Na skróty
Archiwum bloga
-
▼
2022
(48)
- ► października (3)
-
►
2019
(59)
- ► października (8)
Książki Pani Agnieszki Maciąg (które jak tylko pojawią się w nowościach na TaniaKsiazka.pl, to są moje :-) towarzyszą mi od bardzo dawna. Są dla mnie swoistego rodzaju drogowskazem życiowym, przewodnikiem i towarzyszem w moim rozwoju duchowym, w słowach tam zapisanych znajduję ukojenie i spokój. Dla mnie osobiście są zachętą do podróży w głąb siebie, nauką wdzięczności i radości oraz zachętą by być tu i teraz. To książki, do których nieustannie wracam, których kartki noszą ślady ciągłego używania, w których pełno moich osobistych zapisów, zaznaczeń i zakreśleń.
Przed samym końcem roku do pokaźnego już obecnie zbioru książek napisanych przez panią Agnieszkę dołączył "Dziennik radości", który jest idealną pozycją na Nowy Rok i na te trudne czasy. To książka bardzo inspirująca, dostarczająca wielu powodów do radości. Autorka zachęca każdego z nas, by wyruszył ku nowemu, na przekór obecnej sytuacji, w czasach pełnych wyzwań, radośniejszemu życiu, by doceniał to, co ma, bo jak pisze Pani Agnieszka "to, co pielęgnujesz w myślach, uczuciach, mentalnych obrazach i słowach, przyciągasz do swojego życia" Warto więc pracować nad sobą, dokonywać świadomych wyborów, by wieść szczęśliwe życie.
"Dziennik radości" jest w zasadzie książką do przepracowania, a nie powierzchownego przeczytania. Znajdziemy tam lekcje do odrobienia i, jeśli rzeczywiście dążymy do zmian w naszym życiu, zachęcam do ich faktycznego odrobienia. Zyskamy wiele.
Każdy z nas doświadcza trudnych momentów w życiu, a i obecna sytuacja w kraju i na świecie nie nastraja zbyt optymistycznie, ale radość jest niezależna od czynników zewnętrznych, należy jej poszukać w nas samych, prawdziwa radość, zdaniem autorki, to "nic innego jak owoc pracy nad sobą i osobisty wybór".
Polecam, idealna lektura na Nowy Rok, a może nowe życie?
Przerywnikiem od thrillerów i kryminałów jest u mnie czytanie poradników psychologicznych. Te treści bardzo mnie interesują, przyczyniają się do mojego rozwoju duchowego, pomagają mi w samodoskonaleniu, czy zdefiniowaniu tego, co mocno gryzie i uwiera, pomagają mi również wyrwać się z pułapki negatywnych myśli. Dodatkowo zwyczajnie potrzebuję czasem odskoczni od literatury, w której tyle złego się dzieje. Ostatnio miałam przyjemność przeczytać bardzo dobry poradnik "Wzrastam. Jak wyleczyć się z przeszłości i zacząć od nowa" autorstwa doktor Nicole LePera, która jest psychologiem klinicznym prowadzącym prywatną praktykę. Zgłębia ona holistyczną filozofię zdrowia psychicznego, fizycznego i duchowego, która według niej wyposaży ludzi w narzędzia niezbędne do samoleczenia, bo nie chce byśmy żyli nieprzytomnie, błąkali się po świecie niczym "kierowane autopilotem, odruchowo odtwarzając wciąż i wciąż te same nawyki, które ani nam nie służą, ani nie odzwierciedlają tego, kim jesteśmy tak naprawdę ani czego najmocniej pragniemy".
Dla mnie osobiście książka była swoistym spotkaniem, rozmową z psychologiem. Doktor LePera w swojej książce, jak sam tytuł wskazuje, dużo uwagi poświęca poważnym problemom czy traumom, jakie spotkały nas w dzieciństwie. Nie od dziś bowiem wiadomo, że wówczas kształtuje się nasza psychika. Autorka wskazuje również jak ważną rolę i wpływ na nasze dorosłe życie mają nasi rodzice czy opiekunowie. Różne ich typy opisuje w książce. Warto rozprawić się z przeszłością, ale nie skupiać się na niej, ani nie rozpamiętywać, pogodzić się z tym, co było i żyć tu i teraz. Często wpadamy w taką pułapkę skupiając się na przeszłości, a nie teraźniejszości. Doktor Nicole LePera podpowiada jak się od tego uwolnić, prowadzi nas krok po kroku ku uleczeniu, byśmy mogli odnaleźć spokój i trwać w dobrym samopoczuciu.
Książka napisana jest zrozumiały językiem, pozwalającym zrozumieć poszczególne zagadnienia wszystkim, którzy pragną wprowadzić w swoje życie pozytywne zmiany. W poradniku znaleźć można sporo wskazówek i ćwiczeń do wykonania (umożliwiających zastosowanie wiedzy w praktyce), by móc ruszyć z miejsca i wzrastać. Jeżeli jesteś jedną z tych osób, które dążą do zmian w swoim życiu, to ta książka jest właśnie dla Ciebie.
Książka "Wzrastam. Jak wyleczyć się z przeszłości i zacząć od nowa" ukazała się nakładem Wydawnictwa MUZA S.A. i jest do kupienia w dobrej cenie TUTAJ.
Jak ja bardzo kocham czytać książki Magdy Stachuli pisałam tu chyba nie jeden raz. Zawsze z utęsknieniem czekam na jej nową książkę, dlatego kiedy przeglądając zapowiedzi wydawnicze w mojej ulubionej księgarni internetowej TaniaKsiazka.pl zobaczyłam jej najnowszą powieść "Nieobliczalna" wprost nie mogłam się doczekać, by zanurzyć się w kolejnej opowieści. Dodatkowo obecnie krótkie dni, a długie wieczory sprzyjają czytaniu.
W najnowszym thrillerze Magdy Stachuli poznajemy historię trzech kobiet, z których każda marzy o innym dla siebie życiu. Martyna to kobieta, która pozornie wiedzie szczęśliwe życie u boku bogatego i wpływowego męża. Ma córeczkę i teoretycznie niczego jej nie brakuje. Ale mąż to tyran, który znęca się psychicznie, fizycznie i ekonomicznie na kobiecie. Posuwa się nawet do zainstalowania na jej telefonie aplikacji śledzącej, przez co Martyna czuje się jak niewolnica. Postanawia jednak uciec od męża, który za każde nieposłuszeństwo wymierza bolesną karę. Jej przyjaciółka Alicja, która nie jest wszystkiego świadoma, zazdrości Martynie bogatego męża. Sama nie związała się z żadnym mężczyzną. Ma za to syna Daniela, na którego przelała całą swoją miłość. Kiedy chłopak chce skorzystać ze stypendium i wyjechać do Włoch, Alicja nie może się z tym pogodzić. Jest jeszcze Adelina. Młoda kobieta, która wieczorami pracuje jako barmanka, by w dzień opiekować się chorą psychicznie matką robiącą jej ciągle wymówki. Sama zmaga się z postępującą depresją. Marzy, by zobaczyć swojego ojca, którego nigdy nie miała okazji poznać. Wszystkie trzy kobiety połączy jeden mężczyzna, który mocno namiesza w życiu kobiet, doprowadzając ostatecznie do tragedii, bowiem pewnego razu z okna przy ulicy Cichej wypada kobieta. Czy było to samobójstwo, zabójstwo, a może nieszczęśliwy wypadek?
Nie wiem jak Magda Stachula to robi, ale każdy jej thriller, w tym również i "Nieobliczalna", wciągają Czytelnika od pierwszych stron, sprawiając że historie zawładają umysłem Czytelnika. Dużym plusem w "Nieobliczalnej" jest przemyślana, zgrabnie zawiązana i rozwiązana intryga. Sprawia ona, że ciekawość, podbijana dodatkowo jeszcze serwowanymi przez autorkę zwrotami akcji czy mylnie podrzucanymi tropami, nie pozwala na odłożenie książki. Liczne kłamstwa i skrywane głęboko sekrety, które nigdy nie mają ujrzeć światła dziennego, zaczynają kolejno wychodzić na wierzch, zapętlając losy bohaterów jeszcze bardziej.
Krótkie rozdziały i to, że dużo się w nich dzieje powoduje, że książkę czyta się błyskawicznie. Myślę, że zarówno fani twórczości Stachuli, jak i nowi Czytelnicy sięgający po "Nieobliczalną" będą usatysfakcjonowani.
Na Instagram Marianny Gierszewskiej wpadłam przypadkiem. Posłuchałam, tego co ma dopowiedzenia i okazało się, że mocno to ze mną rezonuje, dlatego zapragnęłam przeczytać jej książkę. Szybciutko zerknęłam czy w mojej ulubionej księgarni internetowej TaniaKsiążka.pl jest "Być tak naprawdę. Od grzecznej dziewczynki do wolnej kobiety, która idzie, gdzie chce" i już dwa dni później cieszyłam się z lektury.
Książkę wprawdzie przeczytałam jednym tchem, ale ciągle do niej wracam i podczytuję od nowa. Mam mnóstwo zaznaczonych ważnych dla mnie fragmentów, bo historia Marianki to historia autentyczna, pełna emocji. Historia, która porusza, zmienia myślenie i postrzeganie świata, działa terapeutycznie. To dojrzała opowieść o nas samych, o dochodzeniu do prawdy, która bywa dla nas często bardzo niewygodna, jak mówi autorka.
Marianna Gierszewska w swojej książce pisze o przeżyciach, głównie tych z dzieciństwa, z którymi wielu z nas może się śmiało identyfikować. Ta sentymentalna podróż autorki w głąb siebie uzmysławia Czytelnikowi, ile sam ma w sobie nieprzepracowanych spraw, jakie ograniczenia i klatki ma nałożone. Przynosi też ukojenie, bo pokazuje, że z tych kajdan można się uwolnić, zawalczyć o siebie, można być sobą, żyć zgodnie z tym co nam w duszy gra, przeżyć życie po swojemu, robić to, co chcemy, a nie musimy. Ta książka to prawdziwa inspiracja i motywator do szukania prawy i odnajdywania wolności.
Lekturę polecam każdej kobiecie, bo to naprawdę wartościowa książka. Taki drogowskaz w dzisiejszym zwariowanym świecie. Skłania do refleksji, zachęca do zmian. Do tego książka ma przepiękną oprawę graficzną, dzięki czemu z przyjemnością po nią sięgamy.
Książki Lisy Gardner polecałam tu nie raz, bo bardzo lubię jej twórczość. Dzisiaj chciałabym napisać o kolejnym thrillerze autorki - "Znajdź ją", który jest już ósmym tomem z cyklu o detektyw D.D. Warren. Czy kolejna powieść autorki również mnie zaintrygowała? Odpowiedź znajdziecie poniżej.
Funkcjonariuszka D.D. Warren została oddelegowana do papierkowej roboty, ale taka praca zupełnie nie jej leży w jej naturze. Kobieta woli pracę w ruchu, gdy coś się dzieje, chce tropić i demaskować przestępców. Tym razem będzie starała się rozwikłać zagadkowe zabójstwo mężczyzny i ustalić kto jest agresorem, a kto zabójcą.
Pewnego razu policja zostaje wezwana do zdarzenia. Na miejscu funkcjonariusze odkrywają ciało mężczyzny i nagą kobietę ze skrępowanymi rękami. Okazuje się, że to Flora Dane, która od razu przyznaje się do zabójstwa, twierdząc że działała w wyniku samoobrony. Uwolniona z więzów kobieta chce pilnie skontaktować się z pracownikiem FBI Samuelem Keynesem. Ten natychmiast stawia się na miejscu zbrodni. Kilka dni później kobieta znika.
Flora siedem lat temu została porwana i przez 472 dni przetrzymywana przez porywacza, który dręczył ją, gwałcąc, głodząc, przetrzymując w trumnie. Kobieta przeszła wówczas piekło. Nie jest w stanie już normalnie funkcjonować. Kiedy w Bostonie ginie kolejna dziewczyna, Flora nie potrafi pozostać obojętna. Chce wymierzać sprawiedliwość, mścić się na porywaczach, a z drugiej strony pomagać takim kobietom, jak ona. To dla niej swoistego rodzaju uporanie się ze swoimi traumami. Flora balansuje więc na krawędzi bezpieczeństwa, igrając z życiem i śmiercią.
Jak w każdym thrillerze Lisa Gardner i tutaj trzyma poziom. Historia bardzo ciekawa, emocjonująca, wciągająca Czytelnika. Różnorodni bohaterowie zmagający się ze swoimi słabościami to zdecydowanie plusy książki. Fabuła ze sporą dawką zwrotów sprawia, że zaciekawienie rośnie, a chęć odłożenia książki maleje. Z każdą stroną pojawiają się kolejne pytania, na które Czytelnik chce jak najszybciej poznać odpowiedź. Bardzo dobra lektura. Polecam!
Książka "Znajdź ją" Lisy Gardner ukazała się nakładem Wydawnictwa Albatros.
Gdy na profilu Gosi Mostowskiej zobaczyłam informację, że niebawem będzie można przeczytać jej książkę, nie mogłam się doczekać. Z Gosią ćwiczę jogę już od wielu lat, śledzę też jej profil na Instagramie, korzystam z przygotowanych przez nią medytacji. Kiedy tylko pojawiła się w nowościach wydawniczych na TaniaKsiazka.pl jej wspaniała opowieść o czułym podejściu do życia i drodze do samoakceptacji, poczułam że potrzeba mi właśnie przeczytania tych słów.
Praktykując jogę z Gosią zawsze czuję niesamowity spokój i lekkość, a słuchając jej kojącego głosu podczas medytacji wyciszam się. Podobnie działo się, kiedy zapoznałam się z jej książką "Wystarczająco dobra. O czułym podejściu do życia i drodze do samoakceptacji". Słowa, które czytałam na kartach lektury dodały mi odwagi, by walczyć o siebie, by siebie zaakceptować i ukochać. Działały mobilizująco, ale też kojąco i otulająco.
Książka jest pewnego rodzaju autobiografią, bo autorka dzieli się w niej mnóstwem wydarzeń ze swojego życia, tym co ją spotkało, co ją mobilizowało, zmieniło, uskrzydliło, ale też przytacza przykre wydarzenia z życia, które jednak sporo ją nauczyły, zdradza też, co jej osobiście pomogło w trudniejszych momentach.
To dla mnie wspaniały przewodnik, który towarzysz mi w podróży w głąb siebie, przypomina mi, żeby traktować siebie z czułością, życzliwością, miłością.
Spodobała mi się również estetyka książki, piękne zdjęcia i miły dla oka design sprawiają, że z przyjemnością się po nią sięga. Mój egzemplarz książki po przeczytaniu, jest zapełniony karteczkami, znacznikami i zakreśleniami, po to bym mogła w każdej chwili wrócić do wybranych fragmentów, przeczytać je jeszcze raz i się nad nimi pochylić delektując każdym słowem.
Polecam!
Okładka książki "Mroczne wyznania" zwróciła moją uwagę, a po przeczytaniu opisu wiedziałam, że ta historia ma potencjał. Czy rzeczywiście moje przypuszczenia okazały się słuszne? Zapraszam do przeczytania recenzji.
"Mroczne wyznania" to thriller psychologiczny napisany przez amerykańską pisarkę Lisę Ugner. To moje pierwsze zetknięcie z twórczością autorki i przyznam szczerze, że całkiem udane. Do gustu przypadł mi styl pisarski autorki, więc książkę czytało mi się bardzo przyjemnie, z ogromnym zaciekawieniem. Świetnie skonstruowana intryga z mnóstwem zaskakujących zwrotów akcji, z dość szybkim tempem sprawia że książkę czyta się błyskawicznie. Tu sekretów i mrocznych tajemnic, które wychodzą na jaw, jest wiele, dlatego więc książkę należy czytać w skupieniu, bo każdy szczegół jest niezwykle ważny. Wielowątkowa historia, gdzie na pozór niepasujące elementy układanki znajdują swoje miejsce. To mroczna opowieść o kłamstwie i jego konsekwencjach. A kłamstwo, wiadomo ma krótkie nogi.
Główną bohaterką powieści jest Selena, która wydawałoby się wiedzie idealne życie. Ma cudowną pracę, męża i wspaniałe dzieci. Jednak kobieta sporo pracuje, bo jej małżonek stracił swoją i Selena musi zapewnić byt rodzinie. Niepracujący mąż zupełnie nie radzi sobie z opieką nad dziećmi, więc do rodziny dołącza opiekunka do chłopców - Geneva. Wydaje się, że teraz już wszystko się ułoży, ale nic bardziej mylnego, bowiem pani Murphy zaczyna podejrzewać męża Grahama o romans z opiekunką.
Pewnego razu, gdy Selena wraca wieczornym pociągiem do domu, toczy rozmowę ze współpasażerką, której wyjawia swoje sekrety. Martha, nieznajoma z pociągu, również zwierza się ze swojego romansu z szefem. Kobiety żegnają się na stacji i wówczas Martha zadaje pytanie o to, czy nie byłoby dobrze, gdyby problem sam się rozwiązał, gdyby Geneva zniknęła. Mija kilka dni, a opiekunka nie stawia się do pracy. Okazuje się, że zaginęł. Tymczasem rozpoczynają się poszukiwania, które z każdym dniem przynoszą nowe tajemnice. Jedna podróż pociągiem zmienia życie wielu osób.
Polecam, bo to naprawdę hipnotyzująca opowieść. Ja czekam już na kolejne książki autorki i na serial na Netflixie na podstawie powieści.
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Muza i jest do kupienia TUTAJ.
Kiedyś bardzo często sięgałam po literaturę obyczajową czy romanse. Lubiłam takie właśnie lektury. Przez ostatni czas jednak królują u mnie thrillery, kryminały i książki sensacyjne. Ostatnio zapragnęłam znów odmiany, dlatego sięgnęłam po powieści Jamie McGuire, które na powrót przekonały mnie do częstszego sięgania po takie właśnie książki.
"Piękna katastrofa" to opowieść o burzliwej relacji łączącej dwójkę studentów - Abby Abernathy i Travisa Maddoxa. Tych dwoje tylko się przyjaźni, ale pewien zakład staje się przepustką do czegoś więcej. Kiedy dziewczyna przybywa na studia, pragnie tylko jednego, odciąć się od toksycznej relacji z rodziną i rozpocząć nowe, normalne studenckie życie. Na jej drodze nieoczekiwanie staje Travis, beztroski, pewny siebie i bardzo przystojny chłopak o reputacji kobieciarza. Czy dwójce, zupełnie różnych nastolatków, uda się stworzyć trwałą, szczęśliwą relację? Czy to tylko podstęp Travisa, który po raz kolejny chce sobie coś udowodnić?
"Piękna katastrofa" to historia opowiedziana przez Abby, natomiast w "Chodzącej katastrofie" do głosu dochodzi Travis i to z jego perspektywy spoglądamy na relację nastolatków, która jest dość skomplikowana. Raz lgną do siebie, a innym razem patrzą w zupełnie innym kierunku. Spotkanie poukładanej dziewczyny z niegrzecznym, zadziornym chłopcem może skończyć się różnie. Jak to będzie w przypadku Abby i Travisa poznacie czytając obie książki.
Ogromnie spodobał mi się ten bardzo ciekawy zabieg autorki polegający na pokazaniu relacji z dwóch zupełnie różnych punktów widzenia. Z tego samego powodu kiedyś spodobał mi się serial "The affair".
Obie książki to emocjonujący rollercoaster, który zaskakuje, rozwesela, zasmuca, zadziwia, ale również skłania do refleksji. To opowieść, którą czyta się z naprawdę z wielką przyjemnością, dlatego cieszę się ogromnie z wiadomości o ekranizacji powieści. Obejrzę z całą pewnością.
Książki ukazały się nakładem Wydawnictwa Albatros.
Ostatnio głośno o filmie na podstawie książki Delii Owens "Gdzie śpiewają raki". Dużo też dobrych opinii przeczytałam o samej książce (znajduje się ona również w bestsellerach TaniaKsiezka.pl), dlatego szybko "wskoczyłam" na stronę mojej ulubionej księgarni internetowej TaniaKsiazka.pl, zamówiłam powieść i już jestem po lekturze. To jedna z takich opowieści, która zostanie ze mną na zawsze.
Rzecz rozgrywa się w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku w pobliżu miasteczka Berkley Cove na wybrzeżu Północnej Karoliny. Tu na bagnach wraz z rodzicami i rodzeństwem mieszka Kya Clark. Kiedy dziewczynka ma kilka lat zostaje zupełnie sama. Najpierw odchodzi matka, potem starsi bracia, których już właściwie nie pamięta, a na końcu odchodzi ukochany brat Jodie. Kya zostaje z przemocowym, nadużywającym alkoholu ojcem, weteranem wojennym, który w chwilach trzeźwości uczy córkę przydatnych na bagnach umiejętności. Ale w końcu i on odchodzi, a dorastająca Kya zostaje sama pośród dziczy. Jedyna pomoc na jaką może liczyć pochodzi od Skoczka - czarnoskórego handlarza i jego żony oraz Tate - przyjaciela z dzieciństwa i jej pierwszej miłości. Mimo biedy, samotności, doskwierającego głodu dziewczynie udaje się przetrwać na mokradłach, które są dla niej domem, schronieniem. Pewnego razu dorastająca Kya poznaje Chase’a, przez którego jej życie zaczyna wisieć na włosku. Jeżeli chcecie się dowiedzieć dlaczego, warto sięgnąć po książkę.
"Gdzie śpiewają raki" to jest moim zdaniem istne arcydzieło. Poruszająca historia, przepiękne, bardzo plastyczne opisy przyrody, niesamowity klimat amerykańskiego miasteczka lat 60 to zdecydowanie plusy tej lektury. To piękna opowieść o dojrzewaniu, o odrzuceniu, o samotności, zmaganiu się z nieprzychylnym losem, o prawach przyrody, którym podlegamy. Piękna, wzruszająca powieść, która porusza struny duszy, momentami smutna aż do bólu, wywołuje w Czytelniku niezgodę na zastaną rzeczywistość. To książka, którą się "przeżywa", której historię pragnie czytać się bez końca.
Ja wybieram się na film, a Was gorąco zachęcam do przeczytania ksiażki, jeśli jeszcze jej nie czytaliście.
Książkę "Gdzie śpiewają raki" w dobrej cenie można znaleźć w księgarni internetowej TaniaKsiazka.pl.
Uwielbiam książki Wydawnictwa Albatros. Śledzę na bieżąco nowości i zapowiedzi, bo tam zawszę upatrzę coś dla siebie. Tym razem padło na najnowszą książkę amerykańskiej autorki Lisy Gardner - "Nie bój się". Bardzo lubię twórczość tej pisarki. Przeczytałam już trzy powieści autorki, o których pisałam TU, TU i TU. A teraz zapraszam poniżej do przeczytania recenzji najnowszej książki.
"Nie bój się" to kolejna część przygód detektyw D.D. Warren. Tym razem funkcjonariuszka zostaje zaatakowana na miejscu zbrodni, co sprawia że na chwilę musi wycofać się z pracy. Jest kontuzjowana, a w walce z bólem i traumą pomaga jej psychiatra Adeline Glen. Tymczasem seryjny zabójca grasujący w Bostonie, nazwany przez prasę Różanym Zabójcą, psychopatą, który kolekcjonuje ludzkich skóry, działa w najlepsze. Ginie kolejna kobieta, a jej ciało zostaje zbezczeszczone. Na miejscu zbrodni psychopata znów pozostawia identyczne rekwizyty: różę i butelkę szampana.
Detektyw Warren pomimo ogromnego bólu, postanawia jednak złapać sprytnego zabójcę, sama stając się przy tym potencjalną ofiarą. W śledztwie prowadzonym przez kobietę dużą rolę zaczyna odgrywać psychiatra pani funkcjonariusz. Detektyw Warren ma jednak obiekcje czy doktor Glen jest na pewno jej sprzymierzeńcem, czy stoi po jej stronie.
Lisa Gardner po raz kolejny stworzyła kryminał, który czyta się z ogromnym zaciekawieniem, gdzie tajemnice i zagadki rodzące pytania pojawiają się z każdym kolejnym rozdziałem. Czytaniu towarzyszy nieustanne napięcie i przyjemny dreszczyk emocji. Akcja toczy się szybko, bo sporo się tutaj dzieje. Duży plus również za zawiłą i skomplikowaną fabułę, której finał mocno zaskakuje.
Serdecznie polecam!
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Albatros.
Na książki Guillaume Musso czekam zawsze z utęsknieniem, bo wiem że każda historia opowiedziana przez autora jest niesamowita i dokładnie dopracowana. Tak było również i w przypadku jego najnowszej książki "Nieznajoma z Sekwany", którą przeczytałam niemal w dwa wieczory. Cóż mogę napisać, no uwielbiam gościa! To takie moje moje guilty pleasure!
Roxane to młoda, ambitna policjantka, która przez sowich przełożonych zostaje oddelegowana do ASN czyli Agencji do Spraw Niekonwencjonalnych. Niestety nie jest to awans, a policjantka czuje złość na zaistniałą sytuację. Szybko jednak natrafia na sprawę, którą prowadził jej poprzednik, ale z racji wypadku nie mógł jej kontynuować. Roxane więc sama, bez zgody przełożonych, podejmuje się rozwikłania sprawy. A sprawa dotyczy kobiety, którą nagą wyłowiono z Sekwany. Uratowaną kobietę przewieziono do szpitala psychiatrycznego, z którego udaje jej się uciec i ślad po niej ginie. Pojawia się dopiero kilka dni później, kiedy dobija się do drzwi poczytnego francuskiego pisarza, syna komisarza, który wcześniej prowadził sprawę. Jednak zanim Raphaela Batailley zdążył wpuścić kobietę do domu, uprowadził ją satyr, co zarejestrowały kamery. Po zbadaniu pozostawionego DNA, okazuje się że jest to narzeczona Raphaela - Milena Bergman, sławna niemiecka pianistka. Tylko problem polega na tym, że z całą pewnością ciężarna Milena zginęła w katastrofie samolotowej w pobliżu portugalskiego archipelagu Madery przeszło rok wcześniej. Czy Roxane uda się rozwiązać tę skomplikowaną zagadkę?
Książkę czyta się z zapartym tchem chłonąc opowieść snutą przez autora. Napięcie, ciągła atmosfera niepewności, podrzucane co chwilę nowe, mylne tropy tylko budzą ciekawość Czytelnika. Nic tu nie jest pewne, ani oczywiste, jak to w historiach pisanych przez Musso. Autor igra z Czytelnikami. To mroczna, momentami nawet ziejąca grozą opowieść, której zakończenie chcemy poznać jak najszybciej.
Przyjemny, lekki język sprawia, że książkę czyta się płynnie. Dodatkowy plus za fajne nawiązanie do mitologii i kultu Dionizosa oraz historii kobiety, którą rzeczywiście wyłowiono z Sekwany ponad 150 lat temu. Historii, która jest nadal żywa wśród mieszkańców Paryża.
Przeczytałam różne opinie na temat "Nieznajomej z Sekwany", ale dla mnie Musso, to Musso. Autor, którego książki kocham miłością wielką i zachęcam wszystkich do zapoznania się z jego twórczością.
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Albatros!
Kolejna genialna książka Wydawnictwa Albatros za mną. Tym razem z wielką przyjemnością przeczytałam thriller psychologiczny autorstwa Egan Hughes "To jeszcze nie koniec", który porusza trudne społecznie problemy. Nie mogłam się od niego oderwać, dlatego przeczytałam dosłownie na jednym oddechu.
Elektryzująca fabuła książki sprawia, że czyta się ją z zapartym tchem i niesłabnącym zainteresowaniem. Ciekawie opowiedziana historia zagadkowej śmierci czarującego, na pozór wspaniałego, bogatego, ale zarazem bezwzględnego Roba. Człowieka, który uprzykrzył życie nie jednej kobiecie, w tym także Mii, dziewczynie której Rob początkowo wydał się idealnym partnerem do życia. Często pozory jednak mylą, to co jest aż wprost nierealnie piękne, może okazać się zgubne i wyniszczające. Rob omamił Mię obcując jest wspólną świetlną przyszłość, a następnie graniczył młodą kobietę, uzależnił od siebie, pozbawił wszystkiego, co kochała, na czym jej zależało. Na całe szczęście kobieta w porę od niego uciekła i zakończyła toksyczny związek. Poznała kolejnego mężczyznę, z którym rozpoczęła nowe, szczęśliwe życie.
Wydawałoby się, że wszystko, co złe już za nią, że Rob stał się odległą przeszłością. Nic jednak bardziej mylnego, bowiem pewnego dnia do jej drzwi puka policja informując o zabójstwie eksmęża. Kto jest odpowiedzialny za śmierć mężczyzny? Jest wielu podejrzanych, bo Rob nie był dobrym człowiekiem ani w życiu prywatnym, ani, jak się okazuje, również zawodowym. Wracają więc niemile wspomnienia, z którymi młoda kobieta nie potrafi sobie poradzić, zwłaszcza że skrywa pewien sekret.
Genialnie skonstruowana fabuła, wartka akcja i ciekawi bohaterowie zdecydowanie sprawiają, że książkę czyta się z ogromnym zaciekawianiem, a strona umyka za stroną. Niepokojący, trochę klaustrofobiczny klimat powieści, mroczne sekrety i niepewność co do zabójcy sprawia, że po plecach może przebiec dreszcz. Nie wiadomo komu ufać, kto tu jest ostatecznie ofiarą, a kto mordercą.
Moim zdaniem książkę warto przeczytać nie tylko w ramach rozrywki, ale również jako przestrogę, aby samemu nie dać się zmanipulować i nabrać.
Książkę w dobrej cenie można kupić TUTAJ.
"Puk puk" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Andersa Roslunda i z całą pewnością nie ostatnie, bo była to dla mnie wspaniała czytelnicza uczta. To naprawdę kawał dobrego, rzetelnego kryminału, od którego nie można się oderwać.
Przed dwudziestu latu doszło do przerażającej, makabrycznej zbrodni na całej rodzinie. Na miejsce zdarzenia został wezwany Evert Grans. To, co zobaczył, zapadło mu w pamięć na lata. Cała bowiem rodzina została zabita dwukrotnymi strzałami w głowę oddanymi z bliskiej odległości. Egzekucja została przeprowadzona w domu denatów. Z całego zajścia ocalała tylko mała, pięcioletnia dziewczynka. Inspektor Grans zabiera z miejsca zbrodni ocalałą dziewczynkę, otacza ją opieką. Z czasem mała zostaje objęta ochroną świadków, otrzymuje nową tożsamość i zostaje oddana rodzinie zastępczej. Młody funkcjonariusz mocno przeżywa sprawę i traktuje ją jako zawodową porażkę, ponieważ nie udaje mu się rozwiązać sprawy. Dodatkowo ciągle zadaje sobie pytanie jak i dlaczego dziewczynka przeżyła, a także ile widziała? Mijają lata, Grans zostaje wezwany do kolejnej sprawy, która łudząco przypomina tę sprzed lat. Wspomnienia wracają jak bumerang. Inspektor postanawia więc wznowić śledztwo przez co znajduje się w samym środku przestępczego świadka. Zaczyna też obawiać się o bezpieczeństwo dorosłej już kobiety, której rodzinę ktoś brutalnie zamordował. Rozpoczyna się więc wyścig z czasem. Czy Gransowi uda się w końcu rozwikłać dręczącą go sprawę? Czy w porę odnajdzie i uratuje młodą kobietę?
Genialnie skonstruowana fabuła, intrygująca historia, która jest pełna zawiłości, znaków zapytania, na które Czytelnik chce jak najszybciej uzyskać odpowiedzi, dlatego gna z zapalczywością i wypiekami na twarzy poprzez kolejne kartki. Powieść trzyma poziom od pierwszej, do ostatniej strony. Akcja jest bardzo dynamiczna, wiele się dzieje, tu nie ma zbędnych i nudnych wtrąceń. Świetny styl pisarza sprawie, że książka właściwie "czyta się" sama. Zdecydowanie polecam, a sama czekam na kolejne książki autora, i oczywiście nadrabiam zaległości.
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Albatros i jest do kupienia TUTAJ.
Bardzo podoba mi się seria krótkich, lekkich kryminałów, zaproponowana przez Wydawnictwo Purple Book. Główni bohaterowie pojawiają się we wszystkich kolejnych częściach rozwiązując inne sprawy zabójstw. Magda Stachula genialnie poradziła sobie z taką formą. Poprzednia jej książka, o której pisałam TU, na tyle mocno przypadła mi do gustu, że kiedy natrafiłam, przeglądając nowości wydawnicze na TaniaKsiazka.pl, na kolejną pozycję z tej serii z cierpliwością czekałam, aby móc ją przeczytać. Aktualnie jestem już po lekturze, zapraszam więc na recenzję.
Tym razem rzecz rozgrywa się również w okolicach mi bliskich, nad Jeziorem Białym, gdzie w szuwarach dokonano przerażającego odkrycia, znaleziono rozczłonkowane ciało kobiety. Na miejsce zbrodni stawiają się Weronika Herman i Maksymilian Bałucki. Rozpoczyna się śledztwo, które łudząco przypomina sprawy sprzed kilku lat, których jednak nie udało się rozwikłać, co wiecej nawet nie ustalono kim były denatki. Czy tym razem śledczym uda się doprowadzić sprawę do końca? Czy za wszystkimi morderstwami stoi ta sama osoba?
Na domiar złego na komisariat we Włodawie zaczynają zgłaszać się kobiety, które twierdzą, że są śledzone. Również aspirat Weronika Herman zaczyna mieć wrażenie, że jest obserwowana. Początkowo uważa że uległa sugestii słuchając opowieści śledzonych kobiet, ale z czasem czuje na sobie czyjś wzrok coraz mocniej, a kiedy na drzwiach jej mieszkania pojawia się pewien napis, jest już tego pewna. Czyżby we Włodawie pojawił się stalker? Czy obie sprawy łączą się czy to czysty zbieg okoliczności?
Magda Stachula świetnie połączyła w książce wątek kryminalny z obyczajowym. W miarę rozwoju śledztwa i relacji jakie zachodzą pomiędzy głównymi bohaterami zżywamy się z nimi coraz bardziej i poznajemy ich przeszłość. Dowiadujemy się chociażby co poróżniło aspirant Weronikę i spodziewającą się dziecka, partnerkę Maksymiliana.
Książkę czyta się szybko, z zaciekawieniem. Z wypiekami na twarzy dążymy do poznania prawdy i rozwikłania zagadki. Napięcie rośnie z każdym kolejnym rozdziałem, a uwierzcie mi Magda Stachula jest mistrzynią w budowaniu napięcia, by w finale zaskoczyć i pozostawić Czytelnika w zawieszeniu i oczekiwaniu na rozwój akcji w kolejnej książce. Czekam na nią mocno.
Idealna lektura na lato, na wakacyjne wojaże zakończone wieczornym czytaniem. Książka jest lekka, mniejszych rozmiarów, zmieści się więc bez problemu do każdego bagażu.
Książkę "Stalker" w dobrej cenie możecie znaleźć w mojej ulubionej księgarni internetowej TaniaKsiazka.pl.
Śpieszę dzisiaj z recenzją książki "To jej wina" irlandzkiej autorki Andrei Mara. Środek wakacji, więc więcej czasu na czytanie, a ta książka jest idealna na letnie popołudnia. Zwłaszcza dla tych Czytelników, którzy lubują się w czytaniu kryminałów i książek sensacyjnych. Do mnie dodatkowo "przemówiła" ta lektura, bo rzecz dzieje się na przedmieściach mojego ukochanego Dublina.
Listopadowe piątkowe popołudnie, jakich wiele co roku, zupełnie nie zapowiadało tragedii zamożnego małżeństwa Marissy i Petera Irvinów. Kobieta jedzie odebrać synka, po dniu, który jej synek miał spędzić na zabawie z kolegą z klasy - Jacobem, synem Jenny. Kiedy zjawia się pod adresem Tudor Grove 14, który otrzymała w smsie, drzwi otwiera jej nieznana starsza kobieta informując ją, że zaszła pomyłka, że nie jest to dom Jenny i nie ma tutaj Milo, jej ukochanego synka. Gdzie zatem jest chłopczyk? Co się z nim stało? Tak zaczyna się, niczym z najgorszych snów, koszmar rodziców. Wstrząsająca wiadomość w mig roznosi się po spokojnych przedmieściach Dublina. Rozpoczyna się gorączkowe poszukiwanie chłopca. Do poszukiwań włącza się mnóstwo osób. Kto jest winny uprowadzeniu czterolatka skoro każdy coś ukrywa?
Prowadzący dochodzenie dość szybko odkrywają, że w porwanie zamieszana jest niania kolegi Milo, Carrie. Wówczas na światło dzienne zaczynają wychodzić coraz to nowsze, głęboko skrywane tajemnice, a wzajemnych oskarżeń przybywa.
Autorka dość szybko daje Czytelnikowi odkryć, kto stoi za porwaniem Milo, ale na odpowiedź dlaczego do tego doszło każe jednak poczekać.
Zawiła fabuła, genialnie skonstruowani bohaterowie, z których każdy coś ukrywa, trzymająca w napięciu atmosfera niepokoju i obawy to zdecydowanie plusy powieści. Zaskakujący finał, którego nie da się przewidzieć, zasługuje również na docenienie.
Lekturę czytało mi się świetnie, szybko, z zaciekawieniem. Polecam z całego serca!
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Muza i jest do kupienia TUTAJ.
Skandynawskie kryminały i thrillery cieszą się od dłuższego czasu niesłabnącą popularnością. I to zarówno seriale, filmy, jak i książki. Dlatego, kiedy przeglądając ofertę Wydawnictwa Zysk i S-ka zobaczyłam kryminał szwedzkiej pisarki Elisabeth Noreback poczułam, że chcę ją przeczytać. Zwłaszcza, że opis książki jest mocno zachęcający. Czy jednak powieść spełniła pokładane w niej nadzieje? Zapraszam na recenzję.
Główną bohaterką książki "Nadia" jest Linda Andersson, kobieta która zostaje skazana na dożywocie za brutalne zabójstwo swojego męża. Dowody obciążające główną bohaterkę są jednoznaczne i bardzo mocne. Nie ma żadnych wątpliwości, co do tego że kobieta z premedytacją zabiła Simona. Policja, opinia publiczna, przyjaciele, a nawet jej najbliższa rodzina są o tym przekonani. Słowem wszyscy, tylko nie sama Linda. Ona wie z całą pewnością, że tego nie zrobiła. Kochała swojego męża. Próbuje więc za wszelką cenę odkryć, kto stoi za śmiercią mężczyzny. Nie jest to jednak łatwe, bo Linda odsiaduje wyrok dożywocia w więzieniu dla kobiet w Biskopsberg.
Linda Anderson to osoba publiczna, w młodości bowiem występowała pod pseudonimem Słoneczna Dziewczynka u boku sławnej matki. Wiodła bajkowe życie. Co więc pchnęło ją do zabójstwa mężczyzny, z którym żyła? A może rzeczywiście jest niewinna, tylko ktoś chciał ją wrobić w morderstwo? I kim jest tytułowa Nadia?
Mocno intrygująca fabuła sprawia, że książkę czyta się z ogromnym zaangażowaniem i zainteresowaniem. Dodatkowo autorka w trakcie powieści podsyca ciekawość, zręcznie podrzucając co chwilę tropy, które w większości okazują się zgubne. Wodzi więc Czytelnika za nos. Akcja powieści z każdą stroną nabiera rozpędu, a finał dostarcza niemałego zaskoczenia.
Świetna lektura, która trzyma w napięciu, chwilami szokuje i zaskakuje. Jest mrocznie, a tajemnice i zagadki rozbudzają wyobraźnię. Polecam serdecznie!
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka i jest do kupienia TUTAJ.
Jak już kiedyś pisałam czasem potrzebuję bez dwóch zdań oderwać się od wszelakich kryminałów i thrillerów, zwłaszcza latem, a kiedy nadarzy się okazja przeczytania zachęcającej opisem, jak i okładką książki z gatunku literatura piękna, to już w ogóle. Tak więc sięgnęłam po raz pierwszy po powieść Rachel Joyce. Czy mi się podobała? Odpowiedzi szukajcie poniżej.
Margaret Benson to ponad czterdziestoletnia kobieta, czyli prawie w moim wieku, postanawia zacząć żyć pełną piersią i spełnić swoje życiowe marzenie - odnaleźć złotego chrząszcza, którego wiele lat temu jako mała dziewczynka widziała na kartach książki. Kobieta postanawia rzucić stabilną, ale niezadowalającą pracę nauczycielki ekonomii i wybrać się w podróż na drugi kraniec świata, do Nowej Kaledonii. Rozpoczyna więc poszukiwania asystenta podróży i na jej ogłoszenie odpowiada Enid Pretty. Na Margaret kobieta nie robi dobrego wrażenia, zachowuje się dość kontrowersyjnie, ma swoje tajemnice i również pragnie uciec od swojego dotychczasowego życia. Panna Benson nie ma wyboru i wspólnie wyruszają w podróż. Kompanki wyprawy różnią się od siebie diametralnie. Margaret jest samotną, trochę zlęknioną niezgrabną kobietą, a Enid to młoda, roztrzepana dziewczyna żywioł. Czy kobietom uda się "złapać" nić porozumienia i odnaleźć złotego owada?
Dla mnie osobiście jest to jedna z piękniejszych książek o ogromnej sile kobiecej przyjaźni, która potrafi się zrodzić, mimo że na pozór wydaje się to niemożliwe, dawać siłę i motywację do zmiany. To opowieść o tym, że warto zawalczyć o siebie, brać odpowiedzialność za swoje życie i podążać za marzeniami, nie ważne w jakim wieku się jest. Ta książka zmusza do refleksji nad życiem, uskrzydla, przywraca wiarę we własne możliwości, motywuje do zmiany i działania, pokazuje że można sobie świetnie poradzić z przeciwnościami losu. Uzmysławia jak silne potrafią być kobiety i że potrafią się wzajemnie wspierać.
Genialne pióro autorki sprawia, że książkę czyta się z prawdziwą przyjemnością, jest to wyjątkowa czytelnicza uczta. Autorka w niezwykle przepięknym stylu przenosi Czytelnika w zupełnie inny świat, świat który już bezpowrotnie minął, w miejsca które są tak piękne, że wydają się aż nierealne.
Jestem naprawdę urzeczona tą książką, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak i jest do kupienia TUTAJ. Szczerze polecam! Nic lepszego w tym roku nie przeczytacie!
"Nikt, tylko my" to debiut literacki francuskiej pisarki Laure van Rensburg. Lubię dawać szansę autorom, których książek nigdy nie czytałam, bo zawsze liczę, że odkryję kolejną perełkę. Tu dodatkowo skusiła mnie przepiękna okładka, sugerująca że będzie to mroczny thriller, czyli taki, jak lubię najbardziej. Czy autorka "Nikt, tylko my" wyląduje na mojej liście ulubionych pisarek?
Młoda dziewczyna, studentka Ellie Masterson i szanowany, powszechnie lubiany profesor literatury Steven Harding nawiązują romans. Nadarza się okazja, by pobyć sam na sam, wyjechać w odludne miejsce, by nie musieć ciągle się pilnować. Wybierają więc domek, luksusową willę, gdzieś pośrodku niczego, otoczony naturą, gdzie nawet zasięgu brak. Mają zamiar świętować ich trwający pół roku związek. Zaplanowany wspólny romantyczny wyjazd szybko jednak przeradza się w pułapkę. Zima, las, daleko od cywilizacji i zaplanowana przez dwudziestotrzyletnią Ellie zemsta. Profesor zdecydowanie się przeliczył, licząc na upojne chwile z wybranką serca. Układna, potulna, zapatrzona w profesora studentka, podczas wyjazdu totalnie zmienia się w żądną zemsty kobietę. Z kim tak naprawdę romansował Steven i co chce osiągnąć Ellie? Tajemnice powoli wychodzą na wierzch, a wraz z postępem historii dowiadujemy się co było przyczyną spotkania tych dwojga.
Laure van Rensburg napisała niepokojący thriller, który wciąga od pierwszych stron i w zasadzie trzyma w napięciu aż do końca, gdzie Czytelnik otrzymuje zaskakujące zakończenie. Klaustrofobiczna, duszna atmosfera, ciekawy pomysł na fabułę, świetnie wykreowani bohaterowie, po których trudno się spodziewać konkretnych zachowań to zdecydowanie plusy tej książki. Na letni wypoczynek na leżaczku w sam raz!
Książka ukazała się nakładem Muza i jest do kupienia TU.
Pani Ewa Przydryga jest jedną z moich ulubionych polskich pisarek. Śledzę poczynania autorki w mediach społecznościowych, dlatego zawsze jestem na bieżąco z jej nowymi książkami, na które czekam z niesłabnącym zainteresowaniem. Mają one bowiem niepowtarzalny i niepodrabiany klimat, jedyny w swoim rodzaju. Jestem pewna, że każdy kto chociaż raz sięgnie po książki Pani Ewy, będzie wiedział, o czym piszę. I przepadnie bez reszty!
Kiedy kończę czytać książkę Ewy Przydrygi, mam wrażenie że to jest najlepszy thriller autorki, po czym pojawia się jej kolejna powieść, i znów przychodzi do głowy ta sama myśl, niczym deja vu. Każda bowiem historia jest nieprzewidywalna, mroczna, dzieje się na pograniczu jawy i snu, przez co nie można się od niej oderwać. Duszna atmosfera natomiast wywołuje w Czytelniku przyspieszone bicie serca. Tak dzieje się i w przypadku najnowszej książki Ewy Przydrygi "Nienarodzona".
Główną bohaterką kryminału jest Laura Wagner, która w zaawansowanej ciąży nagle znika. Zostawia chorą córkę pod opieką mamy, wypożycza kajak i ślad po niej znika. Kiedy o całym zajściu dowiaduje się przyrodnia siostra bohaterki, Nina, wraca w rodzinne strony, by dowiedzieć się, co takiego spotkało jej siostrę. Młoda kobieta jest głęboko przekonana, na przekór pozostałej części rodziny i policji, że Laura jednak żyje. Za wszelką cenę próbuje poznać prawdę. Czym bardziej drąży temat, tym więcej głębokich, niezagojonych urazów i uprzedzeń dochodzi do głosu. Upór młodej kobiety, jej niezłomność w odkrywaniu prawdy poprzez zadawanie niewygodnych pytań sprawia, że na jaw wychodzą skrywane latami sekrety dwóch zwaśnionych ze sobą rodzin. Czy Ninie uda się odnaleźć siostrę żywą i uratować jej nienarodzone dziecko? A może intuicja ją zawodzi i Laura rzeczywiście popełniła samobójstwo, jak podejrzewa policja?
Genialna, wciągająca intryga, nieoczywista fabuła, zaskakujące zakończenie to bez wątpienia plusy tej książki. Czyta się ją z zapartym tchem, chłonąc historię Laury, która jeszcze długo po przeczytania książki "siedzi" w głowie. Polecam! Angażujący emocjonalnie z dynamiczną akcją i genialnie skonstruowanymi bohaterami thriller, zadowoli nawet wymagających Czytelników.
"Nienarodzona" ukazała się nakładem Wydawnictwa Muza i jest do kupienia TUTAJ.
Z powieściami angielskiej pisarki C.L. Taylor jestem za pan brat. Przeczytałam jej trzy książki (pisałam o nich tu: KLIK, KLIK, KLIK) i wszystkie przypadły mi do gustu. Historie opowiedziane w nich podobały mi się na tyle, że sięgałam po kolejne thrillery autorki. Czy "Jej ostatnie wakacje" również zasługują na polecenie? Odpowiedź znajdziecie poniżej.
Fran Fitzgerald to pięćdziesięcioletnia kobieta, której młodsza siostra Jenna zaginęła ponad dwa lata temu. Kobieta przepadła bez śladu z ośrodka odnowy duchowej na Malcie. Dwoje innych uczestników zjazdu zmarło. Przywódcą w ośrodku był charyzmatyczny mówca motywacyjny Tom Wade, który został zatrzymany przez policję. Aktualnie jednak wyszedł na wolność. Matka kobiety namawia Fran, by ta zapisała się na obóz, aby dowiedzieć się na własną rękę, co wydarzyło się dwa lata temu. Ostatecznie kobieta decyduje się na wyjechać i osobiście poznać Lekarza Dusz. Na miejscu spotyka Toma i jego żonę Kate, apodyktyczną i bezwzględną kobietę, która za wszelką cenę chce przywrócić renomę ośrodkowi dla osób z problemami, by ten mógł znów przynosić dochód.
Okazuje się również, że wśród gości znajduje się troje ludzi, którzy razem z Jenną byli na feralnym zjeździe. Kiedy Fran zaczyna rozpytywać o wydarzenia z przeszłości, chcąc poznać prawdę o tym co stało się z jej siostrą, robi się nieprzyjemnie, atmosfera gęstnieje, uczestnicy nabierają wody w usta. Z czasem na jaw wychodzą nowe fakty i informacje rzucające nowe światło na wydarzenia sprzed dwóch lat, ale też obnażają mroczne sekrety rodziny Fitzgerald. Czy Fran uda się ostatecznie ustalić, co wydarzyło się na zjeździe? Czy istnieje chociaż cień szansy, by odnaleźć Janne żywą?
Historia opowiedziana jest z perspektywy trzech kobiet: Kate, Fran i Janne. Uwielbiam takie zabiegi w książkach, bo dzięki temu mamy pełniejszy ogląd sytuacji. Autorka nieśpiesznie odsłania kolejne elementy układanki, by w finale zaserwować Czytelnikowi pełne zaskoczenie. C.L. Taylor podsyca atmosferę stosując zwroty akcji i umiejętnie manipulując Czytelnikiem, co sprawia że książkę czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem.
"Jej ostatnie wakacje" to bardzo satysfakcjonująca, dobrze przemyślana i napisana lektura, którą czyta się z przyjemnością dzięki lekkiemu stylowi autorki. Idealna na trwające wakacje. Gorąco polecam, ten, jak i inne thrillery C.L. Taylor.
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Albatros (mojego ulubionego) i jest do kupienia w dobrej cenie na TaniaKsiązka.pl.
Kiedy chcę odpocząć od kryminałów i thrillerów chętnie sięgam po obyczajówki. Kiedyś to głównie taki właśnie rodzaj literatury lubiłam najbardziej. A że moje ulubione Wydawnictwo Albatros ma zawsze bogatą ofertę, więc tym razem skusiłam się na debiutancką powieść Lily London "Gra na dwa fronty" i uważam, ze był to strzał w dziesiątkę.
Georgina Green to dwudziestosześcioletnia kobieta, która od siedmiu lat żyje w udanym związku ze swoim chłopakiem Dougiem. Oboje dzielą nie tylko życie prywatne, ale również łączy ich pasja w życiu zawodowym. Oboje są bowiem muzykami. Georgina uczy gry na pianinie w londyńskiej szkole, a Doug gra w kapeli. Życie obojga determinuje wspólny elektroniczny terminarz zajęć, który oboje chorobliwie przestrzegają.
Wszystko jednak zaczyna się burzyć, kiedy młoda kobieta udaje się ze swoją przyjaciółką Sophie na koncert lesbijskiej grupy Faza w klubie The Familiar. W Georginie zaczyna coś się zmieniać. Zainteresowanie kobiety wzbudza perkusistka zespołu, co początkowo budzi w niej niemały niepokój, ale ostatecznie poddaje się temu uczuciu. Postanawia iść za wewnętrznym głosem, co z jednaj strony napawa ją strachem, ale z drugiej daje nadzieję na zmianę, na dotarcie i odkrycie swojego prawdziwego ja. Stagnacja, w której tkwi i widmo zaręczyn wcale nie daje jej szczęścia. Georgina pragnie żyć pełną piersią, z wypiekami na twarzy.Jak potoczą się więc losy głównej bohaterki?
"Gra na dwa fronty" to przyjemna, ciepła lektura, mimo że dotyka naprawdę ważnych problemów. Dla niektórych jednak może być bardzo kontrowersyjna. Pokazuje i uzmysławia Czytelnikowi, jak ważne jest pójście za głosem serca, wyzbycie się kajanów, które sami sobie narzucamy, pozbawiając się w ten sposób szczęścia. To powieść o poszukiwaniu siebie, rozdarciu pomiędzy tym co znane, a tym co zupełnie nowe, o marzeniach które warto realizować, nie ważne w jakim momencie życia się jest.
Polecam serdecznie!
Pierwsza książka amerykańskiej mistrzyni kryminałów Lisy Gardner, którą przeczytałam ("Powiem tylko raz" - pisałam o niej TU) zrobiła na mnie ogromne wrażenie, dlatego z niecierpliwością czekałam na jej kolejną powieść. Kiedy w zapowiedziach Wydawnictwa Albatros zobaczyłam "Zanim zniknęła" nie mogłam się wprost doczekać, kiedy będę miała możliwość przeczytania książki. Jestem już po lekturze, zatem zapraszam na recenzję.
Główną bohaterką kryminału "Zanim zniknęła" jest Frankie Elkin. To z pozoru zwyczajna kobieta w średnim wieku. Jednak Frankie ma bardzo nietypową pracę, a właściwie misję, otóż zajmuje się szukaniem zaginionych ludzi. Ludzi, których nie udało się odnaleźć żadnym służbom i powoli ich sprawy odchodzą w zapomnienie. Kobieta nie jest ani detektywem, ani policjantką, nie robi tego też dla rozgłosu, sławy czy pieniędzy. Szuka zaginionych osób, by pomóc rodzinom, ale też samej sobie.
Tym razem Frankie próbuje odnaleźć zaginioną nastolatkę Angelique Badeau. To młoda kobieta pochodząca z Haiti, a mieszkająca w Bostonie wraz z bratem. Angelique to dobra uczennica, pomocna osoba, więc najbliżsi są pewni, że nie uciekła z domu, że musiało jej się coś przytrafić. Od jej zaginięcia minęło 11 miesięcy, a policji nadal nie udało się nic ustalić. Wtedy do akcji wkracza Frankie.
Czy uda jej się ustalić co stało się z Angelique? Czy młoda kobieta żyje? Czego dowie się w sprawie zaginięcia nastolatki? Sprawa jest o tyle trudna, że biała kobieta zadająca mnóstwo pytań wśród czarnoskórych w najbiedniejszej dzielnicy Bostonu nie jest mile widziana. Do tego policja ciągle rzuca jej kłody pod nogi. Czy uda jej się doprowadzić sprawę do końca, nie tracąc przy tym własnego życia? Po odpowiedzi na te i wiele innych, pojawiających się w trakcie czytania pytań, odsyłam do książki.
"Zanim zniknęła" to kryminał, który czyta się z zaciekawieniem, z niecierpliwością poznania zakończenia historii. Dreszczyk emocji towarzyszy przez cały czas czytania książki. Autorka zdecydowanie potrafi budować napięcie, krok po kroku odsłaniając Czytelnikowi nowe fakty mające wpływ na całą historię. Lisa Gardner stworzyła genialnych bohaterów w swoim najnowszym kryminale, ale mnie zdecydowanie kupiła główna bohaterka.
Czekam na kolejne spotkanie z Frankie Elkin. Polecam na leniwe letnie wieczory!
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Albatros.
Jestem ogromną fanką serialu "Wielkie kłamstewka", który powstał na podstawie powieści Liane Moriarty. Przeczytałam również jej poprzednią książkę "Dziewięcioro nieznajomych" (pisałam o niej TU). Dlatego, kiedy zobaczyłam kolejną książkę autorki - "Niedaleko pada jabłko od jabłoni" nie mogłam się doczekać, by ją przeczytać.
Joy i Stan Delaneyowie to małżeństwo z pięćdziesięcioletnim stażem, które połączyła miłość do tenisa. Wspólnie założyli szkołę tenisa, która z czasem stała się jedną z najbardziej prestiżowych w całej Australii. Z powodzeniem prowadzili biznes, ale też wiodło im się w życiu rodzinnym, doczekali się czwórki dzieci, z których każde jest tak bardzo różne od siebie. Przyszedł jednak czas na zasłużoną emeryturę. Sprzedali szkołę tenisa, licząc że niebawem będą zajmować się wnukami. Dzieci jednak mają trochę inne plany. Ich dotychczasowe życie "kręciło" się wokół sportu, wiec dość trudno im się odnaleźć na emeryturze. Wiodą spokojne, zdawać by się mogło uporządkowane, stabilne życie. Pewnego razu wydarza się coś, co zaskakuje wszystkich. Joy znika. Ktoś odnajduje jej porzucony rower, telefon leży pod łóżkiem, a ostatni sms był jakiś dziwny. Dodatkowo tuż przed zaginięciem kobieta pokłóciła się z mężem zostawiając na jego twarzy ślady zadrapania.
Co się stało z Joy? Czy uciekła, czy ktoś zrobił jej krzywdę? Czy mąż maczał w tym palce, czy może tajemnicza dziewczyna, która rok temu zapukała do drzwi Delaneyów? Rozpoczyna się śledztwo prowadzone oficjalnie przez policję, ale każde z dzieci stara się na własną rękę odnaleźć matkę. Drążąc temat zaczynają odkrywać tajemnice sprzed lat, wiele spraw z przeszłości wychodzi na jaw, rzucając nowe światło na obecną sytuację. Wiele rys zaczyna pojawiać się na sielskim obrazku idealnego, kochającego się małżeństwa.
Liane Moriarty, w najnowszej książce, po raz kolejny udowodniła, że jest specjalistką od ujawniania i odkrywania rodzinnych sekretów, które skrywane są latami. Przy jej książkach nie można się nudzić. Autorka dostarcza Czytelnikowi pełnej gamy uczuć - czytając książkę można się wzruszyć, pośmiać, trochę zaniepokoić.
Niezwykle miło spędziłam czas przy tej lekturze, bo historia opisana w książce skradła moje serce. Myślę, że to idealna fabuła na kolejny serial lub film. Szczerze polecam!
Książka "Niedaleko pada jabłko" ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak Literanova i jest do kupienia TUTAJ.
Z twórczością Luanne Rice spotkałam się po raz pierwszy sięgając po książkę "Ostatni dzień". To bestsellerowa amerykańska autorka, która ma na swoim koncie spory już dorobek artystyczny. Jej najnowsza powieść powstała w oparciu o prawdziwe wydarzenia. Czy podobała mi się książka? Odpowiedź znajdziecie poniżej.
Rzecz rozgrywa się w małym, sennym, nadmorskim, bardzo urokliwym miasteczku Black Hall, gdzie wszyscy dobrze się znają, czują się bezpiecznie. W miasteczku prosperuje galeria sztuki, której właścicielką jest ciężarna Beth Lathrop. Kobieta prowadzi galerię po swojej zamordowanej matce. Wiele lat temu bowiem doszło do napadu na galerię, w której zginęła kobieta. Został wówczas skradziony obraz. Po latach dochodzi do kolejnej zbrodni, w wyniku której życie traci Beth i jej nienarodzone dziecko. Znika także ten sam obraz, który udało się rodzinie odzyskać.
Sprawa zostaje przyznana detektywowi kryminalnemu - Conorowi Reid, który zna przeszłość rodziny, wie co się wydarzyło przed laty. Rozpoczyna śledztwo, a pierwsze podejrzenie pada na męża kobiety, z którym od dawna jej się nie układało. To typ niezbyt zainteresowany pracą, tylko rozrywkami i dziewczynami, z którymi wdaje się w romanse. Okazuje się jednak, że w tym czasie wypłynął w rejs ze znajomymi. Kto więc stoi za morderstwem Beth i jej synka? I kto jest ojcem dziecka? Dlaczego po raz kolejny został skradziony ten sam obraz? Wiele pytań, a odpowiedzi konkretnych brak, tym bardziej że autorka wodzi Czytelnika za nos, myląc tropy.
Wciągająca i intrygująca fabuła, nieprzewidywalny, zaskakujący finał to niewątpliwie plusy książki. Akcja toczy się swoim nieśpiesznym, miarowym rytmem, jak życie w sennym miasteczku w Connecticut, wyznaczane kolejnymi wypływającymi na wierzch skrywanymi sekretami. Bohaterowie, zarówno ci pierwszo, jak i drugoplanowi ciekawie skonstruowani. Książkę czyta się dość płynnie, z zainteresowaniem. Polecam na słoneczne, letnie popołudnia!
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Muza i jest do kupienia TUTAJ.
Jestem absolutną fanką twórczości Magdy Stachuli, w zasadzie od pierwszej książki mocno kibicuję autorce. Ostatnio miałam przyjemność być na spotkaniu autorskim z racji promocji jej nowych książek. Pani Magda mówiła na spotkaniu również o nowym projekcie, w ramach którego powstał właśnie kryminał "Gdzie jest Emma?" (będą kolejne części opowiadające inną historię). Mnie dodatkowo do przeczytania zachęcił fakt, że rzecz rozgrywa się we Włodawie, blisko Jeziora Białego, gdzie bywam gościem. Dlatego, kiedy w nowościach wydawniczych na TaniaKsiazka.pl pojawił się tytuł "Gdzie jest Emma?" nie mogłam sobie odmówić przyjemności przeczytania książki.
Emma Dennis to uczestniczka telewizyjnego, rozgrywającego się na rajskich plażach, show, celebrytka, inspirująca gwiazda tv, mieszkanka Włodawy. Niewątpliwie piękna kobieta korzystająca na całego ze sławy, którą przyniósł jej udział w popularnym programie rozrywkowym. Młoda kobieta wraca po programie do rodzinnej Włodawy, objętej stanem wyjątkowym ze względu na napiętą sytuację na granicy z Białorusią i grzeje się w blasku sławy. Kobieta ma wielu przyjaciół, znajomych, nowego chłopaka, ale też wielu wrogów, którzy jej zazdroszczą, lub którym kobieta "zaszła za skórę". Pewnego dnia młoda dziewczyna znika, dosłownie rozpływa się. Zdenerwowani najbliżsi zawiadamiają policję, która rozpoczyna śledztwo. Do poszukiwań włącza się też wielu okolicznych mieszkańców. Niestety ślad po dziewczynie się urywa...
Sprawę prowadzą policjanci z komisariatu we Włodawie: Weronika Herman i Maksymilian Bałucki wspomagani przez kolegów z pracy. Hipotez jest wiele. Niektóre z nich to jednak ślepe tropy, inne wymagają, by się im dokładniej przyjrzeć. Krąg podejrzanych zawęża się, presję społeczeństwa niemalże namacalnie czuć. Policjantom udaje się ostatecznie ustalić, co stało się z Emmą.
Czy jej zniknięcie to jedynie mistyfikacja, by utrzymać zainteresowanie mediów, czy jednak faktycznie coś złego stało się młodej kobiecie?
Książka jest niepozornych rozmiarów, taka w sam raz do torebki. Czyta się ją płynnie, z ogromny zainteresowaniem. Fabuła przemyślana, logiczna i spójna. To rasowy kryminał, intrygujący z ciekawym zakończeniem. Polecam!
Rok temu po raz pierwszy zetknęłam się z twórczością Donato Carrisi. Zachwyciłam się książką "Dom głosów" i od tamtej pory czekałam na nową powieść tego włoskiego autora. Kiedy w zapowiedziach Wydawnictwa Albatros zobaczyłam książkę "Jestem otchłanią" z niecierpliwością wyczekiwałam, by móc ją przeczytać. Czy jest równie wciągająca co poprzedni thriller autora? Zapraszam do przeczytania recenzji.
Już na wstępie napiszę, że ta książka hipnotyzuje, wciąga, rozbudza czytelniczą ciekawość do czerwoności. Po mistrzowsku budowane napięcie sprawia, że nie można rozstać się z książką, z historią w niej opowiedzianą. A kiedy poznamy jej finał, na długo pozostaje w naszej pamięci, wciąż na nowo maglowana i rozpamiętywana. Genialnie skonstruowana, kompletna fabuła, dopracowana w każdym calu. Tu wszystko ma znaczenie i wszystko dzieje się po coś. Liczne wątki łączą się w zakończeniu zapewniając fascynujące i satysfakcjonujące zakończenie. Narracja prowadzona na dwóch płaszczyznach czasowych - teraźniejszym i retrospekcje z dzieciństwa głównych bohaterów to zabieg, który pozwolił w pełni zrozumieć całą historię. Gęsta, duszna, pełna mroku atmosfera potęguje uczucie niepokoju, a czasem wprost przerażenia. Intrygujące postaci i dopracowane rysy psychologiczne poszczególnych bohaterów to również plusy książki.
"Jestem otchłanią" to historia opowiadająca o losach bezimiennego mężczyzny, sprzątaczu, który żyje w cieniu, nie rzuca się w oczy, by móc z powodzeniem skrywać swoje tajemnice. Sprzątający mężczyzna wie, że czasem wystarczy przeszukać wyrzucone śmieci, by poznać ludzkie tajemnice, ich przyzwyczajenia. To z kolei pozwala mu pomóc trafnie wybrać swoją kolejną ofiarę. Na tyle zawsze bezbłędnie je wybiera, że nigdy nie zostaje powiązany z wyławianymi z jeziora ofiarami. Do tego zawsze jest ostrożny, niewidzialny dla społeczeństwa. Do czasu, aż w przebłysku ludzkiego współczucia i chęci niesienia pomocy, w chwili swojej słabości ratuje tonącą dziewczynkę. Sprowadza to na niego zaciekawienie pewnej kobiety i dziewczynki, którą uratował. Czy któraś w końcu odkryje prawdę i powiąże go z morderstwami?
Szczerze polecam ten thriller, jest bardzo emocjonujący, porusza trudne społecznie kwestie, zmusza do refleksji.
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Albatros i można ja znaleźć TUTAJ.
Książki Anthony'ego de Mello poleciła mi wiele lat temu koleżanka. Początkowo dość sceptycznie podeszłam do jego twórczości i drogowskazów życiowych, o których w nich pisze, ale z każdą kolejną stroną byłam koleżance coraz bardziej wdzięczna. Często wracam do książki "Przebudzenie", która sporo "namieszała" w mojej głowie. Kiedy zobaczyłam książkę "Przestań siebie naprawiać" (której jeszcze nie czytałam) z chęcią po nią sięgnęłam.
Anthony de Mello to hinduski jezuita, psychoterapeuta, mistyk, sam siebie nazywał chrześcijaninem Wschodu. W swoich licznych pracach łączył mistykę europejską i mistykę Wschodu.
W książce "Przestań siebie naprawiać" de Mello uczy i pokazuje Czytelnikowi na konkretnych przykładach jak pozbyć się leków, ograniczeń, by poczuć się wolnym, odnaleźć w sobie prawdziwą radość życia, dotrzeć w głąb siebie, by poznać samego siebie. Autor jednak oręduje, by do tych wszystkich odkryć i prawd dochodzić we własnym tempie, bez niepotrzebnego napięcia. W dążeniu do tej wolności i szczęścia blokują nas jednak fałszywe przekonania, które uporczywie tkwią w naszej głowie. Szczęście w żadnym wypadku nie musimy zdobywać, ponieważ już je w sobie mamy. Wystarczy jedynie, lub aż zmienić nasze myślenie :)
Książka podzielona jest na siedem części, z wyodrębnioną częścią teoretyczną, następnie bardzo krótką, aczkolwiek dającą dużo do myślenia, przypowieścią, a każda z nich zakończona jest medytacją. Można więc książkę przeczytać jednym tchem lub "przerabianie" jej rozłożyć sobie na kolejne siedem dni, by podarować sobie coś na zasadzie siedmiodniowych rekolekcji.
Szczerze polecam!
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka i jest do kupienia TUTAJ.
Na książki Agnieszki Maciąg czekam zawsze z utęsknieniem. Wypatruję ich w nowościach wydawniczych albo dowiaduję się z Instagrama, gdzie często robione są live'y z Panią Agnieszką na profilu Naturalnie o zdrowiu.
Kiedyś temat astrologii żywo mnie interesował, ale z czasem gdzieś tam wyblakł, natomiast obecnie za sprawą książki Agnieszki Maciąg "Ścieżki duszy. Astrologia dla zrozumienia siebie i swoich bliskich" powrócił. Cieszę się, że taka książka wyszła spod pióra Pani Agnieszki. Ma ona niezwykle bogatą wiedzę w tym temacie i w dość przystępny dla każdego sposób się nią dzieli. Bez problemu zrozumiemy podstawowe, a zarazem najważniejsze pojęcia występujące w astrologii. Dowiemy się jaki wpływ mają na nas planety, jak poszczególne fazy księżyca na nas oddziaływają. Po kolei scharakteryzowane znaki zodiaku pozwolą lepiej zrozumieć, zarówno samego siebie, jak i swoich bliskich. Dodatkowo w książce podane są lekcje do przepracowania dla każdego znaku zodiaku, niebywale cenne wskazówki na dany miesiąc dla znaków zodiaku oraz cudowne afirmacje do wykorzystania.
Te wszystkie cenne wiadomości zebrane w książce mają nam pomóc w codziennym życiu, w budowaniu harmonii z samym sobą czy naszymi bliskimi, zrozumieć jak wszechświat i jego naturalne prawa oddziaływają na każdego z nas, bo czy chcemy czy nie chcemy wpływają na nasz nastrój i samopoczucie.
Książka oczywiście jest przepięknie wydana, w grubej oprawie z wszytymi zakładkami, które zdecydowanie ułatwiają "pracę" z lekturą.
Szczerze polecam zarówno zainteresowanym tematem, ale i laikom czy sceptykom, którzy uważają że astrologia to czary mary z kolorowych czasopism, by mogli zweryfikować swoje podejście do astrologii, która jest przecież bardzo rozległą nauką.
"Ścieżki duszy. Astrologia dla zrozumienia siebie i swoich bliskich" ukazała się nakładem Wydawnictwa Otwartego i jest do kupienia TU.
Przeczytałam absolutnie wszystkie książki Pani Magdy Stachuli i bacznie obserwuję autorkę, by być na bieżąco odnośnie jej nowych książek, więc kiedy tylko pojawiła się "Oskarżona" w nowościach wydawniczych na TaniaKsiażka.pl aż zacierałam ręce, by ją przeczytać. Niebawem też wybieram się na spotkanie autorskie z Panią Magdą Stachulą i książkę oczywiście zabieram ze sobą.
"Oskarżona" to trzeci tom cyklu o Lenie. Mam jednak głęboką nadzieję, że nie ostatni. Dziewczyna po ciężkich przeżyciach w Polsce, uciekła do Kopenhagi, gdzie ukrywała się w domu starszej Pani Sary, ale niestety i tu nie jest bezpieczna. Odnalazł ją bowiem mężczyzna, przed którym uciekała. Musiała wiec znaleźć inne bezpieczne schronienie. Pomogła jej w tym bliska przyjaciółka z czasów sprzed traumatycznych wydarzeń, która zaprosiła ją do siebie do Hiszpanii. Tym razem młoda kobieta skryła się w hotelu dla swingersów w słonecznej Maladze. Nie czuje się tu jednak całkiem komfortowo, a wystraszony umysł ciągle podpowiada straszne scenariusze. Dodatkowo dochodzą do niej wieści, że ktoś oskarża ją o zabójstwo, którego nie dokonała. Chce zwalić na nią winę za śmierć młodej pielęgniarki pracującej w kopenhaskim szpitalu. Lena ponownie znalazła się w potrzasku. Próbuje jej pomóc Emil, chłopak bezwzględnie zakochany w dziewczynie. Pozostał w Danii, gdzie pracuje jako lekarz, ale nieustannie wspiera kobietę, by ta mogła w końcu odzyskać swoje utracone życie...
W historię Leny wplątani są inni bohaterowie, których poznajemy już we wcześniejszych tomach, i z ich perspektywy również spoglądamy na całą historię. Anna, Nikodem, Emil sporo namieszali w swoim życiu i życiu Leny. Jedni manipulują, inni są manipulowani. Na jednych można liczyć, a drudzy wbijają nóż w plecy.
Autorka genialnie poprowadziła akcję, która rozwinęła się w nieprzewidywalnym kierunku. Dzięki zastosowaniu pierwszoosobowej narracji lepiej poznajemy bohaterów, ich myśli i motywy, którymi się kierują oraz mam pełniejszy obraz sytuacji. Książkę czyta się płynnie, z zaangażowaniem. Zdecydowanie polecam!
"Oskarżoną" w dobrej cenie można kupić na TaniaKsiążka.pl
Po książkę Sarah Anderson sięgnęłam, bo spodobała mi się okładka oraz bardzo zachęcający opis. To moje pierwsze zetknięcie z twórczością Sarah Alderson - brytyjskiej autorki thrillerów i fantastyki. Intuicja mnie jednak po raz kolejny nie zawiodła. Jestem na tak!!! Zapraszam więc na recenzję.
Orla i Kate to przyjaciółki od lat, które kultywują swoje coroczne wspólne weekendowe wyjazdy za granicę. Mimo, że w ostatnim czasie nie było im zbytnio po drodze, postanawiają jednak wyjechać razem do Lizbony. Planują zakosztować wolności, odpoczywać, zwiedzać bawiąc się przy tym świetnie, rozkoszować każdą chwilą w wynajętym, luksusowym mieszkaniu. Wypad do ekskluzywnej restauracji na kolację i szampan lejący się strumieniami oczywiście wliczony w atrakcje. Niestety jak to często w życiu bywa, nie wszystko poszło zgodnie z planem, bo po mocno zakrapianej imprezie Orla budzi się sama w mieszkaniu. W klubie urywa jej się film i nie bardzo wie, co stało się z przyjaciółką. Zostaje główną podejrzaną w sprawie zaginięcia Kate. Kobieta usilnie próbuje sobie przypomnieć co takiego wydarzyło się poprzedniego wieczoru. Jak przez mgłę pamięta jedynie dwóch przystojniaków, których Kate zaprosiła do mieszkania. Orla rozpoczyna poszukiwania przyjaciółki i natrafia na coraz dziwniejsze informacje. Odkrywa także kłamstwa przyjaciółki, które boleśnie ją ranią. Czy uda jej się odtworzyć przebieg wydarzeń i i ustalić co stało się Kate?
Genialnie skonstruowana, intrygująca od pierwszych słów fabuła sprawia, że książkę dosłownie czyta się z zapartym tchem, z wypiekami na twarzy, z ogromną ciekawością. Gwałtowne zwroty akcji i kolejno odkrywane tajemnice dodatkowo podgrzewają atmosferę. Nic tu nie jest pewne, każdy ma coś na sumieniu. Sekrety i liczne niedopowiedzenie czynią tę historię jeszcze bardziej emocjonującą.
Bardzo dobry tytuł, po który bez wątpienia warto sięgnąć. Styl pisarki autorki sprawia, że dosłownie "łyka" się powieść. Nie ma chwili na nudę, bo kolejne okoliczności wywołują mętlik w głowie Czytelnika i trzeba bacznie się pilnować, by nie zostać wyprowadzonym w pole.
Z całą pewnością sięgnę po kolejną powieść autorki, bo od dzisiaj Sarah Alderson ląduje w gronie moich ulubionych autorów.
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Albatros i jest do kupienia TU.
"Widzę cię" to moja druga przeczytana książka amerykańskiej autorki Mary Burton. Wcześniej miałam przyjemność czytać "Jeden krok przed śmiercią", o której zresztą pisałam TUTAJ. Moim zdaniem oba tytuły zasługują na przeczytanie.
Tym razem poznajemy Zoe Specer, również agentkę specjalną FBI, profilerkę, która uznawana jest za speca w swojej dziedzinie. Zajmuje się odtwarzaniem, za pomocą rzeźby, twarzy ofiar morderstw. Wykorzystuje do tego kawałki szkieletów. W najnowszej sprawie udaje jej się odtworzyć popiersie młodej kobiety, która została spalona ponad dwadzieścia lat temu. Zoe Spencer pragnie za wszelką cenę odkryć sprawcę i go ukarać. Młoda kobieta wraz ze śledczym Williamem Vayghanem jedzie do Alexandrii, rodzinnego miasta zamordowanej dziewczyny, gdzie mieszka jej siostra, i wspólnie rozpoczynają śledztwo. Marsha Prince, tak nazywała się ofiara, była młodą, atrakcyjną, niezwykle popularną i lubianą nastolatką. Pewnego dnia wyszła z domu i ślad po niej zaginął. Dziewczyna nie odnajduje się i nie daje znaku życia. Teorie o jej zaginięciu mnożą się, ale rozwiązania brak.
Tymczasem podczas prowadzonej przez Zoe i Wiliama sprawy okazuje się, że giną kolejne kobiety. Do akcji włącza się również dziennikarka i freelancerka Nikki McDonald, która prowadziła własne śledztwo w tej sprawie. Wszelkie ślady i poszlaki są wnikliwie analizowane, śledztwo posuwa się powoli do przodu, ale czy na tyle szybko, by powstrzymać mordercę przed kolejnymi zbrodniami? Czy zabójstwa są ze sobą powiązane? Kto dopuścił się takich zbrodni?
"Widzę cię" to świetny thriller psychologiczny, z subtelnym wątkiem romantycznym w tle. Bardzo przemyślana, dopracowana fabuła, świetnie skonstruowani bohaterowie, pełen niepokoju, tajemniczości i mocno intrygujący klimat to zdecydowanie plusy książki, którą czyta się z zapartym tchem. Akcja toczy się miarowo, należy jednak być niezwykle czujnym, bo przewijające się zwroty akcji, sprawiają że śledztwo się komplikuje, a Czytelnik zostaje wyprowadzony w pole. Jego uwaga zostaje sprytnie odwrócona. Wszelkie intrygi, domysły, rzucane dla zmyłki tropy budzą napięcie i czytelniczą ciekawość, sprawiając że jest to książka z tych nieodkładanych, bowiem chęć poznania zakończenia jest ogromna.
Osobiście z przyjemnością sięgnę po kolejne książki autorki.
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Muza i jest do kupienia TU.