Z roku na rok mam wrażenie, że potrzebuję dla siebie coraz mniej rzeczy. Wyzbyłam się chęci posiadania przedmiotów dla samego posiadania. Potrafię bez wielu tak zwanych "mast have" zwyczajnie się obejść. Wszechobecne zachwalanie produktów i bombardowanie reklamami zewsząd czasem potrafi przykuć moją uwagę na chwilę, czasem na dłużej, czymś mnie zauroczyć, ale ostatnio cześciej jednak odstrasza.
Moje "chcenia" też się zmieniają i jak się okazuje po pewnym czasie, te zachciewajki wcale nie są tak niezbędne, jak początkowo mi się wydawało. Nauczyłam się nie robić pochopnych zakupów, a każdy poważniejszy jest dobrze przemyślany. Kupuję, kiedy naprawdę potrzebuję. Mniej i mądrzej, to moja zasada. Nie choruję na nic specjalnie, no może poza biletem na rajską wyspę czy do Australii do przyjaciół i wymarzoną matę do jogi. Czasem jednak mocno coś wpadnie mi w oko i wówczas zapisuję w ulubionych albo robię zdjęcia, a poźniej, gdy czegoś rzeczywiście potrzebuję, to do tego wracam.
Uzbierała mi się więc taka całkiem pokaźna lista. Trochę zuchwała, momentami wybujała, czasem na bogato, czasem bardzo skromnie i przyziemnie. Lubię siebie sama obdarowywać, kiedy coś naprawdę mi się podoba lub czegoś pilnie potrzebuję. Uważam bowiem, że to takie miłe być dla siebie dobrym.
Może z listy poniżej coś i Wam wpadnie w oko lub zainspiruje, niekoniecznie na najbliższe święta :)
Jeżeli spodobał Ci się post może warto go udostępnić, by ktoś oprócz Ciebie również skorzystał. Będzie mi bardzo miło, kiedy zostawisz komentarz, klikniesz Lubię to czy udostępnisz wpis na Facebooku. Zapraszam Cię także na moje konto na Instagramie, gdzie znajdziesz zdjęcia tego, co kocham.