Lata świetlne temu umieściłam tutaj wpis z moimi ulubionymi kosmetykami naturalnymi. Przez ten czas pojawiło się u mnie sporo fajnych nowości, ale też kupiłam po raz kolejny sprawdzone już kosmetyki.
Kiedy przychodzi jesień i zima znaczniej częściej smaruję, nakładam, wklepuję, wmasowuję przeróżne smarowidła. Jesienno-zimowy czas to miesiące kiedy stawiam na pielęgnację. Zaczynam reperować to tu, to tam, przesuszoną po lecie skórę i włosy doprowadzać do ładu. Sprzyja temu niewątpliwie fakt, że w tym okresie znacznie więcej czasu spędzam w domu, zwłaszcza teraz w ten kwarantannowy czas. Mam swoje kosmetyczne rytuały opracowane i sprawiają mi one niezmierną radość. Cieszy dłuższy cieplutki prysznic z pięknie pachnącym żelem, wsmarowane bogate w dobre składniki masło czy regeneracyjne i odżywcze serum, a oglądanie serialu z maską na twarzy jest znacznie przyjemniejsze. Dobrze to robi na cerę i głowę. Zebrałam więc moje ostatnie, kilkumiesięczne pielęgnacyjne hity, które dobrze wpływają na kondycję mojej skóry i zaraz Wam je tutaj pokażę.
1. Masło do ciała rozmaryn i grejpfrut od Mydło Stacji - to mój flagowy zimowy kosmetyk. Zużyłam już kilka słoiczków i pewnie jeszcze niejeden zużyję (chociaż teraz mocno mnie kusi ta śliwka). No obłędny jest! Masło jest dość zbite, ale pod wpływem ciepła dłoni przybiera płynną postać, dzięki czemu bez problemu się go rozprowadza na skórze. Ja stosuję go na wilgotną skórę, bo wówczas szybciej się wchłania. Radzi sobie genialnie z szorstką i przesuszoną skórą. To bardzo odżywcze i treściwe masło, taka wiecie bomba z cennymi składnikami. Ma w sobie bowiem dużą ilość masła shea, olej z krokosza barwierskiego i surowy olej sezamowy, a także olejki eteryczne z rozmarynu i grejpfruta. Idealnie nawilża skórę na długie godziny, pozostawia ją mega elastyczną, sprężystą, natłuszczoną, naprawdę dopieszczoną.
2. Balsam do ciała kokos-wanilia od Natu handmade - bez niego też zimy sobie nie wyobrażam i aktualnie pachnę właśnie nim. Cudowny, otulający zapach balsamu kusi bardzo! Ma fajną, lekką, aksamitną konsystencję, dość szybko się wchłania, a skóra po nim jest miękka i gładka. Po nałożeniu pozostawia lekki filmik. Jest bardzo bogaty, ale zarazem delikatny czyli taki, jak lubię najbardziej. Ma dobry, prosty skład (olej kokosowy nierafinowany, masło shea, masło kakaowe, olej migdałowy, tapioka, waniliowa kompozycja zapachowa oraz witamina E), co bardzo cenię sobie w kosmetykach. Nie jestem w stanie się mu oprzeć! Stosuję go na spółkę z Synkiem, bo jego skóra po basenie wymaga dodatkowej pielęgnacji, czegoś więcej niż tylko żel lub mydełko.
3. Czekoladowy peeling cukrowy od MAUDI - jest mocno czekoladowy, tak pachnący, że czasem mam ochotę go zjeść. Idealny! To już moje któreś z kolei opakowanie. To taki czekoladowy zawrót głowy! Peeling świetnie rozprowadza się na skórze i usuwa to, co usunąć ma. Moc węgla aktywnego połączona z delikatnym masłem shea, ziarnami kakaowca i cukrem czyni naprawdę cuda. Skóra po nim jest oczyszczona, odżywiona, mega gładka i natłuszczona, nie potrzebuje już balsamu. No i ten czekoladowy zapach, który wypełnia całą łazienkę. Czegóż można chcieć więcej?
4. Maseczka do twarzy la Noce od Chic Chiq - tej maseczki w zestawieniu nie mogło zabraknąć, bo to jeden z dwóch moich maseczkowych hitów. Jestem wierna tym maseczkom już od długiego czasu, bo one u mnie genialnie się sprawdzają. Ja w ogóle nie lubię maseczek, a już tych które muszę sama przygotować, raczej nie kupuję, bo koniec końców nie używam. Dlatego już nie kombinuję, nie eksperymentuję i używam tylko dwóch różnych produktów z tej kategorii. Są to właśnie maseczki od Chic Chiq, które stosuję regularnie. Moja skóra je uwielbia. Świetnie oczyszczają skórę, odżywiają ją i nawilżają, mam wrażenie, że tak dogłębnie. Skóra twarzy i szyi jest taka rozjaśniona, witalna. Kosmetyki tej marki inspirowane są Ajuwerdą. Mam od nich też kamień Gua Sha, od którego jestem uzależniona (ale o nim przygotowuję odrębny wpis :)
6. Maseczka do twarzy beauty od Shy Deer - to druga maseczka, której faktycznie używam i sobie chwalę, bo świetnie się u mnie spisuje. Ma fajną ultralekką konsystencję, a po zaaplikowaniu pięknieje się około 15 minut, a następnie jej nadmiar można wklepać lub zetrzeć, nie ma potrzeby zmywania. W składzie ma Koenzym Q10, dzięki któremu skóra jest napięta, jędrna. Po jej zastosowaniuczuć faktycznie to nawilżenie (jak taki chlust wody o bardzo przyjemnym zapachu) i wygładzenie. Takie produkty to ja bardzo lubię!
5. Olejek hydrofilowy od Lost with Botanicals - jaki to jest dobry produkt! Najlepszy kosmetyk do zmywania makijażu jaki kiedykolwiek miałam. Aktualnie wyciskam ostatnie kropelki, nad czym ogromnie ubolewam. Ja na co dzień nie stosuję tony kosmetyków kolorowych, maluję się raczej delikatnie, ale po całym dniu uwielbiam zmyć i oczyścić dokładnie skórę, bo uważam że to podstawa pielęgnacji. Od dawna do zmywania makijażu stosuję olejki, ale ten jest idealny, taki bezkonkurencyjny, który zdeklasował wszystkie, które kiedykolwiek używałam. Można go aplikować zarówno na sucho (kiedy skóra jest mocno zabrudzona, mieszana czy tłusta) oraz mieszając go z wodą przy skórze wrażliwej i suchej. Po kontakcie z wodą powstaje mleczko, które bez problemu usuwa się wodą. Olejek świetnie wykonuje swoją robotę zmywając makijaż. Stosując go nie mamy kontaktu z detergentami i substancjami myjącymi, które potrafią osłabiać, a nawet podrażniać barierę ochronną skóry. Produkt nie pozostawia na skórze absolutnie żadnej warstwy, lepkości, co bardzo sobie cenię. Skóra po nim jest miękka, gładka, przyjemna w dotyku, pięknie oczyszczona no i pachnąca cytrusami. Olejek Goodbye Dirt to kompozycja olei z pestek moreli, z pestek arbuza oraz z pestek winogron. Jest genialny!!!
6. Pianka do twarzy Marshmallow od Nacomi - kiedyś już pisałam, że swoją przygodę z kosmetykami naturalnymi zaczęłam właśnie od kosmetyków firmy Nacomi. Bardzo często kupuję ich produkty z wielu powodów, chociażby ze względu na jakość za rozsądna cenę i skuteczne działanie. Ta pianka naprawdę bardzo dobrze domywa skórę i pozostawia ją czystą, świeżą, gotową na zastosowanie kolejnego kosmetyku. Nie szczypie, nie podrażnia. Jest też bardzo wydajna, jedno kliknięcie pompką wystarcza na umycie całej buźki.
7. Żel pod prysznic od Yumi - aktualnie mamy o zapachu winogronowym, ale chwilę wcześniej skończyliśmy ich arbuzowy, a jeszcze wcześniej ananasowy żel. Skończyliśmy, bo używamy ich całą rodziną. Tę polską markę odkryłam dzięki przepięknym opakowaniom, kiedy zobaczyłam ich produkty na Instagramie, potem w osiedlowej drogerii i w Lidlu. Używałam też ich balsamów, kremu do rąk i mydeł w płynie i każdy produkt jest super. Ja osobiście bardzo lubię, kiedy kosmetyk ma w składzie aloes, ale sok z aloesu, a nie puder, bo on cudownie łagodzi, uspokaja, regeneruje i działa przeciwzapalnie. Ten żel to swoisty koktajl odżywczy i nawilżający dla skóry, nie pozostawia jej ściągniętej i wysuszonej. Pchnie bardzo soczyście, ale delikatnie i subtelnie. Cudo!
8. Serum plus olej Strawberry Fields od Republiki Mydła - marka tych wspaniałych naturalnych kosmetyków działa sobie w moich okolicach. Kiedyś przy zamówieniu otrzymałam od nich próbki tych produktów i przepadłam. Teraz mam je w normalnej wersji, bo próbki zużyłam do ostatniej kropli. Te kosmetyki, jak to się teraz popularnie mówi: to jest sztos!!! Ja stosuję je w połączeniu ze sobą i moja skóra jest mi za to bardzo wdzięczna. To komfort dla skóry. Genialnie się wchłaniają, nawilżają, dają uczucie takiego odżywienia. Po całym dniu zawsze czekam, żeby je nałożyć, wklepać, wmasować, bo skóra po nich jest widocznie gładsza, sprężystsza, ukojona, promienieje. No i ten zapach soczystych truskawek! Kocham też ich krem Sunny Touch Light, nie mam akurat, ale mówię Wam, jest złotem, zresztą jak to serum i olej.
9. Peptydowe serum pod oczy od Basiclab - niestety jestem w takim wieku, że zaczęłam już stosować przeciwzmarszczkowe kuracje pod oczy. Póki co najbardziej po drodze jest mi właśnie z tym produktem. To serum ma fajną żelową konsystencję, która powoduje że szybko się wchłania (można więc z powodzeniem stosować pod makijaż) i pozostawia skórę wokół oczu napiętą i wygładzoną. Po dłuższym stosowaniu zauważyłam efekty w postaci faktycznego lekkiego spłycenia zmarszczek. Serum trzymam w lodówce, więc kiedy rano go użyję to świetnie zmniejsza opuchliznę, zapewne dzięki temu że ma w składzie kofeinę. Nie uczula mnie, ani nie podrażnia. Super!!
10. Olej tamanu "Do zadań specjalnych" od Natu Handmade - to mój ogromny pomocnik do walki z wszelkimi niespodziankami. Czasem, kiedy np. za dużo sobie pofolguję ze słodkimi przyjemnościami, pojawiają się niechciane efekty, a ja przy nich "popracuję" to wówczas ratuję się tym specyfikiem. Stosuję go punktowo, a olej tamanu super sobie radzi z takimi problemami, bo ma działanie silnie regenerujące i przeciwzapalne. W krótkim czasie uspokaja wszelkie podrażnienia czy stany zapalne. Ja stosuję go również do pięt i łokci, zarówno u siebie, jak i syna, bo genialnie niweluje ich szorstkość. Super spawa!
11. Krem wodny nawilżający od Bishojo - w okresie jesienno-zimowy moja skóra okrutnie potrzebuje nawilżenia, nawodnienia. Ten krem fajnie sobie z tym problemem radzi. Stosuje go zazwyczaj rano, pod makijaż, bo ma lekką konsystencję, super szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu. Idealnie współpracuje z makijażem. Dobrze nawilża buźkę i dość długo utrzymuje to nawilżenie. Nie zapycha, nie podrażnia. Do tego niewiele kosztuje, a jest naprawdę dobry i godny polecenia.
12. Krem do twarzy nieśmiertelnik & dzika róża od Sapunoteki - ta marka kosmetyków naturalnych okazała się moim ogromnym odkryciem. Używałam już kilku ich produktów i z każdego byłam zadowolona. Ten krem doprowadził moją skórę po lecie do bardzo dobrego stanu. W składach kremów od Sapunoteki są tłoczone na zimno oleje, a każdy z nich dostosowany jest do potrzeb innego rodzaju cery. Mimo tego krem nie jest mega tłusty, wprost przeciwnie jest dość lekki i szybko się wchłania. Ten akurat ma za zadanie wzmacniać naczynia krwionośne, zmniejszać przebarwienia i zwiększać elastyczność skóry. Dodatkowo działa przeciwzmarszczkowo. Jeżeli więc zależy Wam na ukojeniu skóry, wzmocnieniu jej i pielęgnacji anti-aging to ten krem spełnia swoje zadania.