Od bardzo dawna lubuję się w biżuterii hand made. Takiej wyjątkowej, delikatnej, kobiecej, którą można założyć codziennie do pracy, ale i na wyjątkowe okazje. W mojej szkatułce można więc znaleźć ręcznie robione bransoletki i pierścionki. Noszę je zawsze z dumą, bo są to piękne przedmioty, ale również dlatego, że osoba, które ja dla mnie wykonała włożyła w swoją pracę mnóstwo serca i cierpliwości. Dlatego też z nieskrywaną przyjemnością pokazuję na blogu niszowych twórców, których prace są bez dwóch zdań warte uwagi. Dziś przedstawiam Wam bliżej Paulinę czyli Trzpiotkę :)
1. Dzień dobry! Jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich prac, więc na początku zapytam o to jak zaczęła się Twoja przygoda z projektowaniem i wykonaniem biżuterii?
Witam! Jubilerstwem zajęłam się podczas mojej wyprawy do Australii, kraju w którym się urodziłam. Po skończeniu studiów przyrodniczych w Polsce postanowiłam wrócić tam na jakiś czas. Pracowałam w gastronomii, robiłam przyrodnicze wolontariaty i któregoś dnia natknęłam się na informację o kursach jubilerskich u lokalnych jubilerów. Melbourne, w którym mieszkałam, to miasto gdzie kwitnie jubilerstwo, jest mnóstwo miejsc, gdzie można uczyć się fachu, odbywać staże, sprzedawać i kupować lokalne wyroby i co najważniejsze, jest na te produkty ogromny popyt. Już po pierwszych zajęciach wiedziałam, że to jest dokładnie to, czego szukałam. Nie zrażało mnie nawet to, że ledwo rozumiałam angielskie nazwy wszystkich narzędzi, których używaliśmy. Przyglądałam się i uczyłam. Trwało to prawie rok. Po tym czasie wróciłam do Polski i założyłam własny biznes.
2. Skąd czerpiesz inspiracje?
Wspomniałam wcześniej, że jestem przyrodnikiem, dlatego dużą uwagę zwracam na rośliny i zjawiska przyrodnicze. Inspirują mnie także jubilerzy z całego świata. Obserwuję takich twórców na bieżąco i czasami dech mi zapiera, gdy widzę ich prace, bo domyślam się ile pracy musieli w to włożyć, coś fantastycznego! A dzięki portalom takim jak Instagrama i Pinterest poznaję trendy w jubilerstwie, a także to, co się dzieje od podszewki w warsztatach jubilerskich.
3. No dobrze, a kiedy już się tak zainspirujesz, to rozpoczyna się fizyczny etap tworzenia biżuterii. Jak wygląda taki proces?
Jest bardzo złożony. To jak długo i jakie etapy trzeba przejść, jakich narzędzi użyć zależy od tego, co chcemy finalnie osiągnąć. Fragmenty lub całość biżuterii można wyrzeźbić w wosku i odlać w metalu, można też od razu zacząć pracę w metalu poprzez walcowanie, cięcie, kształtowanie, lutowanie itd., można zaprojektować coś i wydrukować na drukarce 3d, po czym dać do odlania, czy wyciąć za pomocą lasera. Ja korzystam z tych wszystkich technik i często zaczynam od zaprojektowania kawałka biżuterii, dobieram kamienie i to w jaki sposób mają być zakute. Jednak czasem po prostu siadam w warsztacie i metodą prób i błędów tworzę coś nowego.
4. Czy swoją pracę traktujesz bardziej jak biznes czy może pasję? A może to swoisty mix?
Bardzo dobre pytanie. Kiedy byłam w Australii to była tylko i wyłącznie moja pasja. Często na zajęcia musiałam jechać 2h w jedną stronę (wszędzie tam są dosyć dalekie odległości), ale świadomość, że spędzę kilka godzin w warsztacie dodawała mi chęci. To jest niesamowite, kiedy człowiek po latach poszukiwań znajduje w życiu coś, w czym się odnajduje i czuje, że może być w tym dobry, a robienie tego sprawia ogromną frajdę. Jednak pod koniec mojego pobytu i po namowach jednej z moich ulubionych jubilerek, która uważała, że przecież wszystko można zrobić, postanowiłam, że wracam do Polski by otworzyć swój własny biznes. Widziałam niszę i uznałam, że spróbuję teraz albo nigdy To jednak wciąż moja pasja, a przy okazji biznes. Jest duża różnica między tym, kiedy jeździsz do warsztatu zrelaksowana, chcesz stworzyć coś nowego, masz czas i wszystkie środki do pracy, a codzienną, wielogodzinną pracą w warsztacie, który sama stworzyłaś, gdzie nadal brakuje niektórych sprzętów, co zmusza mnie czasem, by iść okrężną drogą, robić często te same pierścionki, pilnować rozmiarów i zarobić na wszelkie opłaty, reklamy, utrzymanie sklepu internetowego, srebro, kamienie itd. Do tego trzeba już podejścia czysto biznesowego.
5. Jak godzisz życie prywatne z prowadzeniem biznesu, bo to przecież projektowanie i wykonanie biżuterii, zamawianie komponentów, przyjmowanie zamówień, wysyłka produktów do klienta, ale też ogarnianie mediów społecznościowych? Wystarcza czasu na życie rodzinne, przyjemności?
Na razie jeszcze bywa różnie :) Biznes otworzyłam dopiero we wrześniu tego roku i od razu zaczął pochłaniać tyle mojego czasu, że wielokrotnie rezygnuję z różnych przyjemności, ale na tym etapie życia myślę, że warto, szczególnie jeśli chcę przetrwać i rozwijać się. Mam wiele zainteresowań i znajomych oraz dużą rodzinę, a spotkania z nimi dają mi mnóstwo pozytywnej energii do dalszej pracy. Swojej rodziny jeszcze nie mam, więc jest mi łatwej poświęcić się pracy. O tym jak prowadzić biznes przez media społecznościowe, jeszcze się uczę, ale już wiem i widzę to, że systematyczność daje efekty.
6. Idzie Ci świetnie, obserwuję Cię na bieżąco. A co najbardziej cieszy Cię w Twojej pracy?
Efekt końcowy! Największa radość jest wówczas, gdy zobaczę już wypolerowany i błyszczący wyrób. To jest najlepsza część pracy jubilera, gdy z czegoś, co wygląda właściwie jak kamień powstają małe, błyszczące cuda.
7. Czego mogę Ci życzyć?
Środków na dalszy rozwój oraz tego, żeby nie skończył się mój limit do spotykania na swojej drodze dobrych ludzi.
Zatem niech się spełni!
Wszystkie wspaniałe produkty Trzpiotka Jewellery znajdziecie tu (zajrzyjcie koniecznie, warto!):