Nigdy wcześniej nie poznałam takiej miłości, jaką doświadczam będąc mamą. Zatraciłam się w tej miłości dokumentnie. Chcę dla mojej rodziny wszystkiego, co najlepsze, a więc daję z siebie naprawdę maksimum.
Kiedy wróciłam po urlopie macierzyńskim do pracy, mój dzień wypełniały jedynie obowiązki. Dzień po dniu, terminy, harmonogramy, notoryczne niewyspanie, lawirowanie pomiędzy pracą, domem, a opieką nad dzieckiem pochłonęły mnie bez reszty. Swoje potrzeby stawiałam gdzieś na samiutkim dole mojej gigantycznej codziennej listy rzeczy do zrobienia. Listy, która tak naprawdę nigdy nie docierała do dna. Wszystko inne, oprócz mnie samej, było najwyższym priorytetem. Dodatkowo ciągłe wyrzuty sumienia, że może jednak czegoś nie dopatrzyłam, coś mogłam zrobić lepiej. I ta, mam wrażenie, presja społeczna wymagająca od nas by być wysokowydajnymi, oddanymi pracownikami, partnerami czy rodzicami, często dająca poczucie porażki.
Na szczęście dla mojej rodziny, w pewnym momencie wszystko wybuchło, i zrozumiałam, że nie da się dbać o innych, nie dbając o siebie. I być może dla wielu nie jest to jakieś nowatorskie odkrycie, ale dla mnie samej to było jak przebudzenie. Warto więc zadbać o siebie, tak jak dbamy o najbliższych. Zaspokajać też własne potrzeby, a nie jedynie tych, którzy nas potrzebują. To jest dokładnie tak, jak z pierwszą zasadą bezpieczeństwa w samolocie. Maskę tlenową w razie konieczności należy w pierwszej kolejności zakładać sobie, a potem dziecku, bo w innym przypadku straci się przytomność i nie pomoże już nikomu. Warto więc zapewnić sobie taką samą opiekę, jaką dajemy najbliższym. Umniejszanie troski o sobie to nic dobrego, bo wyczerpany, niezadowolony, rozchwiany rodzic doświadcza wielu negatywnych stanów emocjonalnych, które, czego nie da się zaprzeczyć, są szkodliwe dla rodziny.
Doszłam do tego jednak dopiero całkiem niedawno. Uzmysłowiłam sobie, że przecież "nie można wylać z pustego kubka". A wychowanie dzieci to trudna sprawa, lecz praktyka miłości własnej pozwala nam podołać wyzwaniom, jakie ono przed nami stawia i prawdziwie doświadczać przyjemności rodzicielstwa. Warto więc ten kubek napełniać każdego dnia. Kochać siebie, troszczyć się i traktować siebie tak, jak traktuje się kogokolwiek innego, kogo się kocha.
Będąc dziećmi jesteśmy dumni z siebie, myślimy o tym jacy jesteśmy ważni i wspaniali, sygnalizujemy głośno i wyraźnie, bez skrupułów swoje potrzeby, kochamy siebie i nie widzimy w tym nic złego, ale gdzieś po drodze tracimy tę umiejętność. Jesteśmy coraz bardziej zajęci byciem wszystkim dla innych, że w końcu stajemy się niczym dla siebie. Należy więc czasem pomyśleć o sobie, być mamą dla samego siebie, a nie za każdym razem spychać swoje potrzeby, gdzieś na sam dół listy to-do, bo tylko to pozwoli nam dobrze wykonywać swoje obowiązki, być zadowolonym i w pełni cieszyć się macierzyństwem.