Staram się od dawna gotować tak, by eliminować z naszych posiłków mięso. Ja praktycznie nie jem go już wcale. Nie szufladkuję się jednak i nie mówię o sobie, że jestem wegetarianką, bo zdarza mi się czasem skubnąć kotleta. Z racji tego, że w naszym domu to głównie ja gotuję, moi chłopcy skazani są jeść to, co im zaproponuję. O ile ten starszy nie widzi problemu i chwali sobie kuchnię z dużą ilością warzyw, o tyle młodszy do eksperymentów kuchennych w moim wykonaniu podchodzi raczej sceptycznie. Nie poddaję się jednak, wyszukuję wciąż nowe przepisy i próbuję przyrządzać różne potrawy, licząc że coś posmakuje młodemu. Czasem posuwam się do podstępu. Tak, jak w przypadku tego przepisu. Wiem, że moi chłopcy, kiedy mają męskie wyjścia, wbijają czasem do Maca na hamburgery, więc ostatnio pomyślałam o tym, by przygotować burgery w wersji wege. Znalazłam ciekawe przepisy na buraczane, ale myślę że Alex mógłby takimi wzgardzić. Przypomniałam sobie jednak, że kiedyś robiłam kotlety z pieczarek, które idealnie nadałyby się do takich wegetariańskich burgerów. Nie jest to oczywiście całkowicie mój autorski pomysł. Nie, nie, nie, skądże znowu, aż taką kucharką to ja nie jestem. Skorzystałam z różnych przepisów, zmodyfikowałam je na swój własny użytek i burgery okazały się naprawdę smaczne.
Do przygotowania burgerów użyłam:
6-7 średnich pieczarek
1 niedużą cebulę
4 jajka (w tym 3 ugotowane na twardo, a jedno surowe)
natkę pietruszki
sól, pieprz do smaku
bułkę tartą
olej do smażenia
Cebulę obrałam i drobno posiekałam, a następnie zeszkliłam na rozgrzanym oleju. Obrane pieczarki starłam na tarce o dużych oczkach i dodałam do cebulki, smażąc razem około 10 minut. Zestawiłam z ognia. Ugotowane na twardo jajka i natkę również drobno posiekałam, dodałam do podsmażonych wcześniej pieczarek, doprawiłam, wbiłam jajko i dosypałam 4 łyżki bułki tartej. Całość wyrobiłam do uzyskania klejącej masy. Przed formowaniem natarłam ręce olejem, po czym każdy kotlet obtoczyłam w bułce i obsmażyłam.
Następnie użyłam bułek, które grillowałam chwileczkę w piekarniku, czerwonej cebuli, pomidora, rukoli, papryki i ketchupu z cukinii (najlepszy, dostałam od koleżanki). Między warzywa włożyłam kotlety. I voila!