Po książkę Sarah Anderson sięgnęłam, bo spodobała mi się okładka oraz bardzo zachęcający opis. To moje pierwsze zetknięcie z twórczością Sarah Alderson - brytyjskiej autorki thrillerów i fantastyki. Intuicja mnie jednak po raz kolejny nie zawiodła. Jestem na tak!!! Zapraszam więc na recenzję.

Orla i Kate to przyjaciółki od lat, które kultywują swoje coroczne wspólne weekendowe wyjazdy za granicę. Mimo, że w ostatnim czasie nie było im zbytnio po drodze, postanawiają jednak wyjechać razem do Lizbony. Planują zakosztować wolności, odpoczywać, zwiedzać bawiąc się przy tym świetnie, rozkoszować każdą chwilą w wynajętym, luksusowym mieszkaniu. Wypad do ekskluzywnej restauracji na kolację i szampan lejący się strumieniami oczywiście wliczony w atrakcje. Niestety jak to często w życiu bywa, nie wszystko poszło zgodnie z planem, bo po mocno zakrapianej imprezie Orla budzi się sama w mieszkaniu. W klubie urywa jej się film i nie bardzo wie, co stało się z przyjaciółką. Zostaje główną podejrzaną w sprawie zaginięcia Kate. Kobieta usilnie próbuje sobie przypomnieć co takiego wydarzyło się poprzedniego wieczoru. Jak przez mgłę pamięta jedynie dwóch przystojniaków, których Kate zaprosiła do mieszkania. Orla rozpoczyna poszukiwania przyjaciółki i natrafia na coraz dziwniejsze informacje. Odkrywa także kłamstwa przyjaciółki, które boleśnie ją ranią. Czy uda jej się odtworzyć przebieg wydarzeń i i ustalić co stało się  Kate? 

Genialnie skonstruowana, intrygująca od pierwszych słów fabuła sprawia, że książkę dosłownie czyta się z zapartym tchem, z wypiekami na twarzy, z ogromną ciekawością. Gwałtowne zwroty akcji i kolejno odkrywane tajemnice dodatkowo podgrzewają atmosferę. Nic tu nie jest pewne, każdy ma coś na sumieniu. Sekrety i liczne niedopowiedzenie czynią tę historię jeszcze bardziej emocjonującą. 

Bardzo dobry tytuł, po który bez wątpienia warto sięgnąć. Styl pisarki autorki sprawia, że dosłownie "łyka" się powieść. Nie ma chwili na nudę, bo kolejne okoliczności wywołują mętlik w głowie Czytelnika i trzeba bacznie się pilnować, by nie zostać wyprowadzonym w pole.

Z całą pewnością sięgnę po kolejną powieść autorki, bo od dzisiaj Sarah Alderson ląduje w gronie moich ulubionych autorów.  

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Albatros i jest do kupienia TU.


"Widzę cię" to moja druga przeczytana książka amerykańskiej autorki Mary Burton. Wcześniej miałam przyjemność czytać "Jeden krok przed śmiercią", o której zresztą pisałam TUTAJ. Moim zdaniem oba tytuły zasługują na przeczytanie. 

Tym razem poznajemy Zoe Specer, również agentkę specjalną FBI, profilerkę, która uznawana jest za speca w swojej dziedzinie. Zajmuje się odtwarzaniem, za pomocą rzeźby, twarzy ofiar morderstw. Wykorzystuje do tego kawałki szkieletów. W najnowszej sprawie udaje jej się odtworzyć popiersie młodej kobiety, która została spalona ponad dwadzieścia lat temu. Zoe Spencer pragnie za wszelką cenę odkryć sprawcę i go ukarać. Młoda kobieta wraz ze śledczym Williamem Vayghanem jedzie do Alexandrii, rodzinnego miasta zamordowanej dziewczyny, gdzie mieszka jej siostra, i wspólnie rozpoczynają śledztwo. Marsha Prince, tak nazywała się ofiara, była młodą, atrakcyjną, niezwykle popularną i lubianą nastolatką. Pewnego dnia wyszła z domu i ślad po niej zaginął. Dziewczyna nie odnajduje się i nie daje znaku życia. Teorie o jej zaginięciu mnożą się, ale rozwiązania brak. 

Tymczasem podczas prowadzonej przez Zoe i Wiliama sprawy okazuje się, że giną kolejne kobiety. Do akcji włącza się również dziennikarka i freelancerka Nikki McDonald, która prowadziła własne śledztwo w tej sprawie. Wszelkie ślady i poszlaki są wnikliwie analizowane, śledztwo posuwa się powoli do przodu, ale czy na tyle szybko, by powstrzymać mordercę przed kolejnymi zbrodniami? Czy zabójstwa są ze sobą powiązane? Kto dopuścił się takich zbrodni?

"Widzę cię" to świetny thriller psychologiczny, z subtelnym wątkiem romantycznym w tle. Bardzo przemyślana, dopracowana fabuła, świetnie skonstruowani bohaterowie, pełen niepokoju, tajemniczości i mocno intrygujący klimat to zdecydowanie plusy książki, którą czyta się z zapartym tchem. Akcja toczy się miarowo, należy jednak być niezwykle czujnym, bo przewijające się zwroty akcji, sprawiają że śledztwo się komplikuje, a Czytelnik zostaje wyprowadzony w pole. Jego uwaga zostaje sprytnie odwrócona. Wszelkie intrygi, domysły, rzucane dla zmyłki tropy budzą napięcie i czytelniczą ciekawość, sprawiając że jest to książka z tych nieodkładanych, bowiem chęć poznania zakończenia jest ogromna.

Osobiście z przyjemnością sięgnę po kolejne książki autorki. 

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Muza i jest do kupienia TU.

Książki Harlana Cobena czytam namiętnie, odkąd kiedyś, wiele lat temu, o jego twórczości powiedziała mi koleżanka. Kiedy pojawia się nowy thriller, kryminał jestem zawsze pierwsza do czytania. No lubię twórczość gościa i już! Odpowiada mi jego styl pisania. Ostatnie ekranizacje książek Cobena też mi się bardzo podobają. Kolejna powieść "Zachowaj spokój", która zresztą została zekranizowana i obecnie można ją obejrzeć na platformie Netflix, również skradła moje serce.

Adam Baye to szesnastolatek, którego przyjaciel niedawno popełnił samobójstwo. Taka jest przynajmniej oficjalna wersja. Adam, to chłopak, z którym rodzice mają kłopot, który nie raz uciekał z domu. Mike i Tia, rodzice chłopca, postanawiają więc założyć program szpiegowski na jego komputerze. Pewnego dnia chłopak otrzymuje maila z informacją -  "już dawno po wszystkim. Po prostu siedź cicho i wszystko będzie dobrze". Zapewne nikt by się o tym fakcie nie dowiedział, gdyby nie zainstalowany na komputerze program. Sam chłopak zaczyna się też dziwnie zachowywać. Na dodatek rodziną Bayów mocno interesuje się samo FBI.

Co odkryją rodzice szpiegując syna? Czy to faktycznie działanie w dobrej wierze czy brak zaufania i chęć kontroli syna? Czy Adam wplątał się w coś poważnego? Może stoi za samobójstwem Spencera? Odpowiedzi na te pytanie znajdziecie w ksiażce.

Intrygująca, zgrabnie skonstruowana fabuła, gdzie dużo się dzieje, pełno zwrotów akcji, niedopowiedzeń, sprawia że książkę czyta się szybko z ogromnym czytelniczym zaciekawieniem. Wiele wątków, które ostatecznie zgrabnie zostają w finale, jak to u Cobena bywa, spięte w całość serwują Czytelnikowi niemałe zaskoczenie. 

Stopniowe budowanie napięcia, mnogość intrygujących, przenikających się wątków, powodujących zwodzenie Czytelnika, ciekawie wykreowani bohaterowie i mistrzowskie zakończenie to z całą pewnością zalety tej książki. Na uwagę zasługują również wplecione w całą fabułę społeczne problemy nastolatków, którzy zmagają się z szeregiem trudności jakie przysparza im przez ówczesny świat. 

Książkę szczerze polecam, bo poznacie tutaj Cobena w jego mistrzowskiej formie. A ja z ciekawością obejrzę teraz serial na Netflixie. 

Thriller "Zachowaj spokój" Harlana Cobena ukazał się nakładem Wydawnictwa Albatros i jest do kupienia TUTAJ.


Bardzo rzadko sięgam po książki fantasy czy science fiction. Natomiast mój mąż uwielbia te gatunki literackie i z takimi właśnie powieściami można go spotkać najczęściej. Czasem udaje mu się mnie przekonać do przeczytania "jego" książek. Tak było w przypadku "Selkis" Gai Grzegorzewskiej - polskiej pisarki, autorki cyklu kryminałów o prywatnej detektyw Julii Dobrowolskiej. Osobiście przekonał mnie jeszcze fakt, że bardzo cenię kryminały autorki.

Rzecz rozgrywa się w VI wieku nowej ery, w odległym układzie gwiezdnym, gdzie funkcjonują obok siebie, współzależne zresztą, siły - militarna potęga Zjednoczony Sojusz Układu oraz dostarczające im towary Konsorcjum Handlowe, w skrócie KaHa. Trwa 570 obrót i wówczas Układ zostaje zaatakowany przez nieznanego wroga. Starcastle, czyli ostatnia jednostka floty ZSU, pozostaje sama na polu walki. Kapitan jednostki planuje samobójczą misję, która niespodziewanie zostaje przerwana, ponieważ do akcji wkracza kontenerowiec KaHa Scarlett, który ratuje z opresji Starcastle. Na pokładzie kontenerowca znajduje się ostatnia przedstawicielka rasy Scorp, drapieżna istota, ekscentryczna i arogancka pokładowa Kruger oraz mechaniczna hybryda Lucius. Jako rozbitkowie zostają przyjęci na pokład Starcastle, ale żołnierze floty są do nich bardzo nieufnie nastawieni, zwłaszcza do tytułowej Selkis, istoty która nie została poddana obowiązującemu w Układzie uczłowieczeniu. To postać z ogonem, o wężowych włosach, pokryta miejscowo łuskami. Czy rzeczywiście ten niespotykany stwór jest zagrożeniem? A może jak zwykle pozory mylą? Jak potoczą się losy głównej bohaterki, poznacie czytając tę niesamowitą powieść.

Historia opisana w książce jest bardzo nieszablonowa, przez co czyta się ją z ogromnym zaangażowaniem, można zatracić się w lekturze. Oryginalny, nietuzinkowy, bardzo przemyślany i dopracowany w każdym calu, pomysł na fabułę to zdecydowanie plus tej książki. Jest generalnie mrocznie, tajemniczo, czasem wzruszająco. Kosmiczne tło powieści stało się dla autorki przyczynkiem do poruszenia niezwykle ważnych kwestii, chociażby traktujących o tolerancji, dobru i złu, o wartościach, egoizmie czy uprzedzeniach. "Selkis"  to też opowieść o pięknej, ale skomplikowanej miłości.

Bardzo dobra książka, która trzyma poziom od pierwszej do ostatniej strony. Gorąco polecam fanom gatunku, ale również tym, którzy rozpoczynają swoją przygodę z sf. 

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego i jest do kupienia TU.

W ostatnim czasie znacznie więcej przeczytałam książek rozwojowych, psychologicznych bądź typowych poradników, aniżeli np. książek obyczajowych, kryminałów czy thrillerów. Jedną z nich, o której chciałabym dzisiaj napisać, jest książka o emocjach niemieckiego doktora psychologii - Leona Windscheida.

Przeczytałam wiele książek traktujących o emocjach, głównie jednak w kontekście wychowywania dziecka. Po tę sięgnęłam z ogromną ciekawością, miała mi pomóc łatwiej poruszać się w skomplikowanym świecie ludzkich uczuć. Bo przecież emocje odczuwamy na każdym kroku, towarzyszą nam codziennie. Radość, smutek, gniew, złość, miłość to stali towarzysze naszego życia. Czasem staramy się je poskromić, ujarzmić, czasem się im zwyczajnie poddajemy, niektóre bagatelizujemy, inne gloryfikujemy. Każdy mierzy się z nimi na swój własny sposób. Autor przychodzi nam tu z pomocą i tłumaczy w jakim celu owe emocje są nam potrzebne, jak z nimi pracować, jak sobie z nimi radzić, by nasze życie było łatwiejsze, by lepiej poznać samego siebie czy w inny sposób spojrzeć na drugą osobę. Czyni to z pasją i ogromną wiedzą popartą badaniami naukowymi. Pokazuje, jak nauka ma się do utrwalanych przez tysiąclecia poglądów na temat emocji. Kwestie naukowe są tutaj wytłumaczone i przekazane w czytelny sposób, tak by każdy z nas mógł zrozumieć sens wypowiedzi i wyniósł z książki jak najwięcej dla samego siebie. 

Autor, oprócz odpowiedzi na zasadnicze pytanie: po co są nam emocje?, opowiada też o tym dlaczego to Finowie są najszczęśliwszym narodem na świecie, dlaczego porównujemy się z innymi, czym jest żałoba, na czym polega paradoks czasu czy co dzieje się z nami, w momencie gdy tłumimy emocje. 

"Po co ci emocje. O przewadze płynącej z odczuwania" to książka dla każdego z nas, nie tylko dla osób, które interesują się taką tematyką. Poruszane w niej tematy pomogą nam się rozwinąć, zmobilizują do "zajrzenia" w głąb siebie, a to taka praca, która jest zawsze z pożytkiem dla nas samych. Książka inspiruje do rozwoju i zachęca do zmian. Wiedza, którą przekazuje nam autor może być dla nas znana, ale też czasem może być ogromnym zaskoczeniem. 

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa "Otwarte" i jest do kupienia TUTAJ. Polecam, niesamowicie przyjemna w odbiorze.

Obsługiwane przez usługę Blogger.