa. Znacie powiedzenie "człowiek planuje, los z tego żartuje"? Mam wrażenie, że stworzono je specjalnie dla mnie. Mówili marz, planuj, wizualizuj, a potem staraj się to skrupulatnie wcielać w życie, krok po kroku realizuj swój plan. A zobaczysz wszytko się uda! Pomyślałam więc, nic bardziej prostszego, a że marzeń mam pełną głowę, działać zaczęłam. Los jednak dał mi pstryczka w nos i dotkliwą nauczkę. I chociaż początkowo przyszły czarne myśli w końcu jednak zrozumiałam, że patrzyłam nie tam, gdzie trzeba.
Bo człowiek to taka istota, która wiecznie żyje zawieszona pomiędzy tym co było, a tym co będzie. I mimo, że każdy z nas wie, że analizowanie przeszłości nie ma sensu, bo choć byśmy rozpamiętywali ją nieustannie, w żaden sposób niczego w niej nie zmienimy, to często jednak właśnie na niej się koncentrujemy. Z kolei skupianie się tylko na przyszłości, przepowiadanie jej czy wyobrażanie sobie czegoś, co może się nawet nigdy nie wydarzy w pewien sposób nas ogranicza. Ja większość swojego życia przeżyłam błądząc w przeszłości lub wybiegając w przyszłość, żyjąc planami. To odbierało mi radość z każdej chwili, nie dawało mi w pełni cieszyć się z tego, co jest tu i teraz. Los jednak sprawił, że przestałam w końcu wkładać w poranną kawę gorycz wczorajszych wspomnień i koncentrować się wyłącznie na planach, bo tak naprawdę najpiękniejsze chwile przychodzą same, nie da się ich zaplanować. I wtedy dopiero poczułam smak nowego dnia. W pełni dostrzegłam ile w moim życiu jest dobrego, ile piękna, słońca i uśmiechu każdego dnia.
Nie przyszło mi to łatwo, nie zadziało się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, tylko to właśnie te wszystkie żarty losu sprawiły, że w końcu zrozumiałam, że istnieją dwa dni w roku, w których nic nie możemy zrobić. Jeden nazywamy wczoraj, a drugi jutro. Jedynie dzisiaj jest tym dniem, który sprawia, że kochamy, wierzymy i żyjemy w pełni, który czyni nas szczęśliwymi. Dobrze jest mieć marzenia, dobrze jest czasem powspominać, ale nie może nam to przysłonić chwili, która właśnie trwa, bo to ona może okazać się tą najlepszą z naszych chwil.
Jeżeli spodobał Ci się post może warto go udostępnić, by ktoś
oprócz Ciebie również skorzystał. Będzie mi bardzo miło, kiedy zostawisz
komentarz, klikniesz Lubię to czy udostępnisz wpis na Facebooku. Zapraszam Cię także na moje konto na Instagramie, gdzie znajdziesz zdjęcia tego, co kocham.
Bo to trochę tak jest, że liczy sie TERAZ. Ta chwila jest prawdziwa. To co było jest myślą, wspomnieniem. To co będzie jest myślą, przypuszczeniem. Teraz jest właśnie. Ciesz się życiem.
Nie tak dawno sama pisałam o czym podobnym, pierwszym zdaniem wpisu było "Woody Allen powiedział kiedyś, że jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na przyszłość". Doskonale wiem więc, co czujesz...;)
Ja wczoraj mialam taki dzien, ze wszystko sie walilo. Nastala noc, wstalam z nowa energia dzis, i znow jest lepiej 😉
OdpowiedzUsuńBo to trochę tak jest, że liczy sie TERAZ. Ta chwila jest prawdziwa. To co było jest myślą, wspomnieniem. To co będzie jest myślą, przypuszczeniem. Teraz jest właśnie. Ciesz się życiem.
OdpowiedzUsuńŻycie płynie swoim torem i możemy tylko danego dnia czuć i żyć jak najlepiej, nie zmienimy przeszłości i nie zaplanujemy przyszłości
OdpowiedzUsuńKażdego z nas dopadają takie spadki. Ale grunt, to się nie poddawać! :)
OdpowiedzUsuńPięknie to opisalas! Choć trochę mi się smutno zrobiło bo moje dzisiaj jakieś takie kiepskie...
OdpowiedzUsuńPięknie napisałaś. Ja często się martwię tym na co nie mam wpływu, tak jak piszesz. Przez to ucieka mi dziś, teraz kiedy rzeczywiście mogę coś zmienić
OdpowiedzUsuńNie tak dawno sama pisałam o czym podobnym, pierwszym zdaniem wpisu było "Woody Allen powiedział kiedyś, że jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na przyszłość".
OdpowiedzUsuńDoskonale wiem więc, co czujesz...;)
Ja dziś wstałam z jakąś mega energią i pragnę ją zatrzymać i nie puszczać :)
OdpowiedzUsuń