Z twórczością Steve'a Cavanagha spotkałam się przy lekturze "Wkręceni" (recenzowałam tę książkę TUTAJ). Pamiętam, że bardzo mi się podobała, więc kiedy w nowościach Wydawnictwa Albatros zobaczyłam kolejną książkę autora, bardzo zapragnęłam ją przeczytać, zwłaszcza że opis książki bardzo mnie zaintrygował. I całe szczęście, że się skusiłam! To jeden z lepszych kryminałów, który udało mi się ostatnio przeczytać. Fascynujący i przewrotny prawniczy thriller!

Były burmistrz zostaje brutalnie zamordowany we własnym domu. Osieraca dwie córki, które nie pałają  do siebie miłością. Tymczasem na numer alarmowy nowojorskiej policji dzwonią obie siostry wzajemnie się oskarżając o zamordowanie ojca. Obie miały wiele powodów, by dokonać zabójstwa. Dodatkowo zwłoki zostały bestialsko potraktowane. Policja aresztuje obie kobiety. Każda z sióstr Avellino ma swojego adwokata i z jego udziałem walczy o uniewinnienie, swoje dobre imię i spory majątek.

Alexandrę, takie złote dziecko rodziny, kobietę pełną wdzięku, broni młodziutka prawniczka, zaś Sofię, która jest zamknięta w sobie i niestabilna, dość ekscentryczny prawnik, były hazardzista Eddie Flynn. Rozpoczyna się ostra walka prawników o uniewinnienie swoich klientek. A jest o co walczyć. Wygrana w procesie zapewnia nie tylko wysoką gażę, ale także sławę. Co chwilę na jaw wychodzą kolejne dowody, skrywane tajemnice, a cały proces podsyca mnóstwo spekulacji. Ktoś tu jednak bez dwóch zdań kłamie... Kto więc jest zabójcą, a kto ofiarą? 

Autor "Pół na pół" miał fantastyczny pomysł na fabułę, którą dopracował w najdrobniejszych szczegółach. To thriller z inteligentnymi zagadkami niemalże nie do odgadnięcia. Praktycznie do samego końca Czytelnik zastanawia się kto jest winny śmierci burmistrza. Kiedy już jesteśmy pewni swojego typu, autor zasiewa w Czytelniku kolejne wątpliwości. 

Stopniowo budowane napięcie, zawiła intryga i ciekawi bohaterowie sprawiają, że jest to naprawdę dobry thriller. Zabieg pokazania historii z perspektywy trzech osób poczytuję również na plus. Dzięki niemu mamy bowiem pełniejszy obraz sytuacji. Zdecydowanie polecam!

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Albatros.




 

Przyznam szczerze, że lubię debiutanckie powieści autorów. Zawsze z ogromną ciekawością po nie sięgam. Sprawia mi przyjemność wyszukiwanie nowych autorów, czy to polskich, czy zagranicznych, więc gdy znalazłam książkę Michała Wierzby "Zły pasterz" i przeczytałam opis książki, który bardzo mnie zaciekawił, nie mogłam sobie odmówić przeczytania jej. To dość gruby, bo liczący sobie ponad 608 stron, kryminał. Czy i tym razem miałam nosa do wydawniczej nowości?

Jan Bogucki to podróżnik, obieżyświat. Kocha poznawać nowe, lubi zmiany. Jedyna niezmienna w jego życiu, to siostra Kasia, studentka na wydziale archeologicznym. Jan, po powrocie do kraju, w którym nie było go 10 lat, postanawia ją odwiedzić na obozie wykopaliskowym w Ludwikowie, gdzie młoda kobieta w ramach studenckich praktyk prowadzi badania archeologiczne razem z kolegą. Nie udaje mu się jednak spotkać z siostrą, bo okazuje się, że para studentów zaginęła, a właściwie to tylko Kasia, bo ciało chłopaka zostało odnalezione w wodzie, w pobliskim jeziorze. W poszukiwania młodej studentki mocno angażuje się starszy brat zaginionej, bo policja szybko umarza śledztwo. Jan chce za wszelką cenę odkryć, co stało się z jego siostrą. Z pomocą przychodzi mu emerytowany policjant Horst Miller. wspólnie natrafiają na ślad tajemniczej sekty, która może mieć coś wspólnego z zaginięciem studentki. Im bardziej zagłębiają się w sprawę, odkrywają że wcześniej ginęły tu bez śladu również inne młode dziewczyny. Niestety nikt do tej pory nie połączył ze sobą tych zaginięć. Nie pozostaje im nic innego, jak tylko wejść w struktury sekty, by poznać prawdę. Czy tajemnicze znalezisko, które studenci odkryli podczas praktyk, miało coś wspólnego z ich zaginięciem?

"Zły pasterz" do dość trudna książka, nad którą warto się pochylić z uwagę, bo mnóstwo tu wątków, postaci, zawiłych zdarzeń. Bardzo ciekawy pomysł na historię, która dopracowana jest w każdym calu. Duszno tu, niepokojąco, a momentami nawet czuć powiew grozy. Ale bezsprzecznie intrygująco. Liczne wątki zgrabnie w końcówce łączą się w całość, poszczególne puzzle układanki wskakują na swoje miejsce. Akcja początkowo toczy się wolnym tempem, ale z każdą stroną nabiera rozpędu i budzi ciekawość czytelniczą. Emocji przy czytaniu nie brakuje.

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa MUZA i jest do kupienia TUTAJ.

 

Za mną kolejny świetny kryminał, który ukazał się nakładem mojego ulubionego Wydawnictwa Albatros. "Ps. Dzięki za zbrodnie" to książka napisana przez Elly Griffiths - mistrzyni brytyjskiego kryminału. Czy rzeczywiście autorka zasługuje na to miano? Moje zdanie poznacie czytając poniższą recenzję. Zapraszam.

"PS. Dzięki za zbrodnie" to drugi tom o detektyw sierżant Kaur Harbinder z hrabstwa West Sussex. Tym razem zajmuje się ona podejrzaną śmiercią dziewięćdziesięcioletniej Peggy Smith, której ciało odkrywa jej opiekunka pochodząca z Ukrainy Natalka Kolisnyk. Kobieta ma wiele wątpliwości co do naturalnej śmierci swojej podopiecznej. Wprawdzie Peggy miała już swoje lata, chorowała na serce, ale istnieją przypuszczenia, że do jej śmierci nie doszło wskutek starości. W toku śledztwa dowiadujemy się, że starsza pani była konsultantką do spraw zabójstw. W domu denatki znajduje się mnóstwo kryminalnych książek z zaskakującymi dedykacjami dla niej. Okazuje się, że Peggy pomagała autorom poczytnych kryminałów dostarczać pomysły na zbrodnie. Była w tym naprawdę dobra.  

Natalka próbuje zainteresować sprawą policję. Początkowo Kaur Harbinder nie za bardzo wierzy w to, że do śmierci starszej pani przyczyniły się osoby trzecie, ale obiecuje że przyjrzy się całej sprawie. Rozpoczyna się śledztwo i detektyw Kaur znów ma pełne ręce roboty.  Co wiec spotkało Peggy Smith? Czy ukraińska opiekunka ma rację? Czy Peggy wiedziała coś czego nie powinna?

"Ps. Dzięki za zbrodnie" to rasowy, bardzo dobrze napisany kryminał. Gwarancja świetnie spędzonego czasu z książka. Genialnie skonstruowana, intrygująca, przemyślana w najdrobniejszym szczególe fabuła, z mnóstwem tropów pierwszorzędnie zwodzących Czytelnika. Akcja z początku toczy się niespiesznie, ale z czasem nabiera rozpędu, by w finale nas zaskoczyć. Wszystkie wątki łączą się i elementy układanki wskakują na swoje miejsce tworząc naprawdę dobrą historię kryminalną. Duży plus należy się również autorce za stworzenie wyrazistych i różnorodnych bohaterów, zarówno tych pierwszoplanowych, jak i drugoplanowych.

Bardzo dobrze i z dużym zainteresowaniem czytało mi się tę książkę. Czekam już z utęsknieniem na kolejne śledztwo Kaur Harbinder. Polecam!

Z twórczością Lisy Gardner jestem za pan brat. Przeczytałam chyba większość jej książek dostępnych w Polsce. "Krok za Tobą" to siódmy tom z cyklu Quincy & Rainie.

Telly i Sharlah to rodzeństwo, które wychowuje się w przemocowej, alkoholowej rodzinie. Ojciec dzieci znęca się nad nimi i matką. Pewnego razu pełen agresji bierze nóż i atakuje nim swoją żonę. Następnie rusza w pościg za dziećmi, dziewięcioletnim chłopcem i pięcioletnią Shaelah. Telly w obronie własnej i siostry chwyta kij bejsbolowy i zabija ojca. Osierocone rodzeństwo trafia do rodzin zastępczych. Niestety nie razem, zostają rozdzieleni. Tracą kontakt, mimo że byli ze sobą bardzo zżyci. 

Mija 10 lat i na stacji benzynowej pewnego poranka dochodzi do podwójnej zbrodni. Sprawca szybko się ulatnia, ale kamery rejestrują zajście. Na jednej z nich widać nastolatka. To Telly Ray Nash. Co takiego się wydarzyło? Dlaczego nastolatek dopuścił się takiej zbrodni? A może to nie on? 

Rozpoczyna się śledztwo, które prowadzi Pierce Quincy i Rainie Conner. Dodatkowo to właśnie psycholog policyjny i policjantka są rodzicami zastępczymi dla Shaelah. Śledczy boją się o życie dziewczynki i próbują ją ochronić przed bratem mordercą. Czy dziewczynce faktycznie grozi niebezpieczeństwo? Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana niż się na początku wydaje.

Bardzo lubię styl pisania Lisy Gardner. U niej zawsze dużo się dzieje. Świetne pomysły na intrygę to już znak rozpoznawczy autorki. Wartka akcja, sporo mylnych tropów, nieoczywiste zakończenie to plusy opisanej historii. Sukcesywnie budowane napięcie sprawia, że z lekturą nie można się nudzić. Nie brakuje tu również socjologicznych odniesień, które skłaniają Czytelnika do głębszej refleksji. 

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Albatros

 

Wielką ochotę ostatnio nabrałam, by przeczytać coś z literatury obyczajowej, jakiś nawet romans. Taka odskocznia od mrocznych kryminałów i dusznych thrillerów. I takim sposobem, buszując po internecie, natrafiłam na książkę "Cykada na parapecie". Przeczytałam opis, i pomyślałam, że ciekawie się zapowiada. Może nawet takie połączenie literatury obyczajowej z niepokojącym thrillerem. I miałam rację!

Justyna i Krystian to małżeństwo z kilkuletnim stażem. Oboje po trudnych życiowych doświadczeniach, poznali się i pokochali. Justyna od małego miała pod górkę, wychowywała się bez ojca, co niestety ma ogromny wpływ na jej obecne życie. Krystian nie uporał się jeszcze ze swoim życiowym dramatem. Kiedy poznali się, byli dla siebie ogromnym wsparciem. Ich miłość była mocna i takie też miało być ich małżeństwo. Z czasem jednak coś zaczęło się psuć, narastać zaczął między małżonkami mur nieporozumień. Justyna ciągle podejrzewa męża o zdradę, chociaż sama ma wiele za uszami. Para ma jednak dobrych przyjaciół, którzy namawiają ich, by dali sobie szansę i spędzili trochę czasu we dwoje w swoim domku w Maruszynie. Justyna i Krystian decydują się na ten krok. Nie wiedzą jeszcze o tym, że wydarzy się tam coś, co na zawsze odmieni ich życie. Tylko czy to ocali ich małżeństwo, czy będzie przysłowiowym "gwoździem do trumny"... Odpowiedź poznacie sięgając po książkę. 

"Cykada na parapecie" to bardzo emocjonująca powieść. Nie pozostała w mojej głowie bez echa, skłania do refleksji. Długo po przeczytaniu analizowałam zachowanie zarówno Justyny, jak i Krystiana. 

Książkę czyta się z dużym zaangażowaniem i ciekawością. Bardzo chciałam poznać sekrety skrywane przez głównych bohaterów, ale też odkryć czy uda im się uratować małżeństwo. To naprawdę nietuzinkowa, spójna historia, która dotyka trudne, bolesne, a czasem owiane tabu problemy. Autorka nie boi się o nich pisać, za co ogromny plus. 

M.M. Macko pisze bardzo ładnym językiem, co jest również walorem tej książki. Serdecznie polecam! Jestem pewna, że książka "Cykada na parapecie" zadowoli nawet bardzo wybrednego Czytelnika. 

Powieść ukazała się nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka i jest do kupienia TUTAJ.

 

Obsługiwane przez usługę Blogger.