Litry, chociaż nie, właściwie to niezliczone hektolitry herbaty pijemy w domu. Ze zdwojoną jednak mocą wypijamy ją w okresie jesienno-zimowo-wiosennym, namiętnie sięgamy wtedy po kubek za kubkiem, dzbanek za dzbankiem, bo herbata w naszym domu ma tyle cudownych właściwości, że aż ciężko tu je wszystkie po kolei wymienić.
Cudownie rozgrzewa w zimne miesiące, uspokaja i koi po ciężkim dniu, uzdrawia i przegania choróbska wszelkiej maści, idealna towarzyszka przy oglądaniu telewizji czy czytaniu książek, zdecydowanie ułatwiająca rozmowy. Nie wyobrażam sobie więc dnia bez dobrej, aromatycznej herbaty, zwłaszcza teraz gdy za oknem jakoś poszarzało i mży. A taka herbata to jednak kwintesencja domowego ciepełka, o którym marzę już wybiegając prawie bladym świtem do pracy. To taka nasza radość w ciągu dnia, chwila wytchnienia, uczucie błogości, kiedy wszyscy jesteśmy już w domu.
Koneserami herbat wprawdzie jakimiś specjalnymi nie jesteśmy, ale dobre herbaty bardzo lubimy. Aromatyczne, pełne wyrazistych smaków, te z suszonymi owocami czy kwiatami w herbaciarni wybieramy w pierwszej kolejności. Nie pogardzimy czerwonymi, zielonymi czy białymi sypankami, ale też klasyczna czarna earl grey znajdzie u nas miejsce. Smakowanie i delektowanie się herbatą to taki nasz rodzinny nałóg. I wprawdzie cytryna, imbir, mięta, rozmaryn czy sporadycznie czasem miód zagości w kubkach moich chłopaków, tak ja lubię dodatkowo sobie ją chociaż odrobinę dosłodzić. Kiedyś piłam właściwie ulepek, ale z czasem zapragnęłam poczuć bardziej smak herbaty, niż tylko mocno słodzonej, lekko zakolorowanej, mętnej wody.
Do dziś jednak pozostała mi słabość do słodkiego smaku herbaty, i mimo podjęcia wielu prób wyeliminowania tej słodkości, inna zwyczajnie mi nie smakuje. Ale bądźmy szczerzy, każdy ma jakieś swoje słabości, a moja jest właśnie taka.
Od świąt jednak, zamiast cukru, ląduje w mojej herbacie pomarańcza czy limonka ze słodkiego syropu. Przygotowuję go sama w domu. Przepis przywiozłam sobie od siostry, bo to u niej pierwszy raz wyczaiłam limonki i pomarańcze zanurzone w słodkim syropie, będące dodatkiem do ciepłej herbaty. Przepis jest naprawdę banalnie prosty, ale idealny dla takiej miłośniczki herbaty jak ja.
POMARAŃCZE W SYROPIE
Składniki:
2/3 pomarańcze
8/9 sztuk goździków
3 gwiazdkowe anyże
2/3 laski cynamonu
niecała szklanka wody
pół szklanki cukru lub inne słodziwo
łyżka cukru waniliowego (ja daję własnej roboty)
3/4 łyżki miodu
Przygotowanie:
Szorujemy i sparzamy pomarańcze (lub ozonujemy), które w dalszej kolejności kroimy na dość cienkie plasterki, a następnie jeszcze na pół, by puściły więcej soku, kiedy będą gotować się w syropie. Wodę, cukier oraz przyprawy gotujemy w garnuszku, aż wszystko zgęstnieje. Dodajemy pokrojone pomarańcze i gotujemy jeszcze ponad 10 minut. Wszystko przekładamy i zlewamy do słoika. I that's all!!!